Przejdź do komentarzyRien ne va plus
Autor
Gatunekromans
Formaproza
Data dodania2018-03-04
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń1785

- Znowu coś nie tak!? - irytował się.

- Widzę przecież po tobie, że się złościsz.

Marek przytulił ją mocno, zanurzając nos w jej pachnących, gęstych włosach.

- Proszę cię, odezwij się - nalegał.

- Ciągle cię nie ma, ciągle gdzieś wyjeżdżasz, a jak przyjedziesz to się tak śpieszysz, że zanim zdążę się skoncentrować, już jest po `wszystkim` - wyrzuciła z siebie ze złością.

- Ach, to o to chodzi? - widać było, że się rozluźnił.

- A o co mogłoby innego chodzić? Ja nie jestem kawałkiem tortu, który można ugryźć, a resztę odstawić z powrotem. Jestem kobietą i też chcę coś z tego mieć, ty egoisto.

- Nie gniewaj się. Wiesz przecież, że mam taką pracę. Muszę ciągle gdzieś jechać. Coś załatwić. A to sympozjum, to konferencja...Przecież to nie zależy ode mnie. Chcę nam zapewnić wszystko, co jest możliwe i potrzebne do życia.

- Nie wiedziałeś o tym, że seks jest również potrzebny? Jestem zdrową kobietą i ciągle samotną. Zauważyłam, że robię się złośliwa i nerwowa, a przecież taka nie byłam.

- Masz rację kochanie, proszę cię nie gniewaj się. Chodźmy już spać. Obiecuje ci, że jutro wszystko naprawię.

- Tak sądzisz? Przeczytaj ostatnią pocztę. Jutro masz być w południe w Londynie na jakimś następnym zebraniu tej twojej cholernej rady nadzorczej...

Odwróciła się rozgoryczona i wyraźnie wściekła. Przytulił się do jej pleców.

- Proszę, nie gniewaj się. Wrócę za dwa dni. Będziemy znowu razem.

- Tak, tylko ciekawe na jak długo? Na jedną noc? I znów cię nie będzie.

Była nielicho wkurzona, tym bardziej, że za parę minut usłyszała miarowy oddech Marka, którego Morfeusz porwał w swe sieci jak zwykle szybko i niepostrzeżenie. Długo nie mogła zasnąć.

Rano z nosem spuszczonym na kwintę szykowała go jak zwykle perfekcyjnie w podróż służbową.

Chodził za nią krok w krok. Był przesadnie czuły i sprawiał wrażenie, jakby chciał ją za coś przeprosić.

- Punktualnie o ósmej trzydzieści masz samolot. Numer lotu 108, nie zapomnij. - stała w drzwiach z rękami opuszczonymi wzdłuż ciała, podczas, gdy Marek tulił ją i całował po twarzy.

- Proszę, nie bądź już taka naburmuszona. Jak wrócę porozmawiamy jak to wszystko zmienić. Obiecuję.

- Daj spokój - udała, że już mniej się gniewa. Ciągle to samo. - Pomyślała ze smutkiem, odprowadzając wzrokiem odjeżdżający samochód Marka.


Siadła przy komputerze popijając poranną kawę. Program wertował strony internetowe i w pewnym momencie zatrzymał się na jednej z nich. Coś przykuło jej uwagę. Strona Agencji Rządowej. `Zdrowie i medycyna`.

- O, to może byś ciekawe - przemknęło jej przez głowę.

- Wchodzę - pomyślała i kliknęła.

- `Elektroniczny stymulator rozkoszy` - czytała z zainteresowaniem.

- To chyba jakieś żarty, to nieprawdopodobne!? - czuła, że jej ciekawość rośnie z minuty na minutę.

- `Orgazm na życzenie, o każdej porze dnia i nocy, nie tylko dla samotnych`. Instytut Fizjologii - zapisy na rozmowę z profesorem Emilianem Starowiczem drogą elektroniczną starowicz.fizjo@inbox.pl...

