Autor | |
Gatunek | obyczajowe |
Forma | proza |
Data dodania | 2017-05-28 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 2401 |
ŁOPATA ANDRZEJA
Pracowałem w firmie hydraulicznej. Toksyczna sytuacja. Ekipa składała się z Mateusza( uprawnienia na skoczka i super kopacz), Tomka ( uprawnienia na zgrzewanie rur), pana Andrzeja ( operatora koparki i ojca prezesa) i mnie. Pan Andrzej ze względu na koneksje rodzinne miał wiele do powiedzenia jeśli chodzi o kolejność wykonywanych prac i sposób ich wykonania.
Ja - mogę się mylić – widziałem u niego poważne zaburzenia psychiczne. Mogę się mylić, ale dla mnie to była nerwica natręctw wzbogacona o różne dodatki. Ale gdyby zaczął to leczyć, to odebrano by mu uprawnienia do obsługi koparki.
Mała anegdota. Jedziemy sam na sam, we dwóch, on prowadzi, przez miasto. Na jednym ze skrzyżowań kosiarze koszą trawę. Wiecie na czym to polega? Człowiek patrzy pod nogi i rąbie tą podkaszarką tak, aby mu żyłki nie wyrwało spotkanie z elementem ogrodzenia, znakiem, itp. I żeby nie rozjebać butelki rzuconej na trawnik przez zapijaczonego studenta. Mijamy takiego kosiarza i w tym momencie słyszę komentarz pana Andrzeja: No kurwa, przecież mógłby przestać, kiedy ja przejeżdżam!
Tak panie Andrzeju, kiedy pan coś robi, wszyscy obok powinni uważać. I przestać. Dostałem od niego ramieniem koparki w plecy, więc wiem o czym mowa. Ten człowiek jest nieobliczalno nieprzewidywalny. A zarazem w pierwszym kontakcie rzeczowy ( w miarę) i trzymający się rzeczywistości.
Ulubiona łopata Andrzeja to metalowa sztychówka o krótkim stylisku w kolorze zielonym bez żadnych podgięć ułatwiających kopanie, długa może na osiemdziesiąt centymetrów. Tomek opowiadał mi, że kiedyś ukrył ją bardzo skutecznie w bazie, ale Andrzej ją znalazł i wróciła do zestawu narzędzi. Ja nigdy nie widziałem, by ktokolwiek jej używał. Andrzej też. Ona służy do irytowania. Zbędny element, który musisz zdjąć z przyczepy, potem go włożyć, a w międzyczasie pilnować, by się nie zawieruszyła. Kradnie czas i energię, angażuje uwagę, rozprasza. Przeszkadza. Głownie do tego sprowadza się jej rola.
Przyjeżdżamy na miejsce półciężarówką z przyczepą. Na pace są różne sprzęty i nasze ciuchy robocze. Na przyczepie jedzie ko pareczka JCB, zestaw jej łyżek, łopaty, grabie, szczotki, deski, słupki do grodzenia, rury. Im więcej na tą przyczepę włożysz, tym więcej musisz zdjąć jeśli chcesz zjechać tą kopareczką. Rozciąga się historię w czasie. Więcej zbędnych gratów to więcej zdejmowania, a na koniec więcej wkładania. Każdy taki dodatkowy detal, który na przyczepie trzeba umieścić to minuty odwlekające czas pójścia do domu i liczone jako roboczogodziny przez pracodawcę. Ojca Andrzeja. I tego mu nie odmówię: prezes widział, że ojciec zwłóczy i doliczał nam godziny. Więcej gratów to dłuższy czas rozwinięcia stanowiska pracy i dłuższy czas jego zwinięcia..To działanie na niekorzyść firmy.
Było mi przykro słuchać, gdy jeden z synów rugał ojca, a ja byłem tego świadkiem kilkakrotne. A to, że ojciec, czyli pan Andrzej, namówił mnie do uprowadzenia słupka: tylko nie mów Łukaszowi, to już zupełnie zapomniałem. A potem oni za takie działania go łajali, często przy pracownikach.
Synów ma inteligentnych i urodnych, ale synom ojciec zaszwankował.
Tomek i Mateusz nawet unikali tej łopaty wzrokiem. Nikt z nich nie brał jej do ręki. Krótko tam pracowałem, więc nie dowiedziałem się, czy czasem na tej łopacie nie ciąży jakaś klątwa. Tak była ta łopata odepchnięta, odrzucona. Ale i ja, gdy wziąłem ją do ręki, nie uznałem jej za prawdziwe narzędzie mające czemukolwiek służyć.
Tomek mówi, że pan Andrzej kupił tą łopatę w sklepie ze śmiesznymi rzeczami. Po to, by denerwować pracowników. Ja mu na to, że może to być coś w rodzaju amuletu. I że ma szczęście, bo jeździ na siedzeniu obok kierowcy, że ta łopata jest za długa i zbyt drastyczna jako breloczek przy lusterku, bo na zakrętach obijałaby mu kolana. Obaj, Tomek i Mateusz mówią o większości andrzejowych narzędzi: szrot. Bo nie pomagają w pracy, ale przeszkadzają.
Ja jednak myślę, że pan Andrzej miał tą łopatę z jakieś fajnej firmy, z której miał miłe wspomnienia. I z nią czuł się bezpieczne.
Moje córki zasypiały z tetrowymi pieluchami, bez smoczków, bo pieluszki ze swym specyficznym zapachem dawały im złudzenie bezpieczeństwa. Mógłbym odmalować go szerzej - pana Andrzeja, ale po co?. Ja myślę, że ta łopata, i kilka , kilkanaście innych przedmiotów zapewniały Panu Andrzejowi poczucie bezpieczeństwa. Do tej pory zetknąłem się z czymś takim u moich dzieci w ich maleńkości. Teraz spotkałem siwego gościa, któremu do poczucia bezpieczeństwa potrzebna była łopata.
oceny: bezbłędne / znakomite
oceny: bezbłędne / znakomite
oceny: bezbłędne / znakomite
oceny: bezbłędne / znakomite
oceny: dobre / znakomite
Sporo się tego nazbierało, więc z przykrością obniżam ocenę i to nie w stopniu minimalnym.
zanik?