Przejdź do komentarzysześć i dziewięć
Tekst 21 z 31 ze zbioru: Pan da pięć biletów do nieba
Autor
Gatunekobyczajowe
Formaproza
Data dodania2018-09-15
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń1655


- Głupia jest i tyle.

Przyciskałem głowę do szyby.

Krople deszczu zbierały się z drugiej strony.

Nabrzmiewały, ruszały ociężale w dół, by w miarę wchłaniania następnych, przyśpieszać i kończyć nędzny żywot jako strużka płynąca po parapecie.

Kropla przestawała być czymś szczególnym, indywidualnym. Stawała się częścią brudnej kałuży pod oknem.

Tak ja my wszyscy na tym świecie – pomyślałem, patrząc na kolejną desperatkę, płynącą coraz szybciej.

Tak, jak ja teraz. Jak mogło mi się to przydarzyć?

- Przesadzasz.

Za plecami usłyszałem charakterystyczny dźwięk otwieranej puszki piwa.

Odwróciłem się.

Przyjaciel przyglądał mu się z uśmieszkiem i pociągnął duży łyk.

- Przesadzasz - powtórzył - każdy ma swoje priorytety. I cierpliwość. I tak długo czekała na ciebie. Na to, że będziesz inny. Ale nie chciałeś być inny.

- Durna suka...

- Mądrzejszy jesteś. – Sarkastycznie mruknął przyjaciel. – Chlałeś jak się patrzy, spałeś z innymi, a teraz ją oceniasz? Czekała...

Wzruszyłem ramionami. Nie mogłem pojąć co się stało.

Bo przecież nic się nie stało, a dziś na stole zastałem list od niej. Napisała, że ma dość, odchodzi z innym i takie tam pierdoły.

W przedpokoju stały dwie, spakowane walizki. Nic nie rozumiałem. Tyle lat nic i nagle taki list.

Kurwa jedna. Puściła się.

Spojrzałem w ogień igrający w kominku.

Zmieniał kształty i odcienie, trawiąc kolejne polana. W pokoju zrobiło się duszno.

Rozpiąłem koszulę, sięgnąłem do barku po wódkę.

Przypalił papierosa.

- Miałeś nie pić. Tyle razy jej obiecywałeś.

- Nie ma jej tu.

- W łóżkach innych bab też jej nie było. Myślisz, że wtedy mniej boli?

Żachnąłem się.

- Przecież nic się ostatnio nie stało.

Paweł wstał z fotela i podszedł do mnie.

Położył mi rękę na ramieniu i popatrzył w oczy. Dziwnie patrzył, aż  przeszły mnie mrówki.

Nie znałem tego wzroku.

- Piotrek, byłeś, jesteś i pozostaniesz egoistycznym idiotą. Pewnym, że wszystko ci się należy i wszystko ci wolno. Inni mają cię kochać i czekać. I wybaczać.

Strasznym idiotą jesteś – powtórzył.

Patrzyłem zdziwiony na przyjaciela. Mówił jakoś tak żarliwie; z przekonaniem.

- Ty jesteś moim przyjacielem, czy jej adwokatem?

- Przyjacielem, dlatego mówię prawdę. Zmieniłeś się.

Podszedł do tego samego okna, przy którym stałem przed chwilą.

Palcem zaczął rysować esy-floresy na zaparowanej szybie.

- Coś się zawsze kończy. Szczególnie, kiedy ciężko nad tym pracujesz. Ty nie chciałeś tego widzieć zapatrzony w siebie. Hurtownik. - Widząc zdziwioną minę, dodał. – W marnowaniu szans.

Przyglądałem się plecom przyjaciela. Powoli docierało, co on mówił.

Dlaczego on to mówi?

- Maria jest wspaniałą i piękną kobietą. Zmarnowałeś ją. Zaakceptowała ciebie i twojego syna. Przeczekiwała twoje szaleństwa i ciągi. Czekała… .

- Przestań! Kocha mnie i wróci.

- Nie wróci.


Zazgrzytał klucz w zamku.

Serce zatrzepotało mi jak mucha w pajęczej sieci.

Może on ma rację, że taki jestem? Muszę jej obiecać... tylko co? Znowu obiecać? Powtórzyć po raz tysięczny, że ją kocham?

Zdałem sobie sprawę, że to tylko słowa, które zawsze wypowiadałem lekko i na odczepnego.

Teraz przekonam ją. Muszę.


Stała w drzwiach pokoju. Woda z parasola tworzyła na podłodze coraz większą kałużę.

Na mnie już by się ciskała – pomyślałem. – Sama nigdy tak nie robiła. Dlaczego tak stoi? Rzeczywiście jest piękna.

Zaczął się do mnie dobierać lęk. Nie pozwolę jej odejść.

- Mario. – Ruszyłem przez pokój wyciągając do niej ręce – Ten list... dajmy spokój. Już tak nie będzie. Kocham cię i cieszę, że wróciłaś.

Objęła mnie w pasie i przytuliła.

Poczułem obezwładniającą radość i ulgę.

Już nigdy jej nie skrzywdzę.

Rzuciłem przelotnie, pełne triumfu spojrzenie do przyjaciela.


Odsunęła się ode mnie i spojrzała w oczy. Coś niepokojącego było w jej wzroku.

