Autor | |
Gatunek | biografia / pamiętnik |
Forma | proza |
Data dodania | 2017-02-20 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 2549 |
20.02, godz. 13:05
Ponownie przejrzałam swój poprzedni zbiór nazywany „Dziennikiem niepokornym bedece”, by zakomunikować:
podobno dla niektórych kontrowersyjny wpis „Jakim prawem pani [„ta i ta”] mnie cenzuruje?” usunęłam z własnej oraz nieprzymuszonej woli. Nikogo bowiem już nie nauczę tego, kto nie da się nauczyć sztuki interpretacji; dodajmy: interpretacji wielorakiej, wieloznacznej, często przekornej albo (nie)opacznie odczytanej / pojętej.
Nie jest to zresztą mój odosobniony pogląd, gdyż owa „sztuka wyjaśniania” wnika w dział szeroko rozumianej krytyki a przy okazji tak zwanego odbioru (recepcji). W każdym razie – i na wszelki wypadek – po raz drugi zamieszczam przekopiowany ze skasowanego postu komentarz do komentarza pióra Pana Witolda Kiejrysa [par.: „Liternet”]:
`witold kiejrys 17 lutego 2017, 17:34:58
[...]
Wiersz puszczony między ludzi przestaje być własnością autora, a staje się własnością czytelnika, który na dobrą sprawę może zrobić z nim, co tylko chce. Dosłownie!
hough!`
"Wiersz puszczony między ludzi przestaje być własnością autora, a staje się własnością czytelnika, który na dobrą sprawę może zrobić z nim, co tylko chce. Dosłownie!"
Tak! To prawda. Zresztą to samo dotyczy Biblii, Koranu i innej podobnej byletrystyki.
Zupełnie jakby autorka nie przeczytała, że "wiersz puszczony...", zob. wyżej ;)
Wolno mi interpretować tak jak ja to czuję, i nikt nie jest mi tu w stanie niczego zabronić! Oraz w tym nie ma ani żadnej "manipulacji", ani chwalenia się rzekomo "świetlaną [swoją?] przeszłością". Tę przeszłość mają moi Przodkowie, ponieważ ja - zapewne ku wielkiemu utrapieniu pewnych "osób", [tu bowiem muszę - bez pogardy - użyć takiego sformułowania] jeszcze żyję ;) Kiedy sobie umrę, wtedy można do woli przenicować moją przeszłość.
Na temat blokady się nie wypowiadam. Nie trzeba było wtedy śmiecić minusami, to nie byłoby teraz "czarnej listy".
:)))
Zob.:
http://niezalezna.pl/94560-ja-killjoy-czyli-popsuj-zabawa-mloda-krytyczka-uderza-w-kulturalne-sitwy
:-)