Autor | |
Gatunek | poezja |
Forma | wiersz / poemat |
Data dodania | 2015-08-08 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 1982 |
I
Wyrozumiała jak kierowca podmiejskiego autobusu
wobec zadyszanego spóźnialskiego, który dobiegał.
Cierpliwa jak mały berbeć na widok prezentów
pod choinką wołających o rozpakowanie.
Karty szansy rozdaje po szkocku z lodem.
W didaskaliach wymaga umiejętności telepatycznych
i wyprzedzania miłym zaskoczeniem z niespodzianką.
Ważne ponadto by okrasić niebanalnie humorem,
przyozdabiając bukietem pachnących kwiatów
albo słodząc ślicznym pudełeczkiem czekoladek.
Drobna rzecz jak ziarnko grochu uwiera,
aż trzeba stosować precyzyjną akupresurę
ostrymi szpilkami w nie swój brzuch.
I patrzy grając spokój, czy nie za płytko...
Zagrać więc należy rumieniem złości, czy łzą.
Za większą uczy latać talerze, czy ze zdjęć robi puzzle
lub sprawdza czy rzeczywiście są łatwopalne.
Warto zrobić trochę kopii na wszelki wypadek.
Często powołuje się na immunitet hormonalny,
wykorzystując wybiórczo tezy prawa Kalego.
||
Jednakże delikatna, jak kolorowy kwiatek
z porcelany, kupiony na pamiątkę w górach.
Krucha jak ulubione ciasteczka, które lubią
gubić okruchy w pościeli, by w nocy dokuczać,
zadziornie atakując uda i lepiąc do pleców.
Słodka jak wygrzane słońcem na polanie
rubinowe maliny, kiedy szepcze do ucha
z mgiełką, jak bardzo nie potrafi żyć bez,
ozdabiając treść lukrowanymi epitetami.
Oczy lepią się do ust w półmroku drzew.
Gorąca niczym letni żar kwitnie w tętnicach.
Rozpływa się na ustach, przyprawia o dreszcz,
gdy dotykiem krzyczy rozkazująco o jeszcze,
nie pomijając pikantniejszych miejsc.
Powietrze faluje na słowach - gdziekolwiek.
|||
Westchnienie insynuuje, że niemożliwe bez.
Majowa magia lubi przypominać, jak bardzo.
Lato utwierdza wykrzykując erupcją gwiazd
ponad nocnym głębokim oddechem.
Jesienne spacery podszeptają liściem na płaszczu.
Smak często i trudny dla ust, gdy wypełniony,
niczym wazon z przedwczorajszymi kwiatami,
od nich przez mięśnie i nerwy po szybkie tętno
przeliczasz niepoliczalne aspekty współistnienia.
Myśl rozkłada magię na atomy, by ważyć.
IV
Puch marny, jak mawiał poeta, mam we krwi.
Poranki i piękne, i straszne plecione w warkocz.
Dni ciche, dni gorące pełną gamą jak u Vivaldiego.
Wieczory nasycone treścią prosto z ust.
Noce na nowo piszą historie przyszłych dni.
2015.04.16/08.08
oceny: bezbłędne / znakomite