Autor | |
Gatunek | obyczajowe |
Forma | proza |
Data dodania | 2016-04-14 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 1793 |
Mżył lekki deszcz. Szedłem sobie tak przez jedno miasto. A właściwie uciekałem przed demonem. Gonił mnie i rechotał, ze jestem więźniem siebie samego, a on bardzo chętnie się ze mną spotyka. Demon mnie lubi, ja go nienawidzę. Zawsze chciałem być wysoką tyką o twarzy muła i umyśle idioty. Wówczas bym miał pięknie. A tak- chodzę z demonami po miastach. Myśląc o sobowtórze, jak by to było cudnie wywinąc parę numerów, wszedłem do marketu. Demon szybko się w tym zorientował. Jest czujnym sobowtórem. Zauważył wraz ze mna pracowników ochrony, radośnie konwersujących tam, gdzie nie potrzeba. Czyli z młodą dziewczyną przy wysepce.Dziewczyna miała swietne rzęsy, cudowne usta, do malowania. Wysepka miała w swej ofercie jakieś e- papierosy. Zapewne bio oczyszczające. Kieszeń, oczywiście, bo z płucami to już pewnie problem jest. Ku mojemu zaskoczeniu, w kolejce do kasy stał dosyć znany bokser. Mniejsza który, bo ja w sądach mam problem z zachowaniem powagi, a także nie pamiętam odporności na nokauty. Z powodu tego, ze mnie nigdy nie znokautowano, więc obawiam się o, popełnienie jakiejś gafy na glebie. W tym przypadku gleba pewna. Chociaż może nie, bo bokser był lekko wypity.Dziewczyna z wysepki zapatrzyła się w niego. Ja i demon obserwowaliśmy z boku. Obiecał temat do tekstu, to obserwowałem. Pacta sunt servanda.
- Czy można otworzyć kolejną kasę?- bokserowi nudziło sie w kolejce. Wydawało się też, ze nikt go nie rozpoznawał.
- Czy można otworzyć kolejna kasę!?- nudziło mu sie coraz bardziej.
- Gerard chodź- jeden z ochroniarzyków użył słuchawki Motoroli. Wiadomo, jak się dzieje cokolwiek, to wołamy kierownika zmiany. Po co pracować na wypłatę, niech inni doginają za nas.
- Kurwa,nie....- bokser zaciskał i poluźniał pięści- Nie...
Przyszedł Gerard. Jakieś 65 lat. Niski, baryłkowaty, w zbyt małej koszuli, oraz z wielkim pękiem kluczy u pasa.
- Uspokajasz się mistrzu- Gerard spojrzał z dołu w oczy boksera. A bokser pomyślał, ze mistrzu to znaczy mistrzu w sensie mistrzostwa.Zostawił zakupy na taśmie. Wyszedł z kolejki. Wyjął z kieszeni zdjęcie z autografem. Podał Gerardowi.
- Dobra, dobra, nie udawaj. - Gerard twardy był- Myślisz że jak jesteś podobny do XXXXX to tu będziesz świrował?
Bokser roześmiał się nerwowo. Pokręcił głową. Poszedł w kierunku wiatrołapu. Tam był już równie znany bokserski trener. Gestykulował, pokazywał palcem, na zegarek. Wsiedli do limuzyny. Odjechali.
- Spękał kurwa przed Gerardem- powiedział z uznaniem jeden ochroniarzyk. Gerard oddalał się wolno, kolebiąc pekiem kluczy. Drugi milczał. Dziewczyna miała świetne rzęsy, cudowne usta do malowania. A ja swojego demona. Którego nienawidzę.
oceny: bardzo dobre / znakomite
Bardzo serdecznie :-)))
oceny: dobre / znakomite
"Jak by" to jedno słowo, czyli błąd ortograficzny. Ponadto "Motorola" nie piszemy wielka literą, gdyż nie jest to nazwa własna. Brakuje przecinków przed: że, jak, to tu, kurwa, przed; zbędne przecinki przed: do malowania, w kolejce, popełnianie, oraz, na zapas.
Sporo błędów, jak na tak krótki tekst.
Serdecznie :-)))
oceny: bezbłędne / znakomite
Zgrzewka piwa
(patrz finalne sceny dialogu starego Gerarda z bokserem)
I w ogóle myślisz, że myślisz??!
oceny: bezbłędne / znakomite