Przejdź do komentarzyJAK ZWALCZYĆ HEJT 1 z 4
Tekst 1 z 4 ze zbioru: JAK ZWALCZYĆ HEJT
Autor
Gatuneksatyra / groteska
Formautwór dramatyczny
Data dodania2019-01-21
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń1200


JAK ZWALCZYĆ HEJT


SEMPER


komedia w trzech aktach






OSOBY :


EWA

AŚKA

KRZYSIEK


a także :


PIOTREK

STARSZA PANI

EMERYT

KELNER







OPIS SCEN:


BIBLIOTEKA.

Przestronne pomieszczenie z regałami pełnymi audiobooków. Okna na wprost. Z prawej strony drzwi wejściowe, dalej biurko, na nim monitor komputera, skaner ręczny, klawiatura, puste miejsce na blacie. Za biurkiem krzesło.


MIESZKANIE EWY.

Pokój. Na wprost stół, za nim sofa. Przy stole trzy krzesła. Jakiś obraz na ścianie, jakieś kwiaty. Z prawej strony przedpokój z widocznymi drzwiami wejściowymi, wieszak na ubrania. Dalej niewidoczna kuchnia.


POKÓJ HOTELOWY.

Pokój. Przy drzwiach wejściowych wieszak na ubrania. Dwa łóżka, dwa fotele, stół. Na wprost okno. Radio hotelowe.










AKT 1



scena 1



Biblioteka.

Przy biurku siedzi EWA. W głębi PIOTREK przegląda książki (audiobooki) na półkach. Przed biurkiem stoi STARSZA PANI.


STARSZA PANI

Sama nie wiem, złociutka, co tam sobie dzisiaj wybrać... Coś dobrego do posłuchania, może jakiś romans...

EWA

Niestety, nie pomogę pani. Sama pani musi sobie coś wybrać.

STARSZA PANI

No tak, tak... Zawsze mam problem z wyborem... A ile razy można taką Rodziewiczównę...

EWA

To może dla odmiany Chmielewską?...

STARSZA PANI

O, widzi pani. Tak, tak... To i kryminał będzie i się człowiek trochę pośmieje... Tak. Dziękuję pani bardzo...

EWA

Proszę.


Starsza Pani podchodzi powoli do jednego z regałów.

STARSZA PANI

Chmielewska...


Piotrek wyciąga jedno opakowanie audiobooka z półki, dołącza go do trzymanych w ręku dwóch innych i podchodzi do biurka.

PIOTREK

Dzisiaj te trzy poproszę.


Piotrek podaje Ewie książki, wyciąga z kieszeni portfel, Ewa odbiera audiobooki, każdą książkę otwiera, skanuje i odkłada na biurko.

EWA

Proszę.


Ewa skanuje kartę biblioteczną, pisze coś na klawiaturze, podaje kartę Piotrkowi. Piotrek chowa kartę do portfela, portfel do kieszeni spodni.

PIOTREK

Dziękuję bardzo.

EWA

Do... piętnastego listopada.

PIOTREK

Dobrze. Dziękuję.


Piotrek pakuje książki do torby i podchodzi do drzwi.

PIOTREK

Do widzenia.

EWA

Do widzenia.


Piotrek wychodzi.

STARSZA PANI

Bo widzi pani, mnie jest zawsze tak trudno się na coś zdecydować...

EWA

Polskich autorów ma pani tam, gdzie pani stoi, a zagraniczni, tłumaczenia, są na następnym regale.

STARSZA PANI

Tak, tak... Jedną już mam... Ale żeby coś ciekawego tu jeszcze...

EWA

Kraszewski?

STARSZA PANI

O, widzi pani... A może... Bo tu na tych audio, to rzadko kiedy można trafić na jakiś opis, co to jest, no... a taki Kraszewski, to wiadomo... Jakaś `Chata za wsią`, czy coś takiego...


Wchodzi EMERYT.

EMERYT

Dzień dobry, rączki całuję...

EWA

Dzień dobry.


Emeryt kładzie dwa opakowania audiobooków na biurku, trzyma kartę w ręce.

EMERYT

Zwracam te dwie książki, jeżeli pani pozwoli...

EWA

Poproszę kartę.

EMERYT

A tak, tak. Bardzo proszę. Oczywiście... Co to ja

dzisiaj... Coś historycznego chyba... Druga wojna światowa. To mnie najbardziej interesuje. No tak, tak. Bo wie pani, byłem u generała Maczka...


