Przejdź do komentarzySUSAN
Tekst 3 z 10 ze zbioru: 2016
Autor
Gatuneksatyra / groteska
Formaproza
Data dodania2016-01-12
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń1923

Tym razem zaskoczyła mnie inaczej. Zadzwoniła do gabinetu i poprosiła o spotkanie w centrum. Ten głos... Nie mogłem odmówić. Wiedziony niepewnością pojechałem taksówką. Wybrała dziwne miejsce. Stare, parterowe baraki w pobliżu nieczynnego portu, rozrzucone za plecami wysiedlonego kondominium. Kierowca musiał już tu bywać. Trafił bezbłędnie. - Pat Johnson Studios. Filmy dla dorosłych. Pod biura czy na produkcję ? Skok adrenaliny. Szok. Atak myśli. Może zawrócić…? -Więc gdzie pan sobie życzy? -Nie wiem, jestem tu umówiony z..…ze znajomą – wymamrotałem zmieszany. -Oczywiście rozumiem, biura po prawej, naprzeciw produkcja. Rozległy plac wychodził na opuszczone, betonowe nabrzeże. Gdy stanęło jego serce, obumarła też reszta portowej infrastruktury. Równoległe baraki były częścią tego smutnego końca, ale dziś na pewno nie były martwe. Świadczyły o tym ustawione wzdłuż samochody, niektóre w krzykliwych kolorach żółci i czerwieni. Na połyskujących burtach kilku vanów dostrzegłem logo wytwórni – wygiętą w łuk czarną kotkę. Do drzwi z tabliczką „biuro” prowadziły stalowe schody, typowe dla ramp ładunkowych. Ruszyłem powoli, intensywnie nasłuchując. Żadnych oznak ruchu, żadnych dźwięków. Bezruch i cisza. -Doktorze tutaj ! – jej okrzyk wypełnił plac jak dźwiękowy pocisk. Była na rampie ładunkowej po drugiej stronie. Wyglądała inaczej, na moment się zawahałem. Miała upięte włosy i wyrazisty, przerysowany makijaż. Uśmiechała się wesoło ale nie był to uśmiech, który zostawiła w moim gabinecie. Makijaż czynił go raczej plastikowym wyrazem twarzy dziewczyny z okładek magazynów dla dorosłych. Złocisty, atłasowy szlafrok rozwiał moje ostatnie wątpliwości co może tutaj robić. Proszę tędy, tymi schodami – tylko głos pozostał ten sam, łagodny i obezwładniająco ciepły. Prowadziła mnie oświetlonym korytarzem. Zrobiło się głośno i kolorowo. Na wpół rozebrane kobiety, kamerzyści, operatorzy światła maszerowali we wszystkich kierunkach. Na ścianach i drzwiach reklamowe plakaty filmowych produkcji z branży. Spojrzałem przelotnie na pulsujący plafon z napisem „NAGRANIE”. Zauważyła to. -Tu jest produkcja, chce pan zajrzeć na plan? -Dziękuję, w moim wieku to mogłoby się okazać zabójcze – starałem się zażartować. Skłamałem. Ukryte, wewnętrzne pragnienie chciało być za tymi drzwiami. Uniosła kąciki ust w szklistym uśmiechu. Czyżby i to mogła dostrzec? -Jestem pewna, że każdą kobietę mógłby pan doprowadzić do utraty zmysłów, to tylko kwestia przełamania barier. Barier, których tak naprawdę nie ma, bo tworzymy je sami dla fałszywego poczucia bezpieczeństwa. Poczułem się niezręcznie, bo oto, zamieniła nasze role, czyniąc mnie swoim pacjentem. -A oto i moja garderoba. Proszę do środka, tutaj będziemy tylko we dwoje. Popłynęło przyjemne, rozchodzące się ciepło. W pokoju dominowały oranże. Ściany i sufit pokrywało ciemnopomarańczowe futro, mieniące się leniwie w łagodnym świetle stojącej w rogu lampy. Stamtąd też wysnuwały się subtelnie, oparte na bębnach, afrykańskie rytmy plemienne . Każdej ze ścian przypisała inny mebel. Na północnej opasła, wygodna sofa w kolorze meksykańskiej papryki. Naprzeciw toaletka z dużym lustrem w pastelowym bursztynie. Stara, drewniana szafa oparta plecami o miękkie poszycie lewej ściany, kusiła półmrokiem uchylonych drzwi. Ściana wschodnia spełniała funkcję otwartej łazienki. Kabina natryskowa, umywalka, bidet i muszla z miękką futrzaną deską. Wszystkie w barwach dojrzałych żółcieni, wszystkie wypielęgnowane i lśniące czystością. Robiło wrażenie. Jeśli chciała, by było tu przytulnie, to udało się – pomyślałem. -Proszę, niech pan usiądzie-zachęciła wskazując sofę. Podeszła do szafy i wysunęła z niej pusty wieszak. Jednym ruchem rozwiązała atłasowy pasek i szlafrok zafalował. Ściągnęła go. Serce skoczyło mi do przełyku i zaczęło pulsować w zaciśniętym gardle. Znowu wszystko we mnie zawrzało. Chciałem odwrócić głowę, ale nie mogłem. Ujrzałem ciało ponad