Przejdź do komentarzyJak grochem o ścianę
Tekst 1 z 1 ze zbioru: Obrazki reporterskie
Autor
Gatunekobyczajowe
Formautwór dramatyczny
Data dodania2010-09-18
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń2866

Jak grochem o ścianę


Scena 1

Wesoła muzyka zza kulis, która kończy się nagle jękliwą nutą. Na scenę wchodzą, elegancko ubrani, kobieta i mężczyzna.


Mężczyzna

Nie spodziewaj się, że jeszcze kiedykolwiek pojadę do twojej matki!

Kobieta

Nie musisz! Sama mogę jechać! Mam już dosyć twojego wybujałego ego! Co ja w tobie widziałam, gdy prosiłaś mnie o rękę?!

Mężczyzna

Też sobie zadaję to pytanie. Co mnie podkusiło, żeby proponować ci małżeństwo? Trzeba było słuchać ojca. Mężczyzna zawsze sam sobie doskonale poradzi.

Kobieta

Akurat! Zginęlibyście bez nas. Jesteście tylko kulą u nogi!

Mężczyzna

Skoro tak, to łaskawie cię jej pozbawię. Mam już dość ciebie i całej tej hałastry z twojego biura i rodziny! Nie chcę cię więcej widzieć! Odchodzę!

Kobieta

Proszę bardzo, ale łaski mi nie robisz.


Wbiega mała dziewczynka


Dziewczynka

Tatusiu nie odchodź.

Mężczyzna

Nie zostanę w rodzinie, która nie ma do mnie szacunku.

Kobieta

Żeby być szanowanym, trzeba samemu okazywać szacunek starszym i mądrzejszym.

Mężczyzna

Najpierw trzeba być jeszcze dobrze wychowanym.


Schodzi ze sceny

Dziewczynka

Tatusiu zostań!


Biegnie za nim, ale kobieta łapie ją za rękę.

Kobieta

Nie idź za nim. To niedobry człowiek. Poradzimy sobie bez niego.

Dziewczynka

Chcę do taty.

Kobieta

On nie jest dobrym ojcem.


Tuli dziewczynkę i obie schodzą ze sceny. Wchodzi ubrana na czarno konferansjerka.

Konferansjerka

Znajomy obrazek, co? Taki swojski. Kłótnie rodziców są niezbędną pomocą w wychowywaniu dzieci. Dają bardzo duży przykład. A ich zakończenie jak np. rozwód… To najlepsza lekcja, szczególnie dla malucha. Tak, lekcja pychy i głupoty. Lekcja wzajemnego zwalczania siebie i własnych uczuć. A potem co? Następna miłość i życie na kocią łapę? Może pracoholizm? Albo nałogi i stopniowe odchodzenie od równowagi psychicznej? Rozwodów coraz więcej. Można mówić, nawoływać, apelować, potępiać, ale to nie dociera. To wszystko jak grochem o ścianę.


Schodzi ze sceny

Scena 2

Wchodzi młoda dziewczyna w ciąży. Siada na ławce, obok kładzie torbę. Koło niej przechodzi zakochana para. Śmieją się i patrzą na siebie czule. Potem starsze państwo. Patrzą wyniośle na dziewczynę i idą dalej. Wchodzi konferansjer ubrany na czarno. Siada obok dziewczyny i pyta.

Konferansjer

Który to miesiąc?

Dziewczyna

Siódmy

Konferansjer

Nie powinnaś być w domu ze swoim mężem?

Dziewczyna

Nie mam męża.

Konferansjer

I jesteś w ciąży?

Dziewczyna

Tak wyszło. To przez przypadek.

Konferansjer

I on cię już nie chce.

Dziewczyna

Tak.

Konferansjer

Bo mu zbrzydłaś? Czy może raczej on nie jest w stanie udźwignąć tej odpowiedzialności, którą sam sobie sprowadził na głowę?

Dziewczyna

Nie wiem

Konferansjer

Wracaj do domu

Dziewczyna

Nie mam już domu

Konferansjer

Jak to?

Dziewczyna

Rodzice kazali mi się wynosić

Konferansjer

Zostaje tylko dom samotnej matki


Dziewczyna wstaje i schodzi ze sceny. Konferansjer chwilę siedzi jakby w zadumie, potem wstaje i zwraca się do publiczności.

