Autor | |
Gatunek | poezja |
Forma | wiersz biały |
Data dodania | 2015-04-18 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 1982 |
Najzwyklej
rozbity jak litrowa butelka
w rozlewni win.
Z winą? Bez winy? Rozbity.
Pusty litr mi lirą był.
Teraz
puszczam głuchy brzękot
szkieł
z kształtu roztrojonych.
Trzy. Oby tylko. Miliony
drzazg
z pierwotnej masy.
Nawet nie kropla
spadnie weń, nań.
Pamięć miotły i szufelki
i z rąk pot
czy nakłuta krew,
lecz często jedynie pył.
Ostatnia posługa.
Do kosza.
Na śmietnik.
Śmierć.
Dziecko ułożyłoby jeszcze
mozaikę.
Butelkę tarłoby najzwyklej
jak lampę. Choć bez Dżinna.
Nawet bez wina.
A tak na szarej podłodze tylko:
szkło.
Takie najzwyklej do kosza.
W nadziei surowca wtórnego. Na stosie.
Urobią potem jak chcą. Nie tylko potem.
Urobią. Popielniczkę. Szybę. Podłogę.
Nigdy marzenia. Im tylko skowyt drzazg.
1999.03.17