- Piotrusiu, chciałam wziąć trochę rzeczy i się z tobą pożegnać.

Pokiwałem przecząco głową, nie mogąc nic powiedzieć przez ściśnięte gardło.

Uniosła się na palcach zbliżając swoją twarz.

Zamknąłem oczy i czekałem na pocałunek.

Nie pozwolę jej odejść. Zatrzymam w ramionach i nie dam skończyć zwarciu ust.


Plunęła.

Ślina spłynęła mi po powiekach i policzkach.

Jak zza grubej ściany dotarły słowa.

- Chodź, najdroższy. On ma swoją kochankę. Siebie.

- Chodź. Cześć, przyjacielu. - Jego drwiący głos uderzył we mnie falą tsunami, zabierając oddech. Tętno waliło w skroniach jak oszalałe.

Trzasnęły drzwi.

Otworzyłem oczy.

Deszcz przestał padać i szyba powoli wysychała. Na jej zaparowanym fragmencie widniał napis:

DUREŃ.


I tyle było Marii po dwóch latach.


  Spis treści zbioru
Komentarze (15)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Doskonałe!

Tak, zdarza się, że dopiero jak się kogoś traci to docenia jego wartość i wielkie znaczenie w życiu.
avatar
W porządku to Potruś nie jest.
Nie ma wątpliwości.
Ale to literatura i za jej ocenę, dzięx.
avatar
Oczywiście, tak właśnie traktuję Twoje opowiadania. Literatura, bardzo dobra literatura :)

Miałam odpuścić, ale byłaby to strata dla czytelników, więc znowu Cię męczę - WYDAJ TO!
avatar
To fajnie.
Cieszę się, że już jesteś (nie wiadomo na jak długo, bo mamy "dobrą zmianę") :)
Po raz pierwszy zablokować musiałem, ale to już patologia była pod tekstami.
I nie było admina i nie ma, a tak szybko reagował... (:
avatar
Piękne i wzruszające opowiadanie. Samo życie, bowiem w życiu bywa podobnie. Niektórzy najbardziej namiętnie kochają siebie.
Wydaje mi się, że ostatnie zdanie jest zbędnym dopowiedzeniem.
A teraz coś z mojej najbardziej podłej działalności na publixo. Piszesz pięknym, bogatym i niezwykle barwnym językiem. Zdarzyło Ci si jednak kilka potknięć interpunkcyjnych. Zbędne przecinki przed: płynącą, jak jego, spakowane, pełne; brakuje przecinków przed: wyciągając, zbliżając.
Proszę zwrócić uwagę na to, że zbędne przecinki występują zazwyczaj przed przymiotnikami lub imiesłowami przymiotnikowymi, a brakuje ich przed imiesłowami przysłówkowymi.
No i co? Straszne jest to, o czym pisałem w końcówce komentarza? Za takie coś chyba zasłużyłem sobie na piekło, a przynajmniej na ban lub ścianę wstydu!
avatar
A tytuł Pańtwo rozkminili?
Bo nie ma wiele współnego z pozycją seksualną :)))
Dzięki.
avatar
Tytuł rozumiem tak, jak numer na drzwiach pokoju, czy mieszkania, którym jest 6, ale źle zamocowany (obluzowany) odwrócił się i teraz jest 9.
avatar
Dwa przykazania, piórkowa :)
avatar
O, rany! W ogóle o tym nie pomyślałam...

i aż mnie zatchnęło, bo akurat napisałam wierszyk "Przysięga i Sąd Ostateczny" w kontekście 6 i 9.

Nie nadaje się do publikacji, przynajmniej jeszcze nie teraz, ale przesyłam Ci na priv (tu na P.)sam zobaczysz.
avatar
Zaraz obadamy cóżeś tak spłodziła, zbereźnico :)))
Janko, to by była ściana chwały, gdyby nie obecność na niej...
Cóż za obelga dla ściany.
avatar
:D :D :D

ciiiiiiiiiiiiiiiichoooooooooo! ;-)
avatar
Dla wiecznie napitego/naćpanego faceta czy to szóstka, czy dziewiątka (patrz z wieloma podtekstami tytuł) - ż a d n a różnica.

Piękna i mądra kobieta wytrzyma z takim kimś góra rok-dwa, a potem Czesia czapka!

Szóstka czy dziewiątka - zawsze jest powód, żeby się zalać, a potem pluć sobie w brodę i mieć kaca.

Ciąg - to to w koło Macieju wkołomacieju, dziewiątka nie dziewiątka.

Co może te dziesięciolecia pustego jałowego życia na haju odmienić?

Skok na łeb z 11 piętra??
avatar
Cóż za surowa opinia Emilio :)
Nigdy, nic do końca nie jest takie, jak się wydaje.
Wszystko jest filtrowane przez pryzmat własnych doświadczeń, wiedzy, wartości i poglądów.
avatar
Żartowałam ;)

Świetna diagnoza damsko-męskich związków opartych na flaszce i/lub dragach.

Co zresztą w punkt pointują ostatnie akapity.

Mam wrażenie, że Autor w swojej prozie nieuchronnie dryfuje w stronę scenariusza filmowego
avatar
To po prostu fragment całości.
Jak spora część mojej prozy.
Tylko wrzucana w przypadkowej kolejności dla zmylenia tropów :)
© 2010-2016 by Creative Media
×