Tekst 21 z 28 ze zbioru: Niepotrzebne tyrady aniołów
Autor | |
Gatunek | poezja |
Forma | wiersz biały |
Data dodania | 2013-04-14 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 2679 |
Ostatni szczebel do nieba
Słońce w samotnej przemowie -
z dawno naruszonych krętych szczebli
dopada mnie czas rozbitków
wyrzuconych wraz z otoczakami liter
słońce jak chwast -
nie da się go do końca usunąć
z mojej wyspy na podłodze
rozważnie stąpam po modrym promieniu -
każda inna prawda na szczycie drabiny
szczyt przekroczył już dawno
ziemskie możliwości -
uznaje tylko pobyt stały
i klin wysokiego ciśnienia
na ruchomym szczeblu kariery
Słońce w osamotnieniu
wyczuwa każdą
uformowaną przez siebie
stopę wirująca tuż
nad otoczakiem podłogi
oceny: bezbłędne / znakomite
oceny: bezbłędne / znakomite
oceny: bezbłędne / znakomite
Dopóki /po szczeblach/ w miarę prosto jeszcze jakoś idziesz - to się jednak zawsze wspinasz.
Najgorzej dojść
Chodzi o szczeble, które wiodą do samodoskonalenia, do nieba rozumianego jako cud spełnienia
ziemskie możliwości
uznaje tylko pobyt stały
i klin wysokiego ciśnienia
na ruchomym szczeblu kariery
(patrz przedostatnia strofa)
Koniec ziemskich możliwości - to faza sublimacji, kiedy jako byt duchowy odrywasz się od przyziemia i /metaforycznie/ zmierzasz prosto w stronę Słońca.
To czas dany Zwycięzcom