Przejdź do komentarzyLatopyrze
Tekst 3 z 3 ze zbioru: seppuku Legion
Autor
Gatunekobyczajowe
Formaproza
Data dodania2019-04-21
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń1344

Latopyrze



Pojawiają się ze zmierzchem, który kroczy w amorficznych stanach dekoncentracji. Każdego dnia bez wyjątku, chyba że zasnę. Nie wiem, skąd one się biorą. Atakują głowę, włosy. Wkręcają się, wwiercają. Muszą zatruwać powietrze feromonami, bo szybko zjawiają się inne latopyrze. Najlepszą ochroną jest czapka, nazbyt dokuczliwa o tej porze roku, ale niosąca spokój w trakcie ssania. Poruszając się w jego asymetrycznej przestrzeni dostrzegam więcej od tych, którzy lekceważą zmierzch. Jest w nim pełnia dostojeństwa. Przygasa echowiralny świat jak żarówka stopniowo odłączana od prądu. Sens życia aluzjonistów rozpada się na kryształy, bo nie są do siebie podobne. Tkwią jak okruchy soli pod powieką i można je tylko wypłakać, ale przecież nie sposób płakać bez przerwy.


Napełniam swój puchar abstraktem nieumiaru, by pokonując absmak, do dna wychynąć czaru.


Ławice niedoszłych latopyrzy przemykają pod powierzchnią, by okazać się tanim złudzeniem. Prawdziwe latopyrze są asferyczne i podobnie jak deja vu, idiomatyczne. Dopiero, kiedy zaczynają się wkręcać we włosy, różnica pomiędzy niedoszłymi, a prawdziwymi staje się asubtelna. Dwubarwna rzeczywistość wcale nie jest tak ascetyczna na jaką z pozoru wygląda. Pod brudną szarością, niczym pod skorupą, wrze tleniona bielą purpura. Apoteoza marnej egzystencji, której nienawidzą i pożądają latopyrze. Dystroficzne, upojone sakro-oralnym sokiem produkowanym przez mistrzów formuł i form, a jednocześnie trawione wewnętrznym ogniem kompleksu wyrzutów i waginalno-analnego głodu są jak ćmy bezbronne wobec wektora lotu.


Chwytam krawędź afazji, by uczynić z niej całun i ukrywam się niczym pies andaluzyjski przed wszechwiedzą cierpiących na wszystkie rodzaje agnozji. Bezradnie patrzę na galop płonącego intelektu. Iluminatio, perfectio, purgatio, arszenik. Oświecenie, doskonałość, oczyszczenie, proch. Kogoś, ty postawił pośrodku świata, Giovanni? Przed czym żeś uciekał, kiedy ważyli twoją ortodoksję? Jak było przed wiekami, teraz i po wymarcie. Amen.

  Spis treści zbioru
Komentarze (4)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Bardzo ciekawy i udany felietonik, a przede wszystkim doskonałe słowotwórstwo! Mam jednak wątpliwości dotyczące "sakro-oralnego soku". Jeżeli ten sok w jednej części jest sakralny, a w drugiej oralny, to zapis jest prawidłowy. Wydaje mi się, ze autor nie miał czegoś takiego na myśli, dlatego powinien on być "sakrooralny". Jest jeszcze jeden podobny neologizm, ale w tym drugim przypadku kreseczka wypadła akurat na końcu wersu, więc nie wiem, czy jest to łącznik, czy też znak przeniesienia. Nadal trochę szwankuje interpunkcja.
avatar
Latopyrz (patrz nagłówek) - to dziwotwór językowy Autora, zmyślona przez niego potwora, ekwiwalent Leśmianowskiego dusiołka, ktoś taki jak prasłowiański w swym rodowodzie utopiec czy inna Kikimora itp.

Jaka jest rola latopyrzy w tym tekście?

To metafora zmartwień, jakie osaczają nas każdej nocy i sprawiają, że tracisz całą swoją odwagę...

Stąd to "na do widzenia" japońskie -bambusowym mieczem! - seppuku (vide tytuł zbioru)
avatar
Kogoś ty postawił pośrodku świata, Giovanni??

(patrz końcowy akapit)
avatar
Nie jest to felietonik. To poetycka wizyjna proza.
© 2010-2016 by Creative Media
×