moje wyobrażenia. Ciało o absolutnych proporcjach, absolutnej budowie i absolutnej powłoce. Ciało absolutne. Miała na sobie skórzaną bieliznę i wysokie buty w żywo błyszczącej czerwieni. Zawiesiła szlafrok i ruszyła do toaletki. Pomyślałem, że przez resztę życia mógłbym obserwować pracę jej mięśni. Ona nie mogła być z tego świata albo ja byłem z innego… Usiadła na obrotowym krzesełku, włączyła dodatkowe oświetlenie i uśmiechnęła się do mnie w lustrze. Zaczęła rozpinać włosy i je rozczesywać. Spiralne, gęste loki zdawały się nie mieć końca. -Czy już mówiłam panu doktorze, że mój ostatni facet był tak leniwy, że trzymał przy łóżku puste butelki, by nie wstawać w nocy do toalety? Nie zadawał sobie nawet trudu, by je opróżniać, więc pod moją nieobecność potrafił zgromadzić pokaźną kolekcję. PJS kręci filmy na całym świecie i dwutygodniowe wyjazdy to codzienność. Gdy wracałam nasze łóżko wyglądało jak skład butelek po napojach. Zapach moczu nie stanowi dla mnie problemu, bywa nawet że mam z nim do czynienia w pracy, ale takie magazynowanie to już przesada. Kupiłam mu nocnik. Propozycję skwitował krótkim „chyba dla ciebie Susan” i nadal robił swoje. Dziwi pana dlaczego powiedział Susan? Powiem panu doktorze. By nie zaśmiecać sobie głowy imionami. Dla niego wszystkie kobiety były Susan. Zwracał się tak do mojej matki, moich sióstr, koleżanek, ekspedientek w sklepach, nawet do mojej papugi Spicy. Byłam dla niego Susan nawet wtedy, gdy robiłam mu…no wie pan, a często musiałam dzielić to imię z innymi Susan, które sprowadzał do naszego domu, bo jak to określał ”Przy jednej dziurze i kot zdechnie”. Na jej twarzy pojawił się grymas. Potem kolejny, zupełnie inny. Sprawdzała makijaż? -Wszystkiemu co robię doktorze, oddaje się bez reszty. Również pracy. Gram w filmach, w których ciało jest najważniejszym narzędziem aktorki. Dlatego nauczyłam się nim perfekcyjnie posługiwać i podobno jestem w tym najlepsza. Nie pozwalam jednak, by praca wkraczała w moje życie prywatne i nigdy ich ze sobą nie mylę. Jestem tradycjonalistką i mojemu facetowi jestem zawsze wierna. Oddaję mu się w całości i bez ograniczeń. Gdy kocham, nic innego się nie liczy. Zatracam się i staję się bezbronna. Miłość jest moim życiem, jestem jej niewolnicą. Z nią czuję się bezpieczna i gotowa na wszystko. Kocham miłość. Czy coś w tym złego? Usłyszałem pukanie. Do garderoby weszła czarnoskóra kobieta w sportowym kostiumie. Uśmiechnęła się i skinęła głową na przywitanie. -Sun, oczekują Cię na planie. Jesteś gotowa? -Tak szybko ? Przecież jeszcze scena dziewiąta. -Skończyliśmy już, poszło nam bardzo gładko. Kolejny uśmiech. Tym razem chyba dwuznaczny. -OK, będę za moment, Pam – odparła i odwróciła się do mnie. Purpurowy bazyliszek w krwistoczerwonej scenerii jej majtek był wniebowzięty. Diabeł w raju, pomyślałem i nie powstrzymałem uśmiechu. Jakby czytając w moich myślach odwzajemniła go figlarnie i zajrzała mi przekornie w oczy. -Mam nadzieję, że wybaczy mi pan na tę przerwę. Zapraszam pana na plan zdjęciowy. To nawet dobrze doktorze, jeśli zobaczy mnie pan w tym co robię najlepiej. -Ale… Otworzyła jedną z szuflad toaletki i wyjęła długi, czerwony pejcz. Gdy się podniosła, jego połyskliwe paski zawirowały w powietrzu. Zbliżyła się do mnie na odległość ręki. Poczułem zapach jej ciała. Ciała absolutnego. -Pozwoli pan? – powiedziała i wyciągnęła po mnie dłoń.

  Spis treści zbioru
Komentarze (3)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Susan - patrz tytuł tej satyry/groteski, choć nie znalazłam tutaj cienia ni ciętego humoru, ni sarkazmu czy ironii (faceci byli/są/i będą poligamiczni, i to od dawna już WCALE NIE JEST ŚMIESZNE) - a więc "Suzan" - to kolejna interesująca love story w anglojęzycznym entourage`u. O naszych Jagnach, Dzidkach i Kachnach już tyle napisaliśmy - pora na dużo ciekawsze zagraniczne "enamorady".

Miłej lektury
avatar
Uwaga na marginesie

rozbicie tekstu na akapity i wyodrębnione dialogi bardzo ułatwiłoby Czytelnikom lekturę tej satyry/groteski
avatar
Od strony literackiej jest to proza z górniejszej półki.

Polecam
© 2010-2016 by Creative Media
×