Przejdź do komentarzyWszystko będzie dobrze
Tekst 1 z 1 ze zbioru: Wszystko będzie dobrze
Autor
Gatunekbiografia / pamiętnik
Formaproza
Data dodania2015-08-11
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń1747

Przygody. Każdy z nas miewał ich setki jak nie tysiące, jedne warte uwagi z racji miłych doznań jakie podczas nich przeżyliśmy. Niektóre okrywamy zasłoną milczenia z powodu rozczarować jakie ze sobą niosły. Te niezwykłe zdarzenia spotykają kogoś, kto odbiega od zwykłego trybu życia osób pozbawionych fantazji. Jednak to dzięki nim część naszych rozmów staje się interesująca, potrafimy zabłysnąć w gronie znajomych przeżytą historią. Spotykamy się też z sennymi marzeniami ludzi, których wyobraźnia pobudzona zazdrością, stwarza paletę wyimaginowanych przeżyć. Tak naprawdę to przygody znajdują każdego, a my decydujemy jak je wykorzystamy. To dzięki nim możemy wrócić pamięcią do chwil, w których czuliśmy się najlepiej. Czuliśmy, że żyjemy. Te najbardziej nierealne, wydawałoby się, że istniejące tylko w projekcjach filmowych mogą się zdarzyć każdemu z nas. Los sam stawia przed nami ludzi, z którymi jesteśmy w stanie doświadczyć kinowego epizodu. Niezwykłość naszej historii, zależy od nas samych. Strach to tylko myśl. W końcu te wszystkie niesamowite historie, nie wzięły się znikąd, prawda?


- Trzymaj, wygrałeś.

- Wiedziałem, że się tobie nie uda. Aż tak trudno było?

- Nieważne. Po prostu przegrałem.

- Spokojnie, napijemy się razem.

- A spróbowałbyś tylko beze mnie!

- Częściej możemy robić takie zakłady.

- Ja odpadam.


Wspaniałe doznanie towarzyszy nam, gdy znajdujemy coś drogocennego. Coś czego nikt wcześniej nie dostrzegł. To jak znalezienie banknotu o wysokim nominale na zatłoczonym molo. Ludzie mijają go, depczą, ale go nie widzą. Więc dlaczego akurat my a nie ktoś inny? Łączymy się w pary z różnymi osobami. Niektóre związki trwają długo a inne ledwo zapisują się w naszej pamięci. Pomimo to uczą nas czegoś. Sprawiają, że uczucia stają się dojrzalsze. Wtedy pojawia się ktoś, kogo tylko my znamy. Jakbyśmy wreszcie byli gotowi na to co pragniemy sobie ofiarować. Odnajdujemy ją mimo trudu przebytej drogi, jakbyśmy urodzili się z wewnętrzną mapą, która prowadzi nas do celu, gdzie nasze życie nabiera sensu.


Kiedy inni intensywnie próbowali chłonąć wiedzę w murach szkoły, lubiłem czasami wyrwać się i ruszyć przed siebie zwiedzając i poznając ukryte uliczki miasta. Przemierzając tak nieraz szmat drogi, odkrywałem miejsca niezwykłe, schowane pośród smutnej zabudowy wielkomiejskich budynków. Jednym z nich był teren opuszczonych ogródków działkowych, znajdujący się tuż za kościołem błogosławionej Jolenty w dzielnicy Arkuszewa. Cisza, chwilami przerywana przejeżdżającym pociągiem zmierzającym do pobliskiej stacji kolejowej uzupełniała się z zapachem rosnących wokół roślin od maków po złocistej barwy płonny jęczmień. Uroku dopełniała zniszczona stara ławka, z której rozpościerał się widok na zachodzące słońce. Było to ulubione miejsce w którym spędzałem czas na czytaniu książek. Pochłonięty tak bardzo w literaturze, kończyłem dopiero wtedy kiedy na zegarku wybijał koniec ostatnich zajęć.


Znajomość rozkwitała, chociaż pojawiały się burzliwe momenty, wytworzyła się pewnego rodzaju więź. Nikt nie znał nas od strony takiej jaką tylko my względem siebie ukazywaliśmy. Pokazywaliśmy cząstkę siebie, lecz z obawą jaka towarzyszy małym dzieciom gdy po raz pierwszy mają styczność z czymś nieznanym.


Pewnego dnia, późnym popołudniem, spotykając się w okolicy, w której mieszka, postanowiłem zabrać ją w miejsce tak dobrze mi znane. Wtedy nie wiedziałem, że ten dzień, ta chwila utkwi mi w pamięci tak bardzo, że będą odtwarzał ją w pamięci po tysiąc razy. Po drodze marudzeń, które rzucała podążając za mną, dotarliśmy w miejsce, które odtąd miało stać się naszą tajemnicą. Siadając na ławce, była zdziwiona, że nie wiedziała wcześniej o tym fragmencie ziemi tuż obok jej domu. Rozmawiając, śmiejąc się z przeróżnych głupot, którymi siebie nawzajem karmiliśmy, zachowywaliśmy się tak jakbyśmy mogli wreszcie zejść ze sceny - łapiąc oddech być sobą. Tam po raz pierwszy powiedziałem jej, że jest jak mała dziewczynka, kiedy bawiła się źdźbłami trawy, dokazując muskała nimi ręce, wyrzucając jednym tchem słowa, śmiejąc się przy tym jak dziecko. Jakie to było odmienne od tego, kim byliśmy wśród innych. Kreując obraz ludzi niezdolnych do takich zachowań, mówienie o tym jak spędzamy razem czas było sekretem, który broniliśmy, przed pytaniami osób ciekawych naszej znajomości. Nie myliłem się, widząc w niej to, co wydawało się być dobrze ukryte. Nasza twarz pozbawiona masek, była dla wielu niewiadomą, a dla nas tajemnicą którą nawzajem strzegliśmy.


  Spis treści zbioru
Komentarze (1)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
O ważnych dla nas spotkaniach, o dorastaniu - i o przyjaźni.

Piękna, mądra, nieco nostalgiczna proza wspomnieniowa
© 2010-2016 by Creative Media
×