Autor | |
Gatunek | obyczajowe |
Forma | proza |
Data dodania | 2013-07-16 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 2877 |
Wiesław Myśliwski
Prawdziwa miłość jest raną. I tylko tak ją można odnaleźć w sobie, gdy czyjś ból boli człowieka jako jego ból.
Rozpętała się burza. Zosia położyła się, ale tak, jak przez wiele ostatnich wieczorów, sen nie chciał nadejść. Kręciła się niespokojnie. Bez względu na to, w jakiej pozycji się ułożyła, nie mogła zaznać spokoju. Niepokój płynął z jej wnętrza. Coś szarpało nią od środka, jakaś tęsknota, dręczące pragnienie.
Gdy w oddali rozległy się pierwsze grzmoty, wciąż jeszcze nie spała. Leżała, nasłuchując kolejnych odgłosów burzy. Huczały w oddali, na razie zbyt odległe, by budzić przerażenie.
Za chwilę ciemność rozdarł nagle biały błysk światła, i tym razem grzmot rozległ się bliżej i głośniej. Zaraz potem znów błysnęło. Huk pioruna dotarł prawie natychmiast niczym salwa dynamitu.
Zosia wsunęła się głębiej pod cienką kołdrę. A gdy błyskawica i grzmot nastąpiły niemal równocześnie, naciągnęła nakrycie na głowę.
Leżała nieruchomo, dopóki nie usłyszała, że o zaokienny parapet zaczyna bębnić deszcz. Potem zasnęła.
Ta noc była dla niej jedną z najgorszych w roku. Podświadomie czuła, że coś złego się stanie lub stało, ale nie wiedziała co.
Podniosła się z łóżka o piątej nad ranem i cały czas była podenerwowana. Wszystko wylatywało z jej rąk. Nawet poranna kawa nabrała gorzkiego smaku i stawała w gardle.
Kiedy zadzwonił telefon, odebrała go z niepokojem w sercu.
- Darek nie żyje... - usłyszała. - U nas strasznie padało - mówił dalej - wpadł w poślizg a potem... - urwał, łkając w słuchawkę - potem nie ..
Nagle zrobiło się jej słabo i upadła na podłogę. Nie wie nawet, jak długo leżała. Gdy się ocknęła, zapłakała - Boże, czemu mi to robisz!
Patrząc na zwisającą słuchawkę podniosła ją, ale słyszała jedynie trzaski.
Czuła się wewnętrznie pusta, jakby wiadomość o jego śmierci doszczętnie spustoszyła jej ciało. Z każdym padającym z jej ust słowem zaciskała się na jej szyi pętla.
Był częścią jej życia. Od pierwszego spojrzenia w pubie. Jego zielone oczy, które się jej badawczo przyglądały sprawiały, że cała drżała.
Kilka godzin później leżała na łóżku gapiąc się tępo w sufit, lub na stojący na stoliku jego zdjęcie.
Odetchnęła głęboko. Miała nadzieję, że w ten sposób oddali niepokój. Tak się jednak nie stało. Bicie serca było coraz silniejsze a niepokój męczył.
Wciąż padał deszcz. Zimny, szary letni deszcz lał się nieprzerwanymi strumieniami. Jak gdyby Bóg w niebie siedział i płakał, solidaryzując się z Zosią. Ale mógł sobie oszczędzić tych łez. Lepiej by było, gdyby pozwolił słońcu świecić. By nie drwiło z tego ciemnego żalu, który ją otaczał.
„Ludzie rodzą się i umierają. taka jest kolej rzeczy, ale to, że on umarł w taki sposób, jak jego rodzice, było nie do przyjęcia. Teraz odszedł na zawsze. Nie znam nikogo, kto umarłby z powodu żałoby. Jednak nie mogę umrzeć, bo noszę w sobie jego cząstkę z krwi i kości. Małą kruszynkę“ - napisała w swoim pamiętniku.
oceny: bardzo dobre / znakomite
Barwny i poprawny język, tylko szwankuje interpunkcja. Zbędne są przecinki przed słowami: sen, lub, i tym razem. Brakuje przecinków przed: podniosła ją, sprawiały, gapiąc, a potem, a niepokój.
We fragmencie pamiętnika Zdanie "taka jest kolej rzeczy" należało rozpocząć wielką literą. W fragmencie zdania "lub na stojący ... zdjęcie" należało napisać "stojące", gdyż czasownik ten odnosi się do zdjęcia, a nie do stolika.
Jak na publiczny debiut to bardzo udana próba.
oceny: bardzo dobre / bardzo dobre
Wygładziłabym parę zdań, które brzmią mi trochę sztucznie (janko napisał "trąci dydaktyzmem").
I drobiazg: w pamiętniku zapisałabym w czasie terażniejszym "że umarł w taki sposób (...), jest nie do przyjęcia", bo Zosia ciągle nie godzi się na śmierć Darka.
ps. Moja klawiatura robi mi "numery" i czasem zastrajkuje, ale to nic... Spokojnie :) Pozdrawiam.
, 20 godz. temu (12:58)
To bardzo poprawny tekst, logiczny, wzbudzający zainteresowanie. Jednak, jak dla mnie, za mało tu emocji. I chyba stąd bierze się odczucie pewnej "sztuczności", "sztywności".
Jest wiele sposobów na podbarwienie tekstu prozatorskiego (znakomicie to opisała Lilly w swoim poradniku - polecam). Najprostszą metodą jest szczerość, coś co wynika z empatii. Ot, człowiek w stanie silnego wzburzenia nie artykułuje okrągłych zdań wielokrotnie złożonych, myśli rwą się, są chaotyczne. I w takim zapisie jest szczerość emocji.
W tym opowiadanku można by rozwinąć pewne myśli, opisać stan, w jakim znalazła się Zosia, opisać jej rozpacz. A i burzę można trochę "podkolorować", żeby dramatyzm był jeszcze większy.
Dziękuję. Ta powiastka (moje zdanie) jest częścią z całościowej na 200 stron i początkiem, czyli prologiem. Najważniejsze dopiero się zacznie, ale... jak mam wysłuchiwać, że jakaś tam poprawność językowa źle została przeze mnie zrozumiana (jestem nowicjuszem) - zastanawiam się, czy dalej kontynuować pisanie na tym portalu. Nie zrozum mnie źle... proszę... Obrażalską nie jestem. Wolę dostawać uwagi typu przecinków, ortografii, gramatyki, przecież jestem tylko nowicjuszką, prawda? Pozdrawiam :)