Autor | |
Gatunek | przygodowe |
Forma | proza |
Data dodania | 2013-02-10 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 3413 |
Siedziała z matką na kanapie w przytulnym, wyłożonym miękkim dywanem pokoju. W kominku trzeszczał ogień. Pod ścianami stały regały z półkami wypełnionymi po brzegi książkami.
- Zapomniałaś już o Jakubie? – spytała matka. Anita przecząco pokręciła głową.
- Czy nie lepiej by ci było z Pawłem? W końcu mogłabyś zakotwiczyć dłużej na ziemi. Niepokoją mnie te podwodne wędrówki. Może stać ci się krzywda, gdy mnie nie będzie w pobliżu.
- Neptun nakazał nimfom mnie pilnować – odparła uspokajająco.
- Rób jak chcesz – machnęła ręką. – I zdecyduj się w końcu z kim chcesz spędzić resztę życia.
- Kocham ich obu – powiedziała z uśmiechem.
– Zachowujesz się niepoważnie – skarciła ją.
- W końcu ja nigdy się nie zestarzeję. Zawsze będę miała osiemnaście lat. Tak mi mówiłaś – odparła.
- Tak, zawdzięczasz to genom ojca. A teraz idź się przebrać, bo dochodzi piąta. Paweł nie powinien na ciebie długo czekać – powiedziała stanowczym tonem.
Poszła na górę wyszykować się na randkę. Wyjęła z szafy białą, prostą sukienkę. Włożyła do niej czerwone, wiszące kolczyki. Pochwyciła torebkę z bielonej skóry i raz jeszcze spojrzała na odbicie drobnej twarzy okolonej długimi warkoczami. Na dźwięk dzwonka ruszyła schodami do drzwi.
- Wyglądasz pięknie – skomplementował Paweł wręczając bukiet róż. Brązowe włosy opadały mu na ramiona. Jasno – zielona koszula pasowała do ciemnej karnacji.
- Dzięki – rzuciła mu promienny uśmiech.
W nadbrzeżnej restauracji wodził wzrokiem po jej smukłym ciele. W pewnym momencie wziął ją za rękę. Blask świecy rzucał cienie na ich twarze. W oczach żarzyło się pożądanie.
- Chodźmy – zaproponował.
Na zewnątrz owionęło ich wilgotne powietrze. Anita odwróciła się i zobaczyła Jakuba wpatrzonego w nich groźnie. Serce zabiło jej szybciej.
- Co ty tutaj robisz? Powietrze cię zabije, oszalałeś? – zwróciła się do syrena.
- Ciebie nie zabiło – odparł.
- Bo moja mama jest… - nie pozwolił jej dokończyć.
Uderzył z nadludzką siłą Pawła. Zanim zdążył się poruszyć, uwięził go w żelaznym uścisku i porwał w stronę morza. Obaj zniknęli w podwodnej toni.
Szła po piaszczystym dnie, mijając szeregi koników morskich. Wejście do podwodnej jaskini opływały delfiny. Niemal przezroczysta osa morska zataczała pełne gracji kręgi. Przemierzała ciemny korytarz, dostrzegając u wylotu żółte światło. Miliony świecących rybek oświetlały przestronną salę. Wysoki sufit i ściany wykonane zostały z masy perłowej. Pośrodku stał tron wyłożony mchem. Z poręczy smętnie zwisały wodorosty. Ojciec siedział przygarbiony, jakby pod ciężarem siwej brody sięgającej mu do stóp.
- Tato! - zawołała.
Nie poruszył się, ani nie spojrzał na nią. Minęła dłuższa chwila, nim obdarzył ją spojrzeniem, a wówczas klęczała u jego stóp opowiadając o utraconej miłości.
- On z pewnością nie żyje – skwitował. W momencie, gdy wybuchnęła płaczem zrobił nieznaczny ruch ręką w stronę nimfy wodnej. Ruszyła w stronę wyjścia ciągnąc za sobą długie, zielone włosy.
Płacz zmienił się w ciche łkanie, gdy nimfa powróciła z Jakubem.
- Co masz nam do powiedzenia? – spytał Neptun.
Wahał się przez dłuższą chwilę z odpowiedzią.
- Gdzie on jest? Zaprowadź mnie do niego! – zażądała Anita.
- Zrób, co każe – rozkazał Jakubowi. Skinął głową, a dziewczyna podążyła za nim.
Płynęli z ogromną szybkością tak, że napór wody biczował ich ciała. Przecinali ocean niczym ptaki dryfujące w powietrzu. Zwolnił tak nagle, że prawie na niego wpadła. Wynurzyli się i skierowali w stronę dzikiej plaży. Zatrzymał się przy drzewie palmowym wskazując na piaszczysty kopiec. Jego ciemne oczy powiedziały jej, że to grób Pawła. Drgnęła, nim upadła nieprzytomnie na ziemię. Gdy ocknęła się zastał ją mrok. Nie mogła dostrzec niczego w ciemności, ale miała nadzieję, że Jakub czai się w pobliżu.
