Autor | |
Gatunek | poezja |
Forma | wiersz biały |
Data dodania | 2018-12-03 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 1520 |
koncert? kotłowanina, niewiele więcej
dziesiątki ust, korpusów, myśli bryzgających
na wszystkie strony (uważaj, bo dostaniesz
prosto w twarz!
niektóre idee są szczególnie zaraźliwe!)
w epicentrum bezładu: rzeźba przedstawiająca
mnie. nic specjalnego, średnio udany posążyna
oczy - mętne, jak u starca, włosy - w nieładzie
zespół amnestyczny
pęka mu się, spomiędzy płatów tkanek
prześwitują różowe koraliki
serca - nie serca? ciężko stwierdzić
(cuchnie jakby kamforą, szczypie w oczy
nie sposób podejść na mniej, niż parę metrów)
makabra! zakryć, to, zakryć! - podnoszą lament
ci tam, na scenie, z żelaznymi
mikrofonami w dłoniach
nie przywykli do takiego widoku
(im - tylko czerń i zieleń o wysokich nominałach)
publika - ciągle w transie. błoto na oczach
szalenie prosta metaforyka:
tytoń, skręty, łyk ze szklanej butelczyny
kaznodzieje i narkomani
kruszenie się
żadnych scaleń
oceny: bezbłędne / znakomite
Czaaaaad