- Muszę to sprawdzić - jej palce nerwowo muskały klawiaturę.

- O boże, ale tłok... pierwszy wolny termin dopiero za miesiąc...

- O co tu chodzi? - Cóż, zaryzykuję - pomyślała, podając dane i wysyłając maila ze swoim zgłoszeniem.

Szybko dopijała kawę. Była dziwnie podniecona, ale to z pewnością nie była wina kofeiny w kawie.

Usiadła wygodnie w fotelu.

- Jeśli nie mogę nakłonić niebios, poruszę piekło - była wyraźnie z siebie zadowolona.


Nieubłaganie nadszedł termin spotkania z profesorem. Czekała z niecierpliwością. W sekretariacie Instytutu znalazła się pięć minut przed dziewiątą. Była wyraźnie stremowana i niespokojna. Jednak jej determinacja i ciekawość wyraźnie górowała nad strachem i niepewnością. Punktualnie o dziewiątej drzwi otworzyły się.

- Nazywam się Starowicz. Emilian Starowicz. Bardzo mi miło zaprosić panią do środka.

Podała mu niepewnie dłoń. Wyczuł jej obawy.

- Proszę się rozluźnić. Umawiamy się na początku, że jest pani tutaj tylko po to, aby uzyskać pewne informacje na interesujący panią temat. To wszystko. To nie zobowiązuje nikogo z nas absolutnie do niczego.

Był sympatyczny, uśmiechnięty i niezwykle uprzejmy. Zapach markowych kosmetyków doskonale uzupełniał jego skromny gabinet. Ciemne, olbrzymie biurko, skórzane fotele i paląca się na biurku fajka, tworzyły nastrój, bktóremu z przyjemnością sie poddała. W kilku zdaniach, dosyć szybko i chaotycznie opowiedziała o swoich problemach.

- No cóż, wiem o co chodzi. Chciałaby pani uzupełnić niepełne wrażenia ze swojej alkowy o prawdziwe doznania, których nie zawsze może pani dostarczyć mąż, ciągle przebywający poza domem. To typowa sprawa. Wiele porządnych kobiet, którym pojęcie zdrady nie mieści się w ich moralności, ucieka do środków zastępczych, które pozwalają utrzymać i męża, i dom a jednocześnie zapewniają systematyczny trening rozkoszy seksualnej. I wilk syty i owieczka niewinna...


Nie tylko sposób prowadzenia rozmowy ale jego mimika, tembr głosu i swoboda z jaką rozmawiał, zdradzała wielką klasę, rozległą wiedzę i elegancję, która emanowała z każdego jego ruchu.

- Cały zabieg jest tak zwanym zabiegiem prawie kosmetycznym. Nasz stymulator orgazmu to aparat wielkości orzecha laskowego. Generator wszczepiamy pod skórę pośladków i łączymy go przy pomocy elektrod umieszczonych przy rdzeniu kręgowym. Pilot, przypominający breloczek do kluczy, uruchamia pani serię bodźców, które doprowadzają w efekcie do orgazmu.

Słuchała uważnie, spoglądając czasami na palącą się fajkę. Zauważył to od razu.

- Chciałbym panią uspokoić. Ta fajka jest nieprawdziwa. To ruchomy obraz hologramu laserowego połączony z efektami zapachowymi podobnymi do palącego się tytoniu.

Mówiąc to, położył rękę na klawiaturze laptopa.

- Pstryk... i już jej nie ma - powiedział, śmiejąc się, jak mały chłopiec.

- To taki gadżet poprawiający moje samopoczucie.

Faktycznie, po fajce na biurku nie było śladu.

- Wracając zaś do naszego tematu - poprawił się w fotelu jak rozmówca przed dłuższą mową...

