Autor | |
Gatunek | biografia / pamiętnik |
Forma | proza |
Data dodania | 2017-02-11 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 2162 |
*fragment większej całości
W czasie okupacji hitlerowskiej Janek też wstąpił do lokalnego oddziału Armii Krajowej, podobnie jak wielu innych młodych chłopaków z okolicznych wsi. W okresie lata przeważnie przebywali w lesie, szkoląc się i przeprowadzając krótkie akcje zbrojne lub tocząc potyczki z niemiecką żandarmerią oraz lokalnymi litewską policją i wojskiem, podległymi władzom okupacyjnym. Na zimę dowódca oddziału rozpuszczał większość partyzantów do domów.
W czasie jednego z takich letnich pobytów rejon, w którym ich partyzancki oddział stacjonował, został otoczony przez oddziały niemieckie. Nie mogli ruszyć się z obozowiska w lesie, byli odcięci od wiosek, zaopatrzenia i informacji wywiadu. Blokada trwała dłuższy czas, zapasy żywności kończyły się. Nie mogli nawet rozpalać większych ognisk, aby się ogrzać w nocy czy zjeść ciepły posiłek, gdyż codziennie nad lasem przelatywał niemiecki samolot obserwacyjny „Storch”. Wprowadzony przez dowódcę nakaz zachowywania ciszy i całkowity zakaz używania broni palnej nie pozwalał też zapolować na zwierzynę leśną czy ptactwo. Zaczęli głodować; został im tylko worek grochu i konwia bimbru. W czasie okupacji samogonu nigdy nie brakowało, był też często traktowany jako zastępcza waluta wymienna.
Uratowała ich zmyślność starszego gajowego, który był również w oddziale, a właściwie jego wieloletnia znajomość zwyczajów w przyrodzie. Zameldował się u dowódcy:
– Panie poruczniku, znam stary sposób. Może uda się coś upolować bez wystrzału. Potrzebuję tylko wiadra grochu i bimbru.
Dowódca długo się nie namyślał, nawet nie spytał o ten sposób. Nie metoda, tylko efekt się liczył. Żarcie. Żarcie dla żołnierzy! Polecił kwatermistrzowi wydać podwładnemu to, czego ten potrzebował. Gajowy wsypał groch do wiadra, zalał bimbrem i zostawił na noc. O brzasku rozsypał nasączony już groch na jednej z polan. Potem zaległ w lesie na jej skraju, wraz z kilkoma partyzantami.
– Chłopaki, tylko cicho leżta, co by nie spłoszyć.
– Co spłoszyć? – zapytał najbliższy z leżących
– Gęsi. Dzikich gęsi.
– Aaa...
– Cicho już!
Gajowy miał doświadczenie. Górą przeleciał jeden klucz gęsi, potem drugi, trzeci. Leżący już dłuższy czas partyzanci zaczęli się niecierpliwić. Gajowy nie odpuścił:
– Czekajta. Aby mieć, trza czekać.
W końcu cierpliwość została wynagrodzona. Przelatywał nad polaną kolejny klucz; prowadzący gąsior zaczął się zniżać, a po kilku sekundach wszystkie gęsi. Przewodnik wyraźnie obrał polankę na miejsce odpoczynku. Kiedy tylko stado usiadło, jeden z ptaków dojrzał jadło i z głośnym krzykiem rzucił się na nie, a za nim pozostałe gęsi. Połykały rozsypany groch tak łapczywie, że w niecały kwadrans wszystek pożarły, do ostatniego ziarna. Zalegający w krzakach partyzanci już chcieli wyskoczyć na polanę, ale gajowy ich wstrzymał:
– Poczekajta, jeszcze chwila.
Po następnym kwadransie gęsi zaczęły się chwiać i jedna po drugiej przewracać. Kiedy ostatni z ptaków także utracił równowagę, gajowy z cicha krzyknął:
– Teraz! Za łby i ukręcać!
oceny: bezbłędne / znakomite
oceny: bardzo dobre / znakomite
Mam kilka wątpliwości dotyczących poprawności językowej. Nie podoba mi się zwrot "toczyli potyczki". Ponadto wydaje mi się, że w zwrocie "podległymi władzom okupacyjnym" lepiej byłoby napisać "podlegającymi". Zbędne przecinki przed: podległymi, wraz, do ostatniego.
"Toczyli potyczki" jest popularnym zwrotem, trudno go zmienić, wymyślić coś nowego. Domyślam się, że chodzi o zbitkę "toczy - poty". Można, ew. na "staczali potyczki". Pozostałe uwagi uwzględniłem, dzięki.