Konferansjer

Kolejna ofiara bezmyślności. A mówi się, prosi, apeluje. Na nic to wszystko. Nie współczuję tej dziewczynie bo sama jest sobie winna, tylko temu dziecku. Życie bez rodziny nie jest łatwe. Szczególnie dla słabej psychiki. Stąd już prosto do złego życia. Kradzieże, przestępstwa, narkotyki. Ale to nie dociera. Wszystko jak grochem o ścianę.


Schodzi ze sceny

Scena 3

Słychać fanfary. Na scenę wchodzi polityk. Za nim tłumek wiwatujących wyborców z transparentami. Polityk gestem ucisza hałas.


Polityk

Dziękuję wam drodzy wyborcy, że na mnie głosowaliście. Obiecuję, że was nie zawiodę i dotrzymam złożonych wam obietnic. Zmniejszę bezrobocie! Zwiększę płace! Dam dodatkowe dopłaty rolnikom! Będę wspierał polski handel! Zmniejszę podatki! Będzie się nam lepiej żyło! Będziemy potęgą w Europie!

Tłumek wiwatuje entuzjastycznie. Znowu słychać fanfary. Wszyscy schodzą ze sceny. Wchodzi konferansjerka.

Konferansjerka

Piękne słowa. Szkoda, że tylko słowa. Wielu tak mówiło i nic nie zrobiło. Inni robili coś zupełnie innego. Kłamali, brali łapówki, przeczyli samym sobie. W efekcie państwo powoli, acz nieubłaganie stacza się na dno. Czasami się zastanawiam co będzie za kilkadziesiąt lat. Ciemnogród i strach? Wróci dyktatura? Bo tylko do tego teraz dążymy. Ci ambitniejsi i bardziej wykształceni uciekają z Polski. Może mają rację, ale zamiast uciekać mogliby zrobić coś dobrego tu, w kraju. Ale nie. Bo już nie mają nadziei. Nadzieja rozwiała się jak dym. I nie ma nawet nitki pajęczej, żeby wyjść z tego dołu. Ale to nie dociera. Wszystko jak grochem o ścianę.


Schodzi ze sceny

Scena 4

Korytarz szkolny. Rozlega się dzwonek. Z klas wybiegają uczniowie. Jako ostatni wychodzi chłopak pogrążony w lekturze. Po chwili otacza go grupka dresiarzy.

Dresiarz I

Co jest molu książkowy, co? Co tam ciekawego wyczytałeś?

Chłopak

Nic, co by cię zainteresowało

Dresiarz II

Patrzcie jaki chojrak. Podskakujesz nam?

Chłopak

Dajcie mi spokój

Dresiarz III

A jak nie to co? Popłaczesz się?


Śmieją się i popychają chłopaka.


Dresiarz I

Kasę masz??

Chłopak

Nie

Dresiarz I

Kiedy masz zamiar przynieść? Dwa dni już czekam.

Chłopak

Już nigdy więcej nie przyniosę ci żadnych pieniędzy.

Dresiarz II

Jednak się stawiasz!

Wyrywa chłopakowi książkę i rzuca ją na ziemię. Popycha chłopaka, ten pada na ziemię. Dresiarz przygważdża go kolanem do ziemi.


Dresiarz II

Jeśli jutro nie przyniesiesz tej kasy to pożałujesz. Wybieraj.

Dresiarz III

I biada ci, jeżeli o tym komuś powiesz.

Dresiarze wychodzą. Chłopak podnosi książkę i również wychodzi. Wchodzi konferansjer.


Konferansjer

Kolejna swojska scenka. Brakował tylko broni żeby było jeszcze bardziej malowniczo. Tu już nie chodzi o spisywanie zadań domowych. Młodzież dojrzewa szybciej i szybciej myśli o bogactwie. Jednak niektórzy są leniwi i agresywni. Wolą bogacić się kosztem innych, bo dla nich tak jest łatwiej i wygodniej. A jak nie dasz mamony to cios w szczękę nauczy cię dyscypliny i posłuszeństwa. Nawet lepiej niż w wojsku. Ale oni już dotknęli dna. Już nie będą potrafili nic zrobić. Teraz mają stałych żywicieli i nie muszą się o nic martwić. Tak nie powinno być. Człowiek powinien pracować sam dla siebie i swojej własnej rodziny. Chociaż się mówi, apeluje, ale to nie dociera. Wszystko jak grochem o ścianę.