Ewa skanuje oddawane audiobooki i kartę biblioteczną.

EWA

Tak, wiem. Opowiadał mi to pan już z dziesięć razy...

EMERYT

Ano tak, tak. Stary gaduła ze mnie i zrzęda. Ja to zawsze o tym samym. No tak, tak... Zobaczę, co tam sobie dzisiaj wybrać...


Ewa kładzie zeskanowane audiobooki na biurku, obok kartę biblioteczną. Emeryt przechodzi powoli w stronę regałów.

EWA

Proszę bardzo.



scena 2



Mieszkanie Ewy.

Ewa siedzi przy stole i przegląda laptopa. Jest wyraźnie w złym nastroju, prawie płacze. Sięga po chusteczkę i głośno wyciera nos. Dzwoni telefon komórkowy, Ewa odbiera i rozmawia z kimś przez telefon.



EWA

No, cześć... A nic. Mam doła... Nie... Nie... To nie na telefon, wiesz... Nie... No, przyjdź, jak chcesz... Ale też masz zachcianki. Omleciki. Z miodem i konfiturami.

I co jeszcze?... No, tak, tak. Ciężarówom się nie odmawia... Tak. Takie same, jak robiła moja babcia... No dobrze. Już wstaję, już. I wcale nie ryczę... Tak... Dobrze, dobrze, idę do kuchni... No, na razie. Pa.


Ewa odkłada telefon na stół, zamyka klapę laptopa, wstaje i wychodzi do kuchni.



scena 3



Mieszkanie Ewy.

Słychać DZWONEK do drzwi, Ewa wchodzi od strony kuchni do przedpokoju, otwiera drzwi wejściowe. Wchodzi AŚKA, w widocznej ciąży, całują się na powitanie w policzki, Aśka zdejmuje kurtkę i wiesza ją na wieszaku w przedpokoju.



EWA

Chodź, rozbieraj się i siadaj sobie w pokoju, a ja zaraz przyniosę...

AŚKA

Nie tam. Chodź do kuchni, weźmiemy, co tam masz. Tak jak obiecałaś?

EWA

Oj, zawsze byłaś łasuchem...


Ewa i Aśka idą do kuchni, po chwili wchodzą do pokoju z dwiema tacami. Na jednej dzbanek z herbatą i dwie filiżanki, na drugiej duży talerz z małymi omlecikami i miseczki z miodem i konfiturami. Stawiają tace na stole, rozkładają jedzenie i picie.

AŚKA

To mówisz, masz doła?

EWA

Oj... Daj spokój. Teoretycznie, to powinnam być już uodporniona. Ale... Obłęd po prostu.

AŚKA

To znaczy jakiś facet? Co?

EWA

Nie.

AŚKA

A masz wreszcie kogoś?

EWA

Nie.

AŚKA

No, to co się dzieje?

EWA

Oj, pokażę ci. Co mam to dusić w sobie. Przynajmniej się wygadam. Gdybyś nie przyszła, pewnie teraz już bym ryczała.

AŚKA

Ewka...

EWA

Daj, odniosę te tace. A ty siadaj i zajadaj.

AŚKA

Ale pyszności...


Ewa odnosi tace do kuchni, Aśka siada przy stole.

AŚKA

Ciepłe jeszcze... Pycha... Od razu mi się przypomina twoja babcia. Podobna jesteś do niej. Taka `ciepła`. Jak ten omlecik.


Wchodzi Ewa i siada przy stole. Nakładają sobie omlety na talerzyki, na omlety miód, potem rozlewają herbatę z dzbanka do filiżanek.

EWA

Co, taka puszysta?

AŚKA

A gdzie ty jesteś puszysta. Wieszakiem na ubrania nie jesteś, ale przecież coś trzeba mieć, tu i tam, nie? Pycha... Miodzik do tego... A te konfitury?

EWA

Kupne, niestety. Miałam jeszcze stare powidła śliwkowe, po babci, ale się skończyły.

AŚKA

Szkoda. To już trzy lata.

EWA

Tak... Zostało mi po niej to mieszkanie. Chociaż to.

AŚKA

Taa... Dobra, Ewka. Mów lepiej, co się urodziło?

EWA

No... Mówiłam ci ostatnio, jak się spotkałyśmy, że dorabiam sobie moderowaniem stron internetowych. Taka `porządkowa`. Prawie sprzątaczka.

