Przejdź do komentarzyO tym, jak Cesia wodę pitną pozyskała
Tekst 5 z 15 ze zbioru: Różne
Autor
Gatunekbiografia / pamiętnik
Formaproza
Data dodania2018-09-28
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń1284

O tym jak Cesia wodę pitną pozyskała


Jak już wspomniałam, życie nasze szkolne upływało nam na ogół wesoło, to znaczy cieszyłyśmy się drobnymi rzeczami, a zmartwienia szybko od siebie odganiały. Dobrze się uczyłyśmy, przynajmniej za takie uczennice uchodziłyśmy, dlatego jak trzeba było coś załatwić, zrobić, pomóc nauczycielowi któremu, to wiadomo było, że Ceśka, Mela i Hela nadają się do tego bezwarunkowo. Jak trzeba było akademię przygotować, to my, jak wystawkę nową zrobić też my, jak na apelu radziecką piosenkę wykonać a cappella też my. I tak nam to życie szkolne fajnie się toczyło. Miałyśmy jednak wpadki, bo przecież najlepszym się zdarzają.

Któregoś dnia nasza wychowawczyni poprosiła Ceśkę, żeby jej poszła po wodę. Nie do sklepiku, tylko taką z kranu na herbatę. Pani nasza jak większość nauczycielek miała wtedy grzałkę w klasie i tak sobie herbatkę ustawową, co się każdemu wysilającemu struny głosowe należy, w klasie przygotowywała. Ceśki nie było już trochę, i się pani zaczęła denerwować, że coś się stało, bo zdążyliśmy zrobić cale zadanie tekstowe, kiedy w końcu drzwi się otworzyły i weszła Cesia ze szklanką wody. Niosła tę szklankę drżącymi rekami, a dziwne rumieńce na twarzy jej wychodzić zaczęły.

– Cesiu, wszystko w porządku? – zapytała nauczycielka.

– Tak – z lekkim wahaniem odpowiedziała Ceśka, spuszczając wzrok. Nauczycielka uspokojona odpowiedzią włączyła grzałkę i zrobiła sobie herbatkę. Cesia patrzyła jak pani nasza małymi łyczkami piła wrzątek, a kiedy zadzwonił dzwonek szybko wybiegła z klasy. My za nią oczywiście, w kąt korytarza zagnałyśmy Ceśkę i dawaj:

- Co się stało? – ściszonym głosem syknęła Mela, rozglądając się na boki, czy ktoś nie podsłuchuje.

- Co zrobiłaś? Cesia nie wiedząc gdzie wzrok utkwić, bo w oczy nie chciała nam spojrzeć, w końcu wydusiła.

– Poszłam po wodę do łazienki, tak? Odkręcam kurek nie leci, drugi kran, trzeci, też nie ma. Awaria - myślę i już mam wychodzić, kiedy patrzę na kibelek i myślę sobie, co, przecież i tak będzie ją pani gotować, więc spuszczę trochę do szklanki i problem z głowy.

I tym sposobem Cesia zdobyła wodę pitną, podstawiając szklaneczkę pod strumień lecący wprost z płuczki toaletowej. Ufff, musiałyśmy dobrze strzec tajemnicy, bo los Cesi byłby mocno zagrożony.


  Spis treści zbioru
Komentarze (6)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Hihihi! Rzeczywiście, los Cesi był w niebezpieczeństwie. Nie wiem, czy na taki aż pomysł bym wpadła. Wesoła z Was Trójca była.
avatar
Ja tez bym chyba nie wpadła, Michalszko na takie coś:)
avatar
W przykładnym świecie każdy przynosi sobie wszystko sam; czasy darmowych krasnalków dawno już się skończyły
avatar
To fakt Emilo, wtedy na usługach byłyśmy, ale jak widać nie zawsze się to opłacało się, pozdrawiam.
avatar
Extra
bym też tak zrobiła he
I cio było dalij? Uczitielka załapała bakcyla coli? Czy inne badziewko? Hehe brawo dla Cesi
avatar
Angelo, obserwowałysmy panią dość dobrze, ale widocznie zginęło badziewie w temperaturze wrzenia:-) :-) pozdro
© 2010-2016 by Creative Media
×