- Stymulator miał być przeznaczony przede wszystkim dla kobiet cierpiących na anorgazmię. Proszę mi wierzyć, że to wcale nierzadkie zaburzenia.. Dotyczy to nie tylko osób sparaliżowanych i zażywających leki. Co piąta, kobieta ma problemy z osiągnięciem orgazmu. Prawie tyle samo nie odczuwa satysfakcji z seksu, a dla co szóstej kobiety kontakty seksualne są zbyt bolesne, co również prowadzi do zaburzeń. Wiele kobiet, tak jak i panią, może zatem bardziej zadowolić wszczepiony implant niż drogie leczenie u seksuologa, często bezskuteczne, że nie wspomnę o nieuzasadnionych zmieniach partnerów.

Przerwał na moment.

- Ale jestem gapa... czy mógłbym pani coś zaproponować do picia?

- Tak, kawę, jeżeli można. - Rozluźniła się nieco. To wszystko zaczynało być coraz bardziej ciekawe.

- Widzi pani. - Kontynuował, gdy sekretarka postawiła na stoliku kawę i wyszła z gabinetu.

- Seksualność kobiet jest wyjątkowo zaniedbanym zakamarkiem ludzkiej duszy. Zdziwi panią zapewne fakt, że już Zygmunt Freud na początku ubiegłego stulecia to zauważył i docenił. Tak się składa, że mózg człowieka uczestniczy we wszystkich etapach aktu seksualnego.

W płacie czołowym powiązane są ośrodki odpowiedzialne za doznania seksualne. Jeden z nich odbiera na przykład informację o zabarwieniu erotycznym, mogą to być wrażenia wzrokowe a w kolejnej fazie następuje pobudzenie części prawego płata, gdzie znajduje się sfera emocji i przyjemności. Uruchamia to lawinę reakcji fizjologicznych, kontynuowanych przez przedwzgórze.

Zawiesił na moment głos.

- Czy nie nudzą panią przypadkiem te naukowe dywagacje?

- Ależ nie, absolutnie nie.

- To dobrze, ta wiedza pozwoli pani zrozumieć lepiej cały mechanizm powstawania orgazmu.

- W trzeciej fazie - ciągnął dalej - w korze mózgowej rodzi się odczucie orgazmu. Jak pani widzi, nie jest to prosty mechanizm lecz seria powiązanych i uzupełniających się procesów. Zarówno pożądanie jak i przeżycie rozkoszy wymaga wielokrotnych sygnałów łączących mózg, układ nerwowy i lokalne reakcje fizjologiczne. Domyśla się pani, że towarzyszą temu pewne procesy przeciwstawne. Człowiek, w końcu, nie jest maszyną. - Zamyślił się na moment...

- Ta przeciwstawność, to przede wszystkim podniecenie i jego hamowanie, pożądanie i strach, rozkosz natychmiastowa i opóźniona. Oznacza to, że orgazmu nie można zatem sprowadzić wyłącznie do fizjologii, mimo że jest reakcją na serię bodźców. Samo odczucie orgazmu zdeterminowane jest przez osobiste doświadczenia, wyobrażenia o miłości, mity o seksie oraz czynniki społeczno-kulturowe.

- Bo widzi pani, seksu po prostu trzeba się nauczyć, tak jak wszystkiego czego uczymy się w życiu i doświadczamy. Ja mam również rodzinę i żonę, z którą jestem już prawie dwadzieścia lat. Mamy wiele wspólnych problemów ale tak całkiem prywatnie powiem pani moją definicję prawdziwego orgazmu, która w swej prostocie wymowy jest wręcz genialna.

Spuściła na moment oczy pod jego badawczym spojrzeniem.

- Największą przyjemność sprawia nie tyle korzystanie z prawdziwej rozkoszy ale umiejętność równoczesnego dzielenia się nią.

Przerwał, zauważył, że to ostatnie zdanie zrobiło na niej spore wrażenie.