AŚKA

Ehe...

EWA

Dwie strony z literaturą, jedna ogrodnicza i dwie jeszcze tam takie...

AŚKA

Ogrodnicza? Literatura, to rozumiem. Ale co ty masz wspólnego z jakimiś działkowiczami?

EWA

Tak mi się trafiło, jedna z pierwszych, jakie miałam. Trochę to trwało, zanim ogarnęłam temat, rozumiesz, ale to spokojna stronka. Emeryci... A te literackie...

AŚKA

No?

EWA

Jeden facet mnie wkurzył. Wypisywał takie brednie, dyrdymały, parę rzeczy mu cofnęłam, coś tam przepuściłam ledwo ledwo, z własnym komentarzem... A namolny taki... Nieciekawy typ. Teraz ostatnio coś tam znowu nabazgrolił, bzdety takie, wulgarne, toksyczne... Puściłam to z własnym komentarzem. Że grafoman, pieniacz, bezguście... Objechałam go, fakt. Sam nie wie, o czym pisze... I, że puściłam to z komentarzem, żeby inni mogli to też ocenić, skoro mnie nie słucha... Napisałam, że to, co do tej pory przysyłał, to w ogóle nie jest literatura, tylko wiadro pomyj, co drugie słowo to `h`, `k`, albo `p`... No i wtedy się zaczęło. Ze dwadzieścia komentarzy mi puścił, co drugi to gorszy.

AŚKA

Naprawdę pisał takie bzdury?

EWA

Daj spokój... Poczytasz sobie sama. A później dołączyli inni. Że jak ja tak mogę, co ja sobie myślę, wolność wypowiedzi... Samo błoto.

AŚKA

Inni też?

EWA

Nie wiem, co ich opętało. Przecież to jest mała stronka. Ile tam ludzi się przewija? Albo to on sam, pod innymi nickami. Styl trochę inny, ale to żaden problem. Albo ja już zupełnie zgłupiałam, albo świat stanął na głowie.

AŚKA

Prędzej to drugie. W necie jest tyle śmieci... Pokaż mi to.

EWA

Nie wiem, czy powinnam. Po co ci to?

AŚKA

Dawaj.


Ewa otwiera laptopa, przesuwa go w stronę Aśki. Siadają bliżej siebie.

EWA

Poczekaj, zaloguję się... No... Masz. Poczytaj sobie. Ja w ogóle nie chcę na to patrzeć.

AŚKA

Nodi... To on?

EWA

Tak.

AŚKA

Eee... `Ty”... Nie przeczytam tego na głos. `Ty esesmańska szmato`... Jezu, co za chamstwo... Normalnie, zaniemówiłam... Ewka, aleś ty go wkurzyła...

EWA

No, widzisz sama...

AŚKA

Tylko mi tu nie becz... Dobrze, dobrze... Weź sobie omlecik na osłodę.

EWA

Powinnam chyba zrobić mocną kawę, a nie tę herbatkę...

AŚKA

He, he, he... `Rozwydrzony babol`...

EWA

Nie czytaj mi tego na głos, Aśka.

AŚKA

`Grafomańska moderatorka Agata. Sratatata`... A gdzie są te jego wypociny?

EWA

Leć do góry. To jest cała historia z nim tutaj.

AŚKA

Aha... `Szmaciara`...

EWA

No. I to są te jego argumenty.

AŚKA

Merytoryczne. Ale cię objechał.

EWA

A. To nie wszystko. Przeczytaj te jego pierwsze wpisy, a potem zjedź na dół. W ogóle nie powinnam ci tego pokazywać.

AŚKA

Niby dlaczego? Że jestem w ciąży, czy co? Coś ty. Gdyby to mogło mieć jakiś wpływ, to bym tego nie czytała... Ale to jakiś kretyn przecież...

EWA

Ba. Tyle jest oszołomów... Że politycy plują na siebie nawzajem, hejtują na całego, to nikomu nie przeszkadza. Niech się obszczekują, jak tak to lubią.

AŚKA

I to jak! Oni chyba zatrudniają setki takich przygłupów, jak ten. Albo żyjemy w tak durnym kraju.