- Nienawidzę cię, słyszysz! – wyrzuciła z siebie. – To ty powinieneś umrzeć. – Po tych słowach usłyszała plusk wody. Jakub odpłynął, miała nadzieję, że na zawsze.
***
Anita dryfowała na łódce po oceanie. Dwa ciemnobrązowe warkocze połyskiwały w słońcu, odsłaniając smukłą szyję. Brzeg majaczył w oddali, gdy zanurzyła się w zielonej toni. Biała, prosta sukienka została na pokładzie. Skacząc wprawiła w drgania taflę wody. Zgrabna, niewyraźna sylwetka zniknęła w głębinach. Ławica błękitno - zielonych ryb przepłynęła nad rafą koralową. Płaszczka przyczajona w piasku poderwała się do podwodnego lotu. Podpłynął do niej wielki żółw. Wlepił w nią żółte ślepia, pozwalając pogłaskać się czule po szyi. Zmrużył oczy, jakby oddawał się pieszczocie. Pomachała mu ręką na pożegnanie. Trwał przez moment bez ruchu, po czym powoli popłynął w nieznane. Ocean ciągnął się niemal w nieskończoność ukazując po drodze swe skarby. Nagle dostrzegła niewyraźny kształt rekina. Spiczasty nos oraz czarne oczy, które ziały pustką nabrały wyrazistości, gdy podpłynął na niebezpieczną odległość. Anita okręciła się, wzięła zamach ogonem i z ogromną prędkością ruszyła z powrotem. Wirowała z wyciągniętymi przed siebie rękoma. W spojrzeniu brązowych , dużych oczu malowało się skupienie, nie przestrach. Gdy zgubiła rekina wykonywała ruchy rękoma, podobne do poruszeń gałązek na wietrze. Delikatnie machała od czasu do czasu ogonem. Zatrzymała się przy rozgwieździe. Leżała w morskiej trawie, wabiąc błękitną barwą. Wydawała się miękka w dotyku, więc ujęła ją delikatnie w dłonie. Wodziła palcami po delikatnych nóżkach. Nachylona nad żyjątkiem trwała w tej pozie, dopóki potężne ramiona nie zamknęły jej w uścisku. Bezskutecznie próbowała się wyrwać. Odwrócił ją gwałtownie i spojrzał w jej zagniewane oczy. Przyciągnął do siebie, lecz ugryzła go w ramię. Odpłynęła niedaleko, a gdy odwróciła się znienacka zastała go stojącego bez ruchu. Mimo wszystko, zrobiło się jej żal tego podwodnego księcia. Miał takie smutne oczy. Czarnooki, przystojny z czarnymi włosami okalającymi brodę, która dodawała mu majestatu. Atletyczna sylwetka była uwieńczeniem uroku Jakuba. Nagle doznała intensywnego ukłucia w sercu, wzdrygnęła się na myśl, że mogłaby znowu go pokochać. Odpłynęła w krainę wspomnień, żeby przestrogą nakarmić duszę.
Wypłynęła na powierzchnię, dotarłszy na miejsce, do którego tak często ostatnio powracała. Wyspę okalał wąski, piaszczysty brzeg o barwie dojrzałego zboża. Porastały go nieliczne palmy. Dalej ciągnął się teren bujnie porośnięty roślinnością. Nie zapuszczała się w gąszcz z obawy przed dzikimi zwierzętami. Na ziemi była równie bezbronna jak ludzie. Utkwiła wzrok w piaszczystym kopcu udekorowanym przywiędłymi kwiatami. Usiadła na nagiej ziemi, dłonią pogładziła powierzchnię. Przywoływała w pamięci brązowe oczy wpatrzone w nią czule, pełne wargi rozchylające jej usta, długie, lśniące włosy okalające szczupłą twarz. Smutek rozdzierał jej duszę, mimo to brnęła dalej przez tunel wspomnień.
- Pamiętasz jak złapałeś mnie w sieć? – uśmiechnęła się ponuro. – Oboje byliśmy przestraszeni, ale gdy poprosiłam wypuściłeś mnie bez słowa. Wróciłam, bo dobroć, troska i czułość w twych oczach nie dawały mi spokoju. Niepomna twego lęku oraz zdziwienia na mój widok odnalazłam cię, by zgłębić uczucia, którymi obdarzyłeś mnie tamtego wieczoru.
Znowu uśmiechnęła się słabo. – Zawsze potrafiłam czytać z twych oczu…
Położyła się zalana łzami. Poczuła dotyk dłoni we włosach. Jedna z nimf wodnych przysiadła na brzegu. Delikatnie rozplatała jej warkocze, rozczesując je palcami. Nuciła melancholijną melodię, którą uspokajała syrenę. Zmrużyła szmaragdowe oczy przysuwając blade lico do policzka Anity.
- Jakub posyła mnie z przeprosinami – szepnęła wsuwając jej w dłoń muszlę małży przewiązaną morską trawą.
