Tekst 161 z 255 ze zbioru: stopniowo
Autor | |
Gatunek | poezja |
Forma | wiersz biały |
Data dodania | 2015-10-27 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 2203 |
aleja zagubiona niczyja
pełna żółci i czerwieni
z kapliczką na końcu
co wiosną modlitwą się zieleni
niebo i ziemia
człowiek między nimi
smak nadziei miłości
wieczności ponad siły
miłość inna niestara
dniom jeszcze umyka
wciąż cienka w talii
pocałunki rozdaje
jak drżąca osika
mgła jak włosy matki
z drzew sięga dotyka
gdzie jesteś samotność
noc polami przemyka
oceny: bezbłędne / znakomite
Bardzo serdecznie :)))
oceny: bezbłędne / znakomite
oceny: bezbłędne / znakomite
oceny: bezbłędne / znakomite
pełna żółci i czerwieni
z kapliczką na końcu
(1. strofa - cytuję z pamięci)
to metafora kresu naszej ziemskiej drogi nogami do przodu, więc te październikowe liście na wodzie (patrz data publikacji i tytuł) - to w tym kontekście symbol bezapelacyjnych pożegnań, choćby wszystkie twoje jesienne noce i dnie pełne były nie wiem jakich powitań.
Jesień (także życia) - to - chciałeś tego czy nie - pora odlotów na tamtą stronę.
Ten surowy elegijny ton pobrzmiewa tutaj między wierszami wyraźnie
niebo i ziemia
człowiek między nimi
smak nadziei miłości
i wieczności nad siły
(vide 2. strofa)
samotność noc
polami przemyka
(patrz końcowe wersy - cytat z pamięci)