Schodzi ze sceny


Scena 5

Grupka młodych ludzi. Stoją milczący, bladzi, drżący. Ze zniecierpliwieniem czekają na coś. Wchodzi diler.


Diler

No witam, witam moje owieczki

Chłopak

Spóźniłeś się

Diler

Przepraszam was bardzo, ale dostałem jeszcze jeden rejon pod swoje skrzydła. Niestety Muniek wpadł i siedzi w pudle.

Dziewczyna

Przestań gadać i dawaj prochy

Diler

Oczywiście, już się robi

Wyciąga z kieszeni narkotyki. Narkomani łapczywie biorą swoje działki, płacą i schodzą ze sceny. Diler liczy z zapałem pieniądze i uśmiecha się.


Diler

Prawdziwa żyła złota. Za to będę żył jak pączek w maśle do końca życia.

Chowa pieniądze i odchodzi, pogwizdując cicho. Wchodzi konferansjerka.


Konferansjerka

Powolna świadoma śmierć, albo śmierć w białych rękawiczkach. Inaczej tego nie można nazwać. Choroba wyciąga swoje macki coraz dalej. Zbiera coraz większe żniwo. A my żyjemy obok niej i czasami nawet jej nie widzimy, albo nie chcemy widzieć. Przechodzimy obok z pogardą, nie racząc nawet spojrzeć. Tak wiele się o tym mówi, przestrzega, apeluje, ale to wszystko nie dociera. Jak grochem o ścianę.

Scena 6

Wchodzi chłopak. Siada na krześle i podcina sobie żyły. Gdy jest już sztywny wbiega dziewczyna. Szarpie i próbuje go obudzić. Zaczyna płakać i tuli się do martwego ciała. Bierze nóż i też podcina sobie żyły. Wchodzi konferansjer i nakrywa oboje czarnym całunem i zapala świeczkę.

Konferansjer

A miało być tak pięknie. Rodzice wreszcie dali swoje pozwolenie na ślub, miało się urodzić śliczne dziecko. Żyliby długo i szczęśliwie. Ale tak kończą się tylko bajki. A życie to nie bajka. Rasa ludzka karleje. Psychika coraz słabsza. Ludzie nie potrafią sobie już radzić z problemami. Psychologowie mają coraz więcej roboty. To już nie to samo co kiedyś. Staczamy się na dno, nie tylko nasz kraj, ale cały świat. Samobójstwa, morderstwa, rzezie. Dlaczego? Żeby stać się silnym trzeba przeżyć piekło na ziemi. Takie jak wojna. Ale na żadną się nie zanosi. Prosi się, żeby ludzie rozmawiali ze sobą o problemach, apeluje, nawołuje. Ale to nie dociera. Wszystko jak grochem o ścianę.


Schodzi ze sceny

Scena 7

Wchodzi chłopak. Siada na krześle i bierze gazetę.


Chłopak

Nic tylko protesty, zabójstwa, korupcja, głód, epidemie, kłótnie polityków. Czy w tych gazetach nie ma nic normalnego? Rzygać mi się chcę gdy na to patrzę. W kółko jedno i to samo. Nie mogliby wymyślić czegoś normalnego?


Odrzuca gazetę i schodzi ze sceny. Wchodzi konferansjerka.