EWA

Ale. Wszędzie na świecie jest takie samo błoto. Grywam czasami w kierki, w necie. Tam też można takich spotkać. Na jednej ze stron, polskiej, są gracze nasi i z zagranicy. I polscy moderatorzy. Nie możesz napisać wulgaryzmu po polsku, ale po angielsku, albo w jakimś innym języku... No, może poza tym na `f`, wiesz. Kiedyś sama widziałam, jak jeden przegrany napisał do zwycięzcy jakieś słowo po angielsku, którego nie znałam.

AŚKA

No?

EWA

Przeszło bez cenzury. A z kontekstu mi wychodziło, że obraźliwe. To... No, co ja ci będę mówić.

AŚKA

Mów.

EWA

Eee... Coś o... Takie połączenie idiomów. O kogucie i o ssaniu.

AŚKA

He, he. To znaczy, po angielsku wulgarne?

EWA

Nie ma polskiego odpowiednika. Takiego wiesz, ciężkiego.

AŚKA

A oni tam tego nie sprawdzają?

EWA

To jest polska strona. Mają pewnie listę wyzwisk, głównie po polsku. Ale i bez wulgaryzmów można kogoś opluć.

AŚKA

Straszne śmieci. Tak gdzieś w osiemdziesięciu procentach. Albo to, albo jakieś bzdury. Albo ściągają, jeden od drugiego. Wytnij, wklej. I później ktoś taki robi za eksperta.

EWA

A jest tego coraz więcej.

AŚKA

`Małpa nieokrzesana`... He, he, he...

EWA

He, he, he.

AŚKA

No widzisz, śmiej się z tego.

EWA

To nie takie proste... I co z tego, że zgłosiłam to do centrali? Powycinali najgorsze i odpisali mi, że to `ryzyko zawodowe`. Patałachy. Im to nawet chyba jest na rękę, bo wzrośnie ilość odsłon.

AŚKA

`Genderowska ździra`... No, to już mnie wkurzyłeś, gościu.

EWA

Nie dojechałaś jeszcze do końca.

AŚKA

Herbaty muszę łyknąć. No, robi się ciekawie...

EWA

Też mi: `ciekawie`. „Ciekawe” to jest, jak ty byś się czuła, gdyby ciebie ktoś tak obsmarował fekaliami. Przepraszam.

AŚKA

No, ja bym się nie dała.

EWA

I co? Chciałabyś z nim pomailować?

AŚKA

Niby jak? Merytorycznie?

EWA

No...

AŚKA

Aha. A tu, widzę, `mózg masz mniejszy, niż macicę`... Kur...

EWA

A widzisz. Trafił cię.

AŚKA

To gnój jeden...

EWA

Przecież mamy plu - ralizm. Można pluć do woli.

AŚKA

Ta... Słuchaj... Ale tu nie ma nic, co by miało jakiś związek z polityką, poglądami... A jest taki jadowity...

EWA

Właśnie. To znaczy, jaki on jest toksyczny na inne tematy? Co? Te drażliwe? Nie sprawdzałam, czy jego nick występuje gdzieś na forach, dyskusjach czy komentarzach. Bo pewnie wszędzie podpisuje się jako Nodi.

AŚKA

A skąd ten `Nodi`?

EWA

A wiesz, sprawdzimy w Wikipedii, co?


Ewa włącza inną stronę internetową.

AŚKA

Nodi... A, to właściwie Noddy. Postać z kreskówki. `Sympatyczny`... He. Angielski serial animowany dla dzieci. No, gościu, co ty masz wspólnego z Noddy`m?

EWA

Postacie... Noddy, Wielkouchy, Miś Tubby... Wersja polska, dialogi... Noddy i święty Mikołaj... Spis odcinków... Zjadę na dół... Nie... Nic tu nie ma.

AŚKA

`Sympatyczny`.

EWA

Może lubi dzieci?

AŚKA

Ale ciebie nie lubi.

EWA

No nie. Nie lubi.

AŚKA

Może to jakiś pedofil?

EWA

Dlatego `Nodi`?


Ewa i Aśka wzdychają i popijają herbatę.

AŚKA

No. To by było niezłe gówno. Jakiś zbuk.

EWA

Jasna cholera. Musiałabym poszukać w literaturze dla dzieci...

AŚKA

Weź mnie nie strasz...

EWA

Ja sama jestem w strachu...

AŚKA

To zmieniamy temat.

EWA

Zamknę go.


Ewa zamyka klapę laptopa.

AŚKA

Ale szambo.

EWA

I dwa metry mułu. No, ale nie wiadomo...

AŚKA

Wiadomo, nie wiadomo... Trzeba by go `dziabnąć`, jak to by powiedział mój tata.

