Autor | |
Gatunek | obyczajowe |
Forma | proza |
Data dodania | 2013-07-18 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 2140 |
Jej najlepsza przyjaciółka, Monika robiła co mogła, by pomóc Zosi przetrwać kolejne, bolesne dni. Stojąc u jej boku starała się wesprzeć ciepłym i dobrym słowem.
- Wyjdź ze mną, Zosiu - prosiła, gdy deszcz trochę ustąpił - złapiesz trochę powietrza...
- Nie mam siły... Po prostu nie mam siły, ani nawet chęci...
- Masz, masz - nie ustępowała. - Przyda ci się trochę powietrza i ruchu. Popatrzyła na nią surowo.
- Zapomniałaś o dziecku? - Głos miała wyjątkowo twardy.
- Co masz na myśli?
- Dziecko, które nosisz - delikatnie dotknęła jej brzucha - już cię nie obchodzi?!
- Nie... - urwała.
Nie chciała się przyznać, że od śmierci Darka nie poświęciła dziecku prawie ani jednej minuty.
- Chyba chcesz, by urodziło się zdrowe?
- Nie wiem, czy w ogóle chcę mieć to dziecko - zirytowała się. - To bez znaczenia, czy je urodzę, czy stracę...
Zdenerwowana Monika uniosła oczy do sufitu.
- Naprawdę? - mruknęła. - Jak możesz mówić coś takiego! Nosisz w sobie jego krew i ciało. Nie zdajesz sobie z tego sprawy?
- Tak, ale...
Zastanawiała się, czy Zośka czasem nie wpadła w depresję.
- Możesz zapiszesz się do lekarza? - Zaryzykowała pytaniem. - Widzę, że z tobą coraz gorzej...
Dziewczyna na te słowa poczerwieniała ze złości.
- Co mi sugerujesz?!
Monika starała się zachować spokój. Przecież czuła, że tak zareaguje, ale musiała jej to uświadomić. Złapała ją mocno za ramiona i potrząsnęła.
Patrząc w jej twarz, wygarnęła co o tym wszystkim sądzi.
- Idiotko! - Złapała na chwilę oddech. - Jeśli myślisz, że sama dasz sobie z tym radę to jesteś w błędzie.
- Puść mnie! - Szarpnęła się mocno. - Nie twoje życie, więc się nie wpieprzaj!
Po chwili przyszło opamiętanie. Nagle zdała sobie sprawę, że nie wygra ani z nią, ani ze sobą. Przeprosiła.
- Zgoda, Moni - wyszeptała - wygrałaś.
Zosia podeszła do otwartego okna, przez które wlatywał ciepły wietrzyk i patrzyła w dal. Deszcz przestał padać.
Uśmiechnęła się do własnych myśli.
`Monika ma rację. Choć Darek odszedł, to jednak jakaś jego cząstka pozostała w moim ciele. Jestem mu to winna i muszę zająć się tym ostatnim ogniwem łączącym mnie teraz z nim, aż do czasu, gdy w przyszłości znów się spotkamy` - pomyślała.
Odwracając się w stronę Moniki, uśmiechnęła się i powiedziała z ożywieniem:
- Chodźmy więc...
Z przymkniętymi oczami poddawała się muśnięciom wiatru. Nie słuchała już o czym mówi Monika. Myślała. Nadal tęskniła do jego rąk, pocałunków i pieszczot. Wiedziała, że to nie jest możliwe, lecz pozwalała sobie na marzenia, wspominając piękne chwile...
Czy możesz jaśniej wytłumaczyć na pv? Albo chociażby tu ?:)
Dublować?
A zaznaczałam na forum... zaznaczałam. No nic. Od tej pory w ogóle nie będę komentować. A jeśli już to bez ocen. Pozdrawiam.
oceny: słabe / słabe
Janko... wezmę sobie ostrzeżenie do serca i dziękuję; medicus - Tobie również dziękuję :)
oceny: bezbłędne / znakomite