Konferansjerka

Tak. W kółko jedno i to samo, a ty nic nie zrobiłeś żeby pomóc. Nawet odrobinę. Marsze pokoju, protesty, pikiety, nagłaśnianie przez media, to już jest na porządku dziennym. Ale było minęło. Już prawie nikt nie pamięta o tych najważniejszych, bo po co. Szli sobie ulicą ludzie i domagali się pokoju. Nic nie wskórali. Wojny nadal trwają. Dlaczego? Bo jesteśmy za mało stanowczy. Jesteśmy dzikimi zwierzętami, które drogę do władzy przebywają po trupach słabszych, czasami niewinnych. Dlaczego tak musi być? Ja tego nie rozumiem. Po co zabijają? Przecież później ich nie zjadają jak zwierzęta. Może są chorzy umysłowo? To bez sensu. Każdy człowiek chce żyć. Pomóżmy tym najbiedniejszym. Po co ci status najbogatszego człowieka na świecie. Czyż Jezus nie mówił, żeby rozdać wszystko biednym, gdyż bogatemu trudniej będzie wejść do królestwa bożego niż wielbłądowi przejść przez ucho igielne? Może Biblia mówi prawdę? Gdybyśmy wszyscy pomagali i spełniali te najmniejsze marzenia głodnych dzieci, bylibyśmy bogatsi niż królowie. Ale tak nie jest. Mówi się, apeluje, nawołuje, ale to nie dociera. Wszystko jak grochem o ścianę.


Scena 8

Wbiega konferansjerka i siada na ziemi

Konferansjerka

Niech wreszcie przyjdzie ktoś normalny i coś zrobi! Niech ogłosi się królem, albo cesarzem! Niech rządzi roztropnie i z miłością, żeby każdemu żyło się dobrze. Żeby każdy był syty, miał dach nad głową i czuł się kochany. Chora mrzonka. Ale gdyby przyszedł ktoś odpowiedni, kto potrafiłby zapanować nad tą całą hołotą, może byłoby to możliwe. Niech ten ktoś nareszcie przyjdzie!

(wstaje i ze strachem)

A może lepiej nie? Nie. Bo ludzie nie są jeszcze gotowi by przyszedł. Pyszni, zapatrzeni w siebie, nie widzą potrzeby by zjawił się ktoś taki! Oskarżyliby go o głupotę i herezję. Tak jak Żydzi Jezusa. On chciał dać im zbawienie, a oni go odepchnęli od siebie. Ukrzyżowali, bo nie chcieli by był ktoś mądrzejszy od nich. Bo nie pasował do ich opisów i wyobrażeń. Oni czekają do dziś i się nie doczekają. Może my też już ukrzyżowaliśmy naszego Mesjasz i nawet o tym nie wiemy. Może historia zatoczyła już koło. Może przewrotny wąż Uroboros, który trzyma w paszczy swój ogon, już sprawił, że to co było kiedyś, powtórzyło się nie tak dawno? Utraciliśmy już swoją umiejętność dostrzegania prawdziwego dobra. Za dobro bierzemy to, co tak naprawdę jest złe. A człowiek jest stworzony, by czynił dobro i by kochał. Kochał nie tylko Boga, ale i drugiego człowieka. By mu pomagał, a nie czynił mu krzywdy. Wiele o tym mówiono, ale to wszystko jak grochem o ścianę.

Wchodzi konferansjer

Konferansjer

Tak, masz rację. Nasze słowa też odbiją się jak groch od ściany. Ci na górze nie lubią nas słuchać. Zbywają nas obietnicami, jednocześnie odbierając nadzieję i wiarę. My zatracamy swoją umiejętność kochania. Zamiast tego gonimy za niewiadomo czym. A jak próbujesz trochę zwolnić, to jesteś dziwak, nie kreatywny, skąpy, albo nieudolny. A poza tym gdyby ktoś taki się pojawił, nie uchowałby się długo na tronie. Inni by go zniszczyli.

Konferansjerka

Głupcy! Czy nie wiedzą, że brzemię władzy nie każdy jest w stanie dźwigać! Tylko im się wydaje, że mogą. Tak naprawdę to są słabi i nic nie potrafią! Tylko nie chcą się do tego przyznać. W głowie im tylko kodeksy, biurokracja i własne konto. Nic dla ludzi. Byle tylko jemu żyło się beztrosko. Reszta się nie liczy.


Konferansjer

I nic na to nie poradzimy. Oni nas nie wysłuchają, bo prosimy ich o coś. A oni tego nie lubią.


Konferansjerka

(z zapałem)

W tej sytuacji zorganizujemy protest, pikietę, marsz pokoju, cokolwiek! Kiedy zobaczą nas wszystkich zmienią zdanie. Wysłuchają nas wszystkich i pomogą. Naprawdę będzie lepiej.