- Panie profesorze - zaczęła nieśmiało. - My, z moim mężem, jesteśmy zdrowymi ludźmi i psychicznie i fizycznie. Problem jest w tym, że on ma na to wszystko za mało czasu a ja zbyt wiele...

- Tak, to typowy problem - pokiwał ze zrozumieniem głową.

- Ten stymulator może pani oddać nieocenione usługi, jako uzupełnienie pewnej sfery emocjonalno-fizjologicznej.

- Proszę mi wybaczyć nieco naiwne pytanie - zaczęła mówić już swobodniej. - Co stanie się wobec tego z prawdziwym seksem i z prawdziwą miłością? Pana rewelacje naukowe zmieniają moje dotychczasowe pojęcie o sprawach, które towarzyszą ludziom już od wieków i wydają się być odporne na wszystkie otaczające nas zmiany technologiczne.

- To bardzo ciekawe pytanie, proszę pani - profesor wyraźnie się ożywił. - Prawdziwa miłość jest piękna i potężna i chociaż czujemy wszędzie jej obecność, to na ogół ona jest zawsze tam, gdzie nas nie ma. I racją jest też, że nieodłącznym towarzyszem miłości jest seks, natomiast sam seks zupełnie dobrze sobie radzi bez tego `uciążliwego` towarzystwa, bo seks jest czystą przyjemnością, miłość zaś to wiele problemów.

Sprawy przyjemne mają to do siebie, że trwają najczęściej dosyć krótko. Czym krócej, tym silniejsza jest tęsknota do przeżycia ich po raz kolejny. Między innymi orgazm jest dlatego taki krótki, bo to niesamowicie przyjemne uczucie. Tak krótkie i tak potężne, że zanim zdążymy się nim nacieszyć, właściwie jest już wspomnieniem - przerwał na moment...

- A miłość dwojga ludzi. - Nie dawała za wygraną, wykorzystując małą pauzę zrobioną przez profesora.

- Jest pani już kobietą dojrzałą ale pozwolę sobie na pewną karkołomną filozofię. Otóż prawdziwa miłość jest niezwykła i nieśmiertelna. Nieśmiertelne są również marzenia, śmiertelny jedynie jest człowiek, który to wszystko wymyślił tylko po to, aby niejedno zwykłe życie mogło być również niezwykłe...

Cisza jaka zapanowała po tym stwierdzeniu profesora... nie była długa.

- Pięknie powiedziane. Pana przenikliwość i znajomość rzeczy jest niesamowicie trafna i co tu ukrywać, sporo w tym ciepłych refleksji. - Z podziwem patrzyła na niego.

- Miłości, w odróżnieniu od seksu, nie można zdefiniować. To wymyka się nie tylko człowiekowi ale i całej nauce. Nie zanosi się w najbliższych czasach na wynalezienie stymulatora miłości, który równocześnie, z powodu wzajemnego uczucia dwojga ludzi, doprowadziłby ich do szaleństwa. - Mówiąc to, profesor spojrzał się na nią, jakby szukał potwierdzenia trafności swoich słow.

- Muszę przyznać, że bardzo sympatycznie z panią się rozmawia. Rzadko trafiam na takie osoby jak pani. - Przyglądał się badawczo kobiecie.

- To jednak nie wszystko, co mam pani do zaproponowania.  Proszę mi wierzyć, nie wszystkim to proponuję.

