Autor | |
Gatunek | filozofia |
Forma | proza |
Data dodania | 2015-12-28 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 2647 |
Otóż postanowiłam upiec poza filetem z łososia rybę zwaną karpiem,który bez wątpienia nadaje się na staropolski stół.A,ze mloda juz nie jestem ani też leciwa,postanowiłam spojrzeć na tę znamienitą rybkę pewnym okiem.Spoglądam na taka,jak ją Pan Bóg stworzył,i co widzę?Karp jest chyba-nie jestem pewna-rodzaju męskiego,przynajmniej w pisowni.Jego łuska z tego ,co się orientuję w starodawnych wierzeniach miała zapewnić szczęście tym,którzy chętnie ją do portfeli wkładali.
Postanowiłam oszczędzić sobie w dalszej części zbędnych dywagacji na temat naturalnego wygladu karpia i rozgrzałam na patelni potrzebny olej-a jakże!
Ha,dopiero by było,co ostatecznie takze ukazuje nam nowa moda,gdybym usmażyła karpia bez oleju.Już zaczynam się bać i to samej siebie.
Rybę natychmiast położylam rzecz jasna na rozgrzanym tłuszczu i dodając wspomnianych bakalii,które nieco osładzają prostego i niezbyt,co tu dużo pisać-wykwintnego karpia.Figi prezentowały prawie wyniośle,orzeszki nerkowca skroiłam na połówki,aby mogły wydzielić swój aromat,a daktyle pokroiłam na mniejsze cząsteczki,aby owoce sklarowały się,ze względu na swój cukier i połączyły z rybą.Zioła jak wiadomo,są przyprawą niezbędną w staropolskiej kuchni,dla zapewnienia zdrowia jej domownikom,toteż posypałam nimi wnętrze ryby.Całość przykryłam szczelnie,aby aromatyczne przyprawy na wespół z owocami drzewa figowego utworzyły spodziewaną dla mnie kompozycję.
Karp tak smakował wszystkim,że zniknął z talerza bez wieści.
Później już dobrze użyłaś słowa: "usmażyłam".
Nie jestem jednak tego pewna, czy był on pofiletowany, czy usmażony w całości?
W filozoficznych, jednak mocno zatrącających o kulinaria, dywagacjach, należy być precyzyjnym ;-)
:-D
oceny: bezbłędne / znakomite
(patrz całość wraz z datą publikacji)
/jak wszystkie zwierzęta wigilijne/
przemówił na swój niepowtarzalny rybi sposób
przez żołądek
do naszego serca
cały ten przedświąteczny klimat i celebracja wyjątkowego dla każdego chrześcijanina czasu -
i na to wszystko uważne spojrzenie
poetki-filozofa, kuchareczki, matki-Polki
jej kobiecym praktycznym okiem.
Piękny /nieco w duchu "Dziennika Bridget Jones"/ tekst jak najbardziej literacki od A do Zet
oceny: bezbłędne / znakomite