(patrzy na Konferansjera)

Prawda?


Konferansjer

Nic ci nie powiem, bo nie wiem. Ile już razy organizowano protesty i marsze. Były pozytywne skutki, ale dlaczego w takim razie organizowano następne? Bo przepisy się zmieniły i nie były elastyczne, bo zmienił się prezydent i odrzucił tą ustawę. To jakiś labirynt. Już tak naprawdę niewiadomo, kto ma rację, jak się powinno postępować. Jak dla mnie odpowiedź jest tu

(pokazuje Biblię)

ale to nie dociera. Wszystko jak grochem o ścianę.

  Spis treści zbioru
Komentarze (6)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Mnie to nie przekonuje. Problemy są ważne i wszyscy je znamy. Nie można jednak załatwiać wszystkiego religią - biblią. Według mnie to religia kłóci ludzi. Ale gdyby wskazanie rozwiązania skierowane było ku sercu, które powinno być niezależne od wyznania, to miałoby inny wydźwięk. Każdy człowiek ma takie samo serce i takie same możliwości okazywania tego i należy tylko apelować by używali go w określonym celu. To wskaznie na biblię było nędzne. Kościół stracił autorytet. Katolik ci powie, że niewierzący jest tym gorszym, że muzułmanin jest tym gorszym.... a to nie jest sposób na załatwienie konflitów, tylko na jego podtrzymanie. A chyba nie o to chodziło?
avatar
Hmmm, kler nie ma już autorytetu ale ja nie chodzę do kościoła dla kleru tylko dla Boga i równie dobrze zamiast Biblii mogłam tam wstawić Koran albo Wedy. Mówisz o sercu, że każdy ma takie same możliwości, ale to serce, sumienie najpierw przez coś musi zostać ukształtowane. Chodzi o to żeby w coś wierzyć... No to wierzmy w pieniądze i materializmy, powiedzą niektórzy. Ale taka "religia" może być destruktywna i ma władzę tylko w materialnym świecie bo i tak wszyscy trafimy do piachu. Nie trzeba odczytywać tego utworu dosłownie, można szukać drugiego dna. Podjąć trud szukania swoich autorytetów i kierowania się ich zasadami bo to jest bardzo ważne w dzisiejszym świecie.
Co do problemów, pewnie że wszyscy je znamy, ale mimo że się o nich mówi nic kompletnie się nie zmienia. Właśnie za wybór takiej tematyki, z życia wziętej, banalnej, oczywistej, dramat ten otrzymał II miejsce w konkursie "Spojrzenia 2007" w kategorii małe formy dramaturgiczne, organizowanym przez Wojewódzką Bibliotekę Publiczną i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu, o ;)
avatar
Ano, tak! Co byś nie robił, jak lud nie oświecał, co ludziom nie tłumaczył, jakie pikiety i protesty nie urządzał i do czego naród z kolan nie podnosił i nie zwoływał - wszystko jak grochem o ścianę (patrz tytuł tego utworu scenicznego)!

Jako ludzkość od tysiącleci wciąż borykamy się z arogancją władz, biurokracją, prostytucją płci obojga, łapownictwem, aferami, pijaństwem, wojnami, bezrobociem, epidemiami, mafiami, rozbiciem w rodzinach, sieroctwem dzieci, morderstwami itd., itd. - i w najlepsze drepczemy sobie w miejscu
avatar
"Biblia" (patrz finalne sceny tego dramatu) jako dzieło drukowane towarzyszy nam-Europejczykom od 500 lat bez mała, a w ciągu ostatnich dekad sprzedano 3,9 miliardów jej egzemplarzy, jednakże skutek edukacyjny tego potężnego przedsięwzięcia jest... mniej niż znikomy??
avatar
Zaiste, jak grochem o ścianę
avatar
8 scen w tym dramacie czy 800 - a i tak "tyle zysku, co w pysku", jak powiada nasz uzdolniony naród.

Ludzkość została w swej helisie DNA zaimpregnowana na autokorektę już w Dniu Stworzenia
© 2010-2016 by Creative Media
×