Pani jest osobą, której mogę to polecić. Nie bez satysfakcji muszę powiedzieć, że stymulator orgazmu sprzedajemy z wielkim powodzeniem już od dwóch lat. Nie tak dawno ukończyliśmy badania całkowicie rewolucjonizujące pojęcie orgazmu, jako tylko czynności fizjologicznej. Mówiąc w skrócie, wtargnęliśmy do obszarów mózgu ludzkiego, lokalizując pewne ośrodki sprzyjające powstawaniu marzeń, własnych wyobrażeń i doznań. Tych przebytych, jak również wymyślonych. Jesteśmy w stanie zlokalizować i przy pomocy techniki cyfrowej zamienić graficzny zapis bioelektrycznych prądów czynnościowych w prawdziwe obrazy czy dźwięki lub doznania mieszane. Największym sukcesem odkrycia, tych umownie nazwanych przez nas pozytywnych halucynacji, jest fakt, że wykorzystujemy tylko te sygnały, które zostawiają najwspanialsze wizje i marzenia a dźwięk połączony z obrazem tworzy kompilację fascynujących efektów psychodelicznych, które regenerują nasz stan umysłu i relaksują w sposób nie znany dotąd innym, nieinwazyjnym zabiegom odprężającym.

To też jeszcze nie wszystko. Zaprzęgliśmy te niezwykłe doznania jako emocjonalne tło towarzyszące orgazmowi. Zapewniam panią, że efekty są niesamowite. Emocje osiągają tak niezwykłą skalę, że z uwagi na dobro naszych klientów, zamontowaliśmy analizator pracy rytmu serca, który po osiągnięciu przez tętno 140 uderzeń na minutę, przerywa pracę urządzenia stymulującego. Sama pani widzi, że seks niestety jest tylko dla ludzi zdrowych i z wyobraźnią - mówiąc to rozłożył w bezradnym geście dłonie.

- Powiem panu szczerze, że jestem oszołomiona dzisiaj tym wszystkim. Proszę mi to przybliżyć od strony technicznej. Z czym się to wiąże?

- Badania i testy trwają cały dzień. Podłączymy panią pod nasz główny komputer. Przepraszam, nie panią lecz pani mózg. Rejestrujemy pani wiedzę rzeczywistą i wirtualną, pani skalę fantazji, pani preferencje fizjologiczne, stopień czułości, wrażliwość, stany emocjonalne, dźwięki przyjazne i ostrzegawcze, reakcję na odpowiednie feromony i obrazy. Pani wspomnienia z beztroskiego dzieciństwa i wieku nastoletniego. To wszystko zaprzęgamy do wspólnej pracy i tworzymy z tego niepowtarzalny program audio-wizualny. Wykorzystując ten program odłącza się pani od rzeczywistości, relaksuje się, marzy, doznaje wielu nieznanych jeszcze wrażeń i na życzenie, w takim wyimaginowanym, przyjaznym świecie, przeżywa pani prawdziwy orgazm, który dzięki specjalnym efektom jesteśmy w stanie o kilkadziesiąt sekund przedłużyć... Zadowolona?

Profesor, widać było, że aż się zmęczył mówiąc to jednym tchem.

- Jeżeli to wszystko to prawda, co pan mówi, to wchodzę w to. Jakie mam gwarancje? - zagadnęła rzeczowo.

- Na orgazm 100%, na doznania towarzyszące niestety nie mogę pani dać tak wysokiej gwarancji, ale po badaniach mózgu będę mógł powiedzieć dużo więcej. Jedno, co mogę pani zagwarantować, to przewaga doznań pozytywnych, pozostawiających miłe wspomnienia. Skala tych zjawisk zależy już tylko od pani indywidualnych cech osobowości. Dodam, że otrzyma pani szesnastocyfrowy numer osobistego kodu, który będzie umieszczony w banku internetowym pod hasłem `ruletka szczęścia`. Znajdzie tam pani tysiące innych numerów, tysiące wirtualnych światów przeróżnych osobowości. Może pani korzystać z tego w dowolny sposób. Z tym, że komputer ma ostatnie słowo w wyborze pani elektronicznego partnera. To on analizuje kody i ustala ich kompatybilność. Można nieraz tygodniami szukać odpowiedniego partnera. Cyfrowy syntezator elektroencefalograficzny połączy kombinację dwóch osobowości, wzbogacając doznania o nieznane efekty i bodźce. I to jest najciekawsze w tym wszystkim. Nieznane.

