Autor | |
Gatunek | proza poetycka |
Forma | wiersz / poemat |
Data dodania | 2017-06-26 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 2543 |
Od tłumacza: byliny są najstarszą rosyjską ustną formą poetyckiego przekazu. Dużo młodsza od nich cyrylica (alfabet) i dziwaczne dla Polaków tzw. otciestwo (patronimik) w nazwiskach Rosjan wzięły się - podobnie jak chrzest Kijowa (sic!) i całe nasze europejskie prawosławie - ze starożytnej greki. Myśląc o współczesnej nam Rosji, zawsze należy pamiętać TAKŻE o tamtych barbarzyńskich korzeniach.
Niniejszy przekład opiera się na wydaniu pod redakcją B. Szergina, Moskwa, 1977 r. Zapis i interpunkcja, jak w tamtym tekście.
Zaczyna się dobre słowo
O Awdotii-żonce Riazaneczce.
Zaszumiały bujne wichry,
Kwiaty na Rusi powiędły,
Zakrzyczały po dąbrowach orły,
Smoki po górach ogniem zadymiły.
Działo się to w starodawny czas.
Nie od wichrów płacze sine morze:
Zajęczała Ruska Ziemia.
Zbliżał się Wielki Chan z Siną Hordą
Z pożarami, ze śmierciami.
Z dymem miasta nasze pustoszy,
Popioły końskim ogonem wymiata,
Martwą głową po ziemi toczy.
I Ruś z Hordą się zwarły,
I wielkie były bohaterskie bitwy...
Krwawe rzeki popłynęły,
Łez potoki wylały.
Ach, stoliczny Kijowie!
Ach, Moskwo z Riazaniem!
W starym Riazaniu płacz ze szlochaniem:
Słuchy niosą wieści straszne.
Riazań miasto swe szykuje do wojny:
Wzdłuż murów stawia strażnice,
W wieżach narożnych - dozory.
A tu nastał czas pokosów:
Trzebaż siano zbierać.
Dowódca strzelców z żonką radzi,
Żonkę Awdotię uprasza kośbą się zająć:
- Ach, gołąbko-Duniuszko,
Przyjdzie samej ci te trawy żąć,
Nie dasz rady w trzy niedziele.
Ja nie zejdę z postu w twierdzy
Ani brata twego z tobą nie puszczę:
Miasta Riazań nie zostawić bez obrony.
I Awdotia w drogę się puściła,
W łodzi plecionce z iwy zasiadła.
Żegna się z mężem, z bratem,
Synka miłego obejmuje:
- Maleńki mój gołąbeczku,
Siny mój orle sokoliku,
Nie zabiorę ciebie z sobą:
Dzień i noc mi trawy żąć,
Do pokosów strach jak śpieszno mi.
Pożegnała synka, pobłogosławiła
I odpłynęła Awdotia Riazaneczka
Za trzy lasy ciemne,
Za trzy pola ogromne.
Łatwo bajka się plecie,
Trudy żmudne na świecie.
Ilekroć stogi dalekie stawiają,
Do domu myślą wracają:
*Ach, ty wielki Boże,
Czyście aby wszyscy zdrowi?*
A dni, jak te gęsi, przelatują,
Ciemne nocki, jak sen, mijają.
W czas nocnej burzy -
Strachy zbudziły Awdotię,
Sercem do swoich zajrzała:
Nad Riazaniem drżą pożarów zorze...
Wylękła się Awdotia:
- Czyż to nasza ulica spalona? -
Siana jednak nie rzuciła:
Suche w kopy zagrabiała,
Rosochami sękatymi przygniatała,
Żeby wichry-pogody stogów nie rozwiały.
Dzień i noc kosiła,
Nie spała, nie jadła, nie piła,
Aż w łódeczkę swoją padła.
Dzień i noc płynęła,
Wioseł z rąk nie wypuszczając,
Sama do siebie gadając:
- Nie drżyjcie, białe rączki,
Nie śpieszcie, łzy gorące!
Jakżeż dłoniom nie drżeć?
Jak łzom gorącym nie kapać?
Niesie rzeka głownie zwęglone,
Płyną wszędzie trupy.
Nie ma już na wzgórzach Riazania,
Nie ma ulic szerokich,
Nie ma czterech kątów domku miłego,
Dymem wzgórza spowite,
Popiołami trakty pokryte.
I na zgliszcza z łodzi Awdotia wychodzi.
Wśród rumowisk popieliska
Trzy stare baby na kolanach
Włosy drą i krzyczą,
Przeklinając niebo i ziemię.
Ujrzały staruchy Awdotię:
- Nieszczęście! Gorze nam, Awdotio-żonko!
Najechali nas goście niemili,
car tatarski z Siną Hordą,
Do dna kazał wypić gorzką czarę.
Straszny był ten dzień przeklęty.
Strzały ulewą szumiały,
Śmiercionośne kopie huczały.
Do krwi ostatniej bili się Riazańczycy,
A Tatarów nie zwyciężyli,
Miasta swego nie obronili.
Martwych rzeka unosiła,
Żywych Horda w plen wywlokła,
Ot, Awdotiu miła,
Ot, żonko-gorzka żoneczko!
Miłe rozbite twoje gniazdeczko,
Domeczek rozwiany z dymem,
W mak drobny piec rozwalony.
Męża twojego i brata,
Synka twego miłego
Tatary w niewolę kajdanów zakuły!
cdn.
Zamykanie ludziom buzi, kasowanie tekstów, blokowanie komentarzy - to CODZIENNOŚĆ, z jaką boryka się każdy z nas od zawsze, gdzie nie spojrzeć wszędzie.
Wygląda na to, że jedyne bezpieczne tematy to seks, pogoda, moda - i dziewczyna młoda.
Oprotestowałam te drakońskie praktyki już wiele razy (patrz m.in. ostatni mój wpis na tzw. forum).
Bez echa