Przejdź do komentarzyOpuszczona
Tekst 11 z 139 ze zbioru: Liryki rzucone na porywisty wiatr
Autor
Gatunekpoezja
Formawiersz / poemat
Data dodania2018-03-27
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń2173

Znowu do puszczy wracam - w zdjęcia.

W jedno szczególnie - tam opary

znad bagien snują się do słońca,

że aż przecieram okulary

pełna zdumienia, `cała w trawie`!

A już po chwili - jak dmuchawiec


rozwiewa sie chwycony pejzaż -

przez chwilę żył, by się odrodzić

w nowej odsłonie - tam gdzie rzęśli

skromność w promieniach słońca brodzi;

gdzie bluszcz lubieżnie pieści drzewo.

Ze wstydem wzrokiem zmykam. Jest coś


wyjątkowego w erotyku,

który się ściele nad strumieniem.

Nad tajemnicą godną sztychu,

nad moim nagłym zawstydzeniem,

że choć wyrastam z tego świata,

to bezrozumnie w nim się miotam.


Walczę z owadzim wściekłym brzękiem,

który oplątał ręce, nogi...

Klaskając w łydki myślę: pieknie!

Mijam ten kadr, by zboczyć z drogi,

tak naturalnej, w serce miasta -

do stóp tej puszczy nie dorasta!


I ja się kurczę do rozmiaru

ulic, betonu, okularów...



  Spis treści zbioru
Komentarze (13)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Przepiekny wiersz i piękna recytacja autorki.
Niesamowicie piękny obraz. Rym i rytm też piękne.
Dzięki!
PS.
Tak, forma kojarzy się trochę z Barańczakiem.
avatar
Lilly, bardzo Ci dziękuje :)
avatar
Kolejny, cudny wiersz. Za taką poezją tęskniłem.

Bardzo dobra recytacja, co nie jest takie oczywiste. Najczęściej poeci nie potrafią recytować własnych utworów :)

Serdeczności
avatar
Dziękuje, Lucius. Miło mi :)
avatar
Jeżeli "czytana", to w żadnym wypadku nie "opuszczona" :)))
avatar
Opuszczona - widokówka z Puszczy Białej :) dziękuje, befano :)
avatar
Dzięki, za piękne, poetyckie chwile.
avatar
a200640, to ja dziekuje, że to miejsce zechciałeś odwiedzić :)
avatar
"Ja jestem z miasta. To widać." Widać, słychać i czuć.

Widać - i to z daleka! Także po tym, jak bardzo jako miastowi nie radzimy sobie z żywiołkami jakiejś byle dzikiej łączki, nie daj Boże puszczy, gdy raz na ruski rok tam do tych Matki-Przyrody mateczników zbłądzimy. Wracamy z gwarantowanym kleszczem, z obtartymi piętami, pocięci przez komary - biegiem - do domu w przykurcz znanych ulic, w kręcz betonu, w swój astygmatyzm i krótkowzroczność i te kolejki do apteki...

"...serce miasta do stóp tej puszczy nie dorasta!"
avatar
Emilio, miałam tam możność pobyć przez dni kilka. A najchętniej zostałabym, rzuciwszy za siebie ulice, beton, okulary...
Pozdrawiam świątecznie :)
avatar
gruszko, fajnie jest Cię zobaczyć, usłyszeć. Masz spokojny głos, pięknie wypowiadasz słowa Swego cudnego wiersza. Gratuluję, Bajka37.
avatar
Bajeczko, nie zawsze jestem taka spokojna ;)
Miło mi bardzo. Dziękuję :)
avatar
Paradoks ćmy:

Choć z tego świata ja wyrastam,
To się w nim gubię, tylko miotam
Na prostej drodze, na manowcach,
Nie ceniąc czaru w jego blaskach,
Choć czar ten ceni owad, koń i słoń, i owca,
I puszcza, co nam oczko puszcza, i w rzece rzęśl

i byle hipopotam.
© 2010-2016 by Creative Media
×