Autor | |
Gatunek | fantasy / SF |
Forma | proza |
Data dodania | 2016-04-20 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 2232 |
- Już tu są. – posłyszałem chrapliwy głos i ujrzałem jak zwaliste, potężne ramiona obniżają się coraz bardziej, kuląc wokół siebie równie potężną głowę. Nasi napastnicy wydawali się czegoś panicznie bać. Znałem ten rodzaj strachu, który wywołuje drżenie serca i przyspieszone, bolesne wydzielanie adrenaliny, kiedy podczas srogich zim pojawiały się w naszej wsi rządowe Konpsy. W zupełnie oślepiających strugach ulewnego deszczu ujrzałem najpierw jakiś majaczący, niewyraźny kształt, wolno zbliżający się w naszą stronę, a nieco później jego ciemną sylwetkę, coraz bardziej wyłaniającą się z bagiennych czeluści. Czarne znaki ze złocistą strzałą namalowanego gromu nie pozostawiały już żadnej wątpliwości. To był bez wątpienia pojazd policjantów rządu.
- Czego oni tu szukają ? – zapytałem szeptem rosłego mężczyznę w nieprzemakalnym kostiumie z rozoitu, który nadal niespokojnie we mnie celował.
- Szukają zbiegów z kopalni Dolomitu. – odrzekł po chwili, nie odrywając wzroku od kołującego pojazdu. – Te sukinsyny mają kamery termowizyjne. Jeżeli będziemy mieli szczęście, to nas nie zauważą, bo te krzewy wydzielają dość duże ilości ciepła. Nie radzę ci ich dotykać gołymi rękami. Straszliwie parzą.
Zamilkłem, doskonale zdając sobie sprawę z powagi sytuacji. Śledzony przez rządowych morderców, będąc w rękach zbiegłych banitów... to raczej sytuacja nie do pozazdroszczenia. Byłem tym bardziej niespokojny, że mój waran nie wykazywał praktycznie żadnych oznak zaniepokojenia i zakładając myślową blokadę nie pozwalał mi na telepatyczny kontakt. Pocieszałem się tylko tym, że detektory tamtych także nie mogą go w tej chwili wyśledzić.
cdn...