- To znaczy, że z mojego numeru będzie mógł też ktoś dowolnie korzystać? - spytała niepewnie.

- Tak. Proszę się jednak nie obawiać, pani myśli, to nie pani ciało. To wszystko jest absolutnie anonimowe.

Po wyjściu pani z naszego instytutu zostanie po pani tylko numer, a w zasadzie kombinacja cyfr, w których zakodowana jest pani płeć, wiek i to wszystko o czym mówiliśmy. Proszę mi wierzyć, to działa. Łączy pani swój numer z wytypowanym przez komputer, enter i to wszystko. Resztę zrobi za panią elektronika. I proszę nie mieć moralnych skrupułów wobec męża. To naprawdę niewinna zabawa. Jeżeli to nie będzie przynosiło odpowiedniej satysfakcji - wyłączymy to z programu. Jeżeli zdecyduje się pani na ten program, uzupełnimy stymulator orgazmu o czterowymiarowy cyfrowy syntezator audio-wizyjny, przypominający słuchawki połączone z dosyć potężnymi okularami projekcyjnymi. Pięć elektrod zamocowanych na pałąku słuchawek stworzy pani wyimaginowany świat wspólnie z prawdziwym doznaniem, jakim będzie całkiem realny orgazm, zsynchronizowany z efektami audio-wideo. Przy pomocy stroboskopu ultrawizyjnego pobudzimy pani zmysł powonienia wiązką promieni podczerwonych, uzyskując efekty podobne do tych, jakie powodują feromony. To jest tak zwany u nas czwarty wymiar. Oto cała tajemnica. Zachowuje pani status wiernej żony, spolegliwej kochanki swojego męża, a wirtualny amant zaszyfrowany pod pewną kombinacją cyfr, to tak jak z moją fajką na biurku. Pali się wtedy kiedy tego pragnę. Ten zapach podobny do woni prawdziwego, palącego się tytoniu, to kompozycja aromatyczna zupełnie nieszkodliwa dla zdrowia - mówiąc to `zapalił` fajkę na biurku. Był wyraźnie z siebie zadowolony.

- Nasze programy, to czysta fantazja utworzona z jak najbardziej rzeczywistych przeżyć, marzeń i niedościgłych wizji. Bo czyż fantazja człowieka, oprócz oczywiście wiedzy, nie jest jedną z najbardziej skutecznych platform rozwoju i nieustannej ewolucji?

- No tak. - zreflektował się profesor. - Odbiegam trochę od tematu głównego ale powiem szczerze, że dobrze się czuję w pani towarzystwie. Mimo, że niewiele pani mówi, pani oczy, mimika i tak zwana rozmowa ciała, to jak płynąca woda czy płomyk ognia, na który można patrzyć bez końca...

Spuściła głowę zakłopotana.

- To miłe co pan mówi, ale to mnie trochę onieśmiela - spojrzała na niego z respektem.

- Zatem zmieniamy temat - ożywił się na nowo Starowicz.

- Decyduje się pani na zestaw urządzenia, o którym wcześniej rozmawialiśmy? To znaczy implant i zestaw audio-wizyjny?

- Tak. Przyznam, że od razu to zaakceptowałam. To mi się podoba. Zresztą to szansa dla mnie samej i mojego męża - patrzyła mu prosto w oczy - proszę mnie źle nie zrozumieć, pan jest dla mnie niezwykłym człowiekiem.

Tym razem profesor nie wytrzymał jej spojrzenia.

- Cieszę się z pani decyzji - wybrnął szybko z zakłopotania.

Proszę zgłosić się za tydzień na badania mózgu i ogólnego stanu zdrowia. W kilka dni potem wszczepimy pani implant stymulatora. Czy akceptuje pani cenę urządzenia? To prawie 8000 euro.

