Autor | |
Gatunek | publicystyka i reportaż |
Forma | proza |
Data dodania | 2016-08-23 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 2435 |
W LUSTRZE
W głębi tego tekstu lekko otrzemy się o konceptualny onanizm, no ale…
Czytacie czasem to, co piszecie? A jeśli tak, to jak wam się to podoba?
Pytam znajomych, co sądzą o moich tekstach. Większość odpowiada wymijająco, z czego wnoszę, że mają je w dupie, nie czytają ich i nie zamierzają tego robić. Oczywiście wolałbym, żeby powiedzieli, co się im w nich nie podoba. Pochwały? – nie, bo od słodyczy najpierw boli brzuch, a potem psują się zęby, sama strata, żaden zysk. Chciałbym wiedzieć, co robię nie tak, by móc robić to lepiej.
Robert „Reżyser” Łysak próbował. Nie podoba mu się styl, jakim piszę. I nie będzie się zmuszał do czytania, bo wie czego się po mnie spodziewać. Tak mi powiedział, a ja doceniam tą szczerość – nie nagnę się, by jemu dogodzić, bo to nie o to chodzi. Robert nie jest moim wyczekiwanym, wytęsknionym czytelnikiem. Ale ilu znajomych jest w stanie powiedzieć to wprost?
Jerzy Ozga powiedział, że mam inklinacje do upychania maksimum informacji w mini tekstach, kompensacji, czyli bez parcia na wierszówkę, czyli czytał co nieco. I to też doceniam. Choć nie ocenia, nie mówi, czy mu się podoba, czy nie. Ale takie upychanie – czytałem Baabla i zainspirował mnie.
Kinga Matołowska powiedziała, że to jakieś krótkie, jakby wprawka, szkic. Ale ja nie lubię dłużyzn, rozwlekłości. I też nie będę pisał tak, by jej się spodobać.
Agnieszka i starsza córka nawet nie silą na wczytywanie się w te literki. Bo ja nie piszę wielkich, epickich powieści fantasy. Dla mnie takie powieści są w sam raz … do podkładania pod samochód zamiast lewarka. Młodsza córka czasem coś przeczyta, ale traktuje to jako pikantna ciekawostkę.
Inni nie precyzują czy czytają i jak się do tego odnoszą. Z czego wnoszę, że nie czytają i mają moje pisanie w dupie.
Teraz najlepsze: kiedy stawiam kropkę na końcu tekstu wydaje mi się, że jestem super. Ale potem czytam swój tekst i zastanawiam się nad tym jak mogłem popełnić takiego bobola. Ale poszło i już.
Wy też tak macie?
Czy warto poświęcać czas i energię, by formułować ten przekaz do innych, skoro większość potencjalnych adresatów i tak potraktuje to jako formę miękkiej agresji?
Ja, będąc krytycznym w stosunku do swojego tekstu – czy i wy przyglądacie się ze smutkiem swoim tworom? – wiem, że widzę wady, których nie widzą czytelnicy, bo oni raz i to ostatni na dodatek się zapoznają.
Więc nigdy w życiu nie powiem, żem jest pisarzem. Jestem producentem literackiego kryla.
Kim zatem jest ta tajemnicza subkultura, której członkowie czytają moje teksty? Ja chciałbym znać odpowiedź na to pytanie, ale ta subkultura jest tak tajemnicza, że nawet socjolodzy nie wykryli jej istnienia, nie mówiąc już o podjęciu badań nad jej funkcjonowaniem. Ha! A to ci dopiero!
oceny: bezbłędne / znakomite
Dobrze osadzona w symetrii.
Nie muszę pisać, żeby żyć, ale żyję (także), żeby pisać.
Fajny tekst autorze :)
oceny: bezbłędne / znakomite