EWA

Szkoda go. Nawet nie wiedziałam, że umarł.

AŚKA

Tak, jak ja o twojej babci. Wyjechaliśmy z Krzyśkiem, nie było nas tu cztery lata...

EWA

Fajnego tatę miałaś. Lubiłam go.

AŚKA

Pewnie chciał mieć syna, a wyszły mu trzy córki. Ale nigdy nic nie mówił.

EWA

Trochę ci go zazdrościłam. Bo mojego wcięło dawno temu i nie wiadomo nawet, czy żyje jeszcze i gdzie...

AŚKA

No tak... Mój tata, no... Syn mu się nie trafił, ale nie wychował nas na jakieś chłopczyce. Żadne tam strzelanie czy piłka nożna. I nigdy nie czułam, że z nim jest coś nie tak. Wiesz...

EWA

Rozumiem.

AŚKA

A jak już chodziłam z Krzyśkiem, tak na poważnie, to on sam mi powiedział, żebym nie kupowała kota w worku. Że, jak już się zdecydujemy na ślub, to najpierw mam sprawdzić, czy zajdę w ciążę.

EWA

Coś ty? Poważnie?

AŚKA

No tak. Taki facet. A jak już byłam, to chodził ze mną do ginekologa, badania prenatalne i nie tylko.

EWA

Nawet nie wiedziałam.

AŚKA

E, bo myśmy się tak nie kontaktowały po liceum. Ty poszłaś na biblioteki, a ja na pedagogikę. I się urwało. Ale teraz, widzisz, jesteśmy prawie sąsiadkami. Wiesz, jak było? Przed ślubem moja teściowa, w porządku jest, chciała, żebyśmy zamieszkali u nich, bo mają duży dom. Ale mój tata powiedział: `Nie. Jak chcą być prawdziwą rodziną, to muszą mieszkać sami. Nauczyć się siebie, szczególnie na początku`. I dał nam kasę na wynajem kawalerki, na rok z góry.

EWA

Mądry facet.

AŚKA

Ehe.

EWA

Widzisz, a tu taki cham...

AŚKA

Przecież on obraża wszystkie kobiety.

EWA

Nie widziałaś tam dalej, co jest. Jak się inni podłączyli.

AŚKA

Ale nie mów, że same takie wpisy tam są. Nie ma normalnych?

EWA

A kto tam zagląda? To nie Wirtualna Polska. Tam jest po kilkaset komentarzy do jednej rzeczy. Albo i więcej. Codziennie.

AŚKA

Obłęd jakiś. Okazuje się, że tyle ludzi się chce pochwalić swoimi przemyśleniami.

EWA

Chyba złą ortografią.

AŚKA

He, he, tak. To same osły, na ogół.

EWA

A im który głupszy, tym bardziej jadowity.

AŚKA

Co się dziwisz? Jak ma mały rozumek, to czymś musi nadrabiać. Dobra. Pogadajmy o czymś przyjemniejszym.

EWA

Właśnie. Jak ty się w ogóle czujesz?

AŚKA

Bardzo dobrze. Wyśmienicie. Jak byłam z Rafałkiem w ciąży, pracowałam prawie do końca. I nic mnie nie bolało, czy coś... Teraz tak samo. Normalnie, roznosi mnie.

EWA

To widać. I bardzo dobrze.

AŚKA

No, a ty? Masz kogoś?

EWA

Jeszcze nie. Ale szukam.

AŚKA

Bo to już trzydziestka. Czas na ciebie.

EWA

Sama wiem. Ale co ja poradzę? Jak się pracuje w bibliotece, to w pracy nikogo sobie nie znajdę.

AŚKA

I nawet się nie malujesz. Ech, Ewka...

EWA

Czasami, jak gdzieś wychodzę...

AŚKA

I od razu cię przepraszam za tego Roberta. Dupek i tyle. Ale skąd ja mogłam wiedzieć?

EWA

Tak, jasne.

AŚKA

Wiesz, jak tu wróciliśmy, Krzysiek miał nową pracę, nowi ludzie... A taki się wydawał w porządku...

EWA

Mnie on coś nie podchodził od początku, za bardzo go ciągnęło do alkoholu.

AŚKA

No i się sprawdziło. E, gamoń. Nie zasługuje na ciebie.

EWA

No...

AŚKA

Musisz sobie kogoś znaleźć.