Rozpakowała prezent i zachwyciło ją doskonałe piękno perły o błyszczącej, różowo - srebrnej barwie. Już miała jej dotknąć, lecz opamiętała się w porę.
- Powiedz, że będzie musiał bardziej się postarać – odparła dumnie.
Nimfa zniknęła w głębinach. Dziewczyna powodziła wzrokiem po bezludnej wyspie. Po raz pierwszy uprzytomniła sobie, że samotność przygważdża ją w tym miejscu. Nim dopadło ją znużenie pomyślała o Jakubie. W marzeniach obejmował ją silnymi rękoma, w których dawniej czuła się bezpiecznie. Potrzebowała go i nienawidziła zarazem, dziwiąc się sama sobie, że jest zdolna do tak odmiennych uczuć. Tragedia odmieniła ją przemieniając z beztroskiej dziewczyny w dojrzałą kobietę.
***
Nimfa pociągnęła ją za ramię wyrywając z krainy snu. Poleciła Anicie płynąć za nią. Popłynęły do królewskiej sali, w której czekał na nie Neptun. Wyglądał na rozwścieczonego i od razu przeszedł do rzeczy:
- Czy ty i Jakub zamierzacie się pobrać?
- Co? Mam wyjść za mordercę? Pozwalasz, by morze zabierało ludzi, a potem wypluwało ich ciała na brzeg. Jesteś taki sam jak on.
- Milcz, niewdzięczna córko! – zagrzmiał.
- Rozumiem ją – usłyszała głos Jakuba za plecami. Odwróciła się niedowierzając jego obecności.
- Przykro mi, że nie powiedziałem ci prawdy – kontynuował.
- Okłamałeś mnie? – spytała.
- Wiedz, że twój kochanek żyje – powiedział, obserwując jakie wywarł na niej wrażenie tymi słowami. Wciągnęła głośno powietrze, oczekując w napięciu.
- Gdzie on jest? – zapytał Neptun.
- W istocie tuła się po bezludnej wyspie. Chciałem ci to wyjaśnić – zwrócił się do Anity – zanim zemdlałaś.
- Pokazałeś mi jego grób! – stanowczo zaprzeczyła.
- Nie, pokazałem ci węża, który wił się w stronę kopca.
- A ja myślałam, że… - zaczęła.
- Że zabiłem chłopaka, a potem zakopałem jego ciało – dokończył.
Zapadła niezręczna cisza. Anita zawstydziła się słów wypowiedzianych na dzikiej plaży. Miała sobie za złe, że tamtej nocy życzyła mu, by umarł. Jeszcze bardziej bolała ją myśl, że tak szybko uznała wieloletniego przyjaciela za zabójcę.
- Ustanowiłem Jakuba twoim opiekunem. Byłaś jeszcze dzieckiem i nigdy bym nie pomyślał, że rozwinie się z tego głębsze uczucie. Jednakże rad jestem, że nie zawiódł mego zaufania. Ostatnio zrozumiałem, jak bardzo jestem zmęczony panowaniem nad wodnym królestwem. Jakubie! – tym razem zwrócił się do syrena. – Weźmiesz moją córkę za żonę, a uczynię cię nowym królem.
Spojrzał w orzechowe, wielkie oczy Anity. Wydawało mu się, że dostrzegł w nich strach. Chwilę się wahał, nim rzekł:
- Jeśli ona zechce.
Król patrzył na nią wyczekująco, aż w końcu odpowiedziała:
- Dobrze, ale pod jednym warunkiem.
Jakub westchnął z ulgą. Był gotów walczyć z potworem wodnym, byle się zgodziła.
- Jaki to warunek? – spytał.
- Zabierzesz Pawła z tej przeklętej wyspy – zażądała.
- Zabiorę go do domu. Obiecuję – odparł.
Neptun rozparł się wygodnie na tronie. Uśmiech nie schodził mu z twarzy.
Anita udała się do domu. Znalazła matkę w sypialni. Po cichu wślizgnęła się do jej łóżka.
- Mamo – szepnęła. – Chyba dojrzałam na tyle, by podjąć ważną decyzję w moim życiu.
- Wybrałaś Jakuba. Neptun cię przekabacił – skarciła ją mama.
- Miał w tym swój udział – uśmiechnęła się tajemniczo. – Uświadomił mi, że Jakub był ze mną od dziecka. Kochał mnie, ochraniał, ukazując dziwny, podwodny świat. Przy nim doznałam wielu ekscytacji, poruszeń, nie mogłam się w nim nie zakochać.
- No i nigdy się nie zestarzejecie – dodała mama z nutą rezygnacji w głosie. – Najważniejsze, żebyś była szczęśliwa. Pamiętaj, że tu zawsze będzie twój dom – pocałowała córkę w czoło.
- Dziękuję, mamo – odparła Anita.
oceny: bardzo dobre / bardzo dobre
oceny: bardzo dobre / bardzo dobre