- Wiem, to z pewnością kwota niemała, ale prawdę powiedziawszy nie mam już teraz wyjścia. Bardzo panu dziękuję.

- Cała przyjemność po mojej stronie - mówiąc to profesor Starowicz odprowadził ja do drzwi gabinetu...


Epilog


Po kilku seansach była już pewna, że kupno urządzenia nie było wyrzuceniem pieniędzy w błoto. Stymulator i cały program jaki kupiła, to zakup udany i pożyteczny.

Korzystała z tego jak Alladyn ze swojej czarodziejskiej lampy. Wtedy kiedy miała ochotę i czas. Dni przestały się jej dłużyć a każdy powrót męża witała z wielką radością. Potęga elektroniki imponowała jej niezaprzeczalnie ale prawdziwy mężczyzna z krwi i kości, póki co, jest nie do zastąpienia. Tego była pewna.


Marek jakby zauważył pewną zmianę w jej zachowaniu. Kiedy leżeli już w łóżku, po kolacji, nie omieszkał spytać jej skąd taka nagła metamorfoza w jej zachowaniu.

- Muszę ci coś wyznać - zaczęła niepewnie. - Wiesz, kupiłam taką niezwykłą grę komputerową...

- Od Starowicza? - śmiał się, nie mogąc ukryć satysfakcji.

- Skąd wiesz!?... To wszystko to...

- A jak myślisz - nie dał jej dokończyć. - Kto ci ustawił stronę w komputerze `na wierzchu`?

- Och, ty draniu - nie kryła wesołości. - Skąd wiedziałeś?

- Małżonka mojego szefa ma to już od pół roku.

- I co!? Jest zadowolona?

- Nie wiem ale szef na pewno.

- O czekaj, ty leniu jeden, ja ci zaraz pokażę!

- Śmiejąc się zdzieliła go poduszką po głowie i zręcznie zanurkowała pod kołdrę...

Marek położył dłonie pod głowę...

Był w siódmym niebie uwielbienia...


  Spis treści zbioru
Komentarze (3)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
...właśnie takie słowa spodziewałem się przeczytać, ale widocznie ten temat jest w dalszym ciągu pewnym tabu dla wielu kobiet.
A szkoda, bo właśnie najczęściej rozmowa daje pożądane efekty.
Jutrzenka z Pałacu Zimowego widać jest kobietą nie tylko światłą, ale również emancypowaną, żyjącą w nowoczesnym świecie zdrowego podejścia do spraw damsko-męskich, co absolutnie nie wiąże się ze swoistym luzactwem i instrumentalnym podejściem do spraw poruszanych w felietonie, a niejednokrotnie wynika z wartości umysłu i celnej analizy problemu, i co tutaj ukrywać... z własnej sfery uczuć, za którą niekoniecznie kryje się profesjonalizm kobiecych potrzeb, a raczej pewien kobiecy niepokój i przeświadczenie, że duchowość połączona z wrodzoną smykałką do empiryzmu, angażującego w świecie doznać przede wszystkim zmysły, jest najbardziej opiniotwórczym ciałem, czego najlepszym stwierdzeniem jest filozoficzna doktryna Heraklita, uważającego, że "złymi świadkami są oczy i uszy, wspópracujące z barbarzyńską duszą".
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam. :)
avatar
8.000 € za damskie orgazmy to pieniądz wyrzucony przez okno. Stare nasze Praprababki znały dużo skuteczniejszy i znacznie prostszy patent.

Jeśli ktoś ma dobre relacje z Przodkami, wystarczy w każdej sprawie uśmiechnąć się do własnej babuli
avatar
Francuski tytuł tego oto przed nami science fiction nawiązuje do rytuału gry w ruletkę, a w układach damsko-męskich (o czym wszak mowa w niniejszym tekście) taka ruletka - to bardzo często rosyjska ruletka, w której średnio co 7. strzał jest strzałem prosto w serce
© 2010-2016 by Creative Media
×