EWA

Nawet zaczęłam ostatnio przeglądać portale randkowe.

AŚKA

No i?

EWA

Z tego, co widziałam, uzbierało by się z pięciu może...

AŚKA

A procentowo?

EWA

Ze dwa... Kurczę, nie jestem wybredna, ale coś taki facet musi jednak mieć, nie?

AŚKA

Jasne, że tak. Nie może być dupkiem. Takich, to na pęczki.


Ewa i Aśka ŚMIEJĄ się.

EWA

Ale...

AŚKA

Ale.


Chwilę piją herbatę.

AŚKA

Kogoś sobie musisz znaleźć. Nawet nie takiego już do ślubu, ale żeby trochę się z tymi facetami oswoić. Bo nie możesz tu tak sama siedzieć. Jak już zaliczysz sobie jednego, drugiego, to coś ci się trafi porządnego.

EWA

No tak. Mam już za długą przerwę.

AŚKA

Właśnie. Jak nie masz tego `ostatecznego` na widoku, to spróbuj czegoś `na trochę`.

EWA

Tylko gdzie szukać? W internecie? Po tym Nodim mam takie obrzydzenie do kompa, wszystko mi się wydaje takie brudne, fałszywe...

AŚKA

Bo na ogół jest.


DZWONI telefon Aśki. Odbiera, rozmawia z kimś.

AŚKA

Krzysiu? No... Słuchaj, jestem teraz u Ewki, przyjedź po mnie, posiedzimy trochę i pojedziemy do mamy po Rafałka... No. Tak. A potem do domu... Tak... Nie, nie... No dobrze. Tak... To będziesz za jakiś kwadransik, tak?... Dobrze... Dobrze. No, pa. Pa.

(kładzie komórkę na stole)

Krzysiek tu wpadnie, okej?

EWA

Pewnie.

AŚKA

No... Trudno znaleźć normalnego faceta.

EWA

Trudno, trudno. Wiem coś o tym.

AŚKA

Trudno, ale to nie jest niemożliwe. Musisz mi ich pokazać. Może coś ci doradzę? Normalnie, nie mogę patrzeć, jak się tak marnujesz.

EWA

Nie wiem. Teraz? Zaraz przyjdzie twój Krzysiek...

AŚKA

To daj mi tego twojego kompa. Na chwilę.

EWA

Chyba zrobię kawę, chcesz?

AŚKA

Nie... Albo, taką małą, z mlekiem... Ty, Ewka! Tylko żeby ci nie przyszło do tej twojej ślicznej blond główki, żeby podrywać mojego męża.

EWA

A na cholerę mi twój Krzysiek? Ja chcę mieć swojego faceta. Swojego. A nie jakiegoś cudzego. I możliwie z małym przebiegiem, bez stłuczek. Bo ten twój, to już jest trochę wyeksploatowany. Raczej.

AŚKA

Bo wiesz, faceci to są takie mało skomplikowane organizmy. Mały móżdżek, jak u dzieci. I myślą czasami tym, co mają między nogami, a nie tym, co w głowie.

EWA

Jasne. Potrzebny mi jeszcze jeden kłopot. Faktycznie. Mam już swojego Nodiego. Wystarczy.

AŚKA

Mam taką ochotę mu przywalić... Musimy coś wymyślić.

EWA

Jestem za.

AŚKA

No, humor ci wraca. Bardzo dobrze. To bierzemy się teraz za te twoje typy. Albo typki. Może się chociaż trochę pośmiejemy, nie?

EWA

Chodź, zrobimy sobie kawę.


Ewa i Aśka wstają i wychodzą do kuchni.


  Spis treści zbioru
Komentarze (1)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Rzadki u nas na publixo.com jak ten biały kruk - dramat - tak jak każdy inny rodzaj literacki /W TYM PROZA/ - żeby lśnić, wymaga nie tylko talentu pisarskiego, ale i gruntownej znajomości warsztatu.

A to wszystko tutaj mamy: teatr pełną gębą.

Świetna charakterystyka pośrednia trójwymiarowych postaci, znakomity "w trzech słowach" entourage przestrzeni scenicznej, pełnokrwiste dialogi, ciasny kontakt tekstu z obranym przez Autora gatunkiem literackim, jasny zwarty przekaz, humanistyczna perspektywa filozoficzna - nic tylko to wystawiać na każych polskich deskach
© 2010-2016 by Creative Media
×