Autor | |
Gatunek | obyczajowe |
Forma | artykuł / esej |
Data dodania | 2019-07-13 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 1534 |
Wakacje są dla wszystkich?
Na wakacje czekaliśmy z wytęsknieniem przez cały rok. I choć zapewne nie każdy z nas wyjedzie na wczasy zagraniczne, niektórzy nawet i na krajowe nie wyjadą, a w domu spędzać je będą, to jednak, to co jest pewne, czas wakacji, czas lata, działa na nas bardzo pozytywnie.
Pewnie wielu jest takich, którzy by chcieli wyjechać gdzieś na wczasy, ale nie może, bo albo ich na to nie stać, albo inne względy nie pozwalają. Niektórzy popadają we frustrację z tego powodu i cierpią, inni zaś godzą się z takim stanem rzeczy i organizują sobie wakacyjny czas w okolicach domu. Tych pierwszych jest mi żal. Ale myślę, że gdyby tylko chcieli, mogliby zażywać wakacji i czerpać z nich radość nawet przy skromnych możliwościach finansowych, czy też innych ograniczeniach. Wystarczy by w swoim „centrum dowodzenia” wszystko sobie poukładali a frustracja minie. Przyjdą zaś pomysły na zorganizowanie sobie obowiązków dnia codziennego tak, że i na przyjemności czas się znajdzie i możliwości się znajdą. Z pewnością nie jest to łatwe, jest jednak możliwe. Chcieć to móc. Tak uważam. Jedynie zły stan zdrowia może stwarzać ograniczenia.
Jest rzeczą oczywistą, że owe „chcieć to móc” — to rola dorosłych. Dzieciom trudniej jest zrozumieć, dlaczego niektórzy z ich rówieśników mogą jeździć na wakacje a niektórzy nie. Zwłaszcza kiedy to ich dotyczy. Jestem pewna, że przy odrobinie dobrej woli i na miejscu można dzieciakom zorganizować ciekawe wakacje.
Podziwiam swoich Rodaków, że tak hurmem jeżdżą na wczasy zagraniczne. Dziwić się nie dziwię... Bo też dziwić się nie ma co, wszak przez tyle lat, za komuny, było to ogromnie utrudnione. Zauważam jednak, iż w Polsce w ostatnich latach wyjazdy na wczasy zagraniczne stały się tak masowe, że aż dziw jednak bierze. Bo też stały się one tak jakby wyznacznikiem statusu społecznego. Stały się bardzo trendy. I jadą nawet ci, których na nie zupełnie nie stać. Zapożyczają się, biorą kredyty, i też jadą... Byleby nie odstawać zbytnio od tych, którym finansowo się powodzi. Byleby mieć się czym pochwalić przed znajomymi. Odnoszę wrażenie, że w Polsce nawet w kwestii wczasów — wyścig szczurów zagościł na dobre.
Niedawno pomagałam Córce spakować się przed wyjazdem na urlop i przy tej okazji powspominałyśmy sobie nasze wspólne wczasy w Polsce, kiedy była jeszcze małą dziewczynką. Były cudowne. Zawsze się tyle działo... i wcale wiele nie kosztowały. Może nie było wszędzie aż tak kolorowo, ale w sercach było, i to bardzo. Mimo że było biednie i szaro dookoła.
Słyszy się nieraz, że wielu Polaków tęskni za latami 60, 70 i 80 ubiegłego wieku. Czy to znaczy, że tęskną za komuną? Z pewnością nie. Socjolodzy twierdzą, że ta nostalgia bierze się stąd, iż ludzie uwielbiają wspominać swoją młodość i tak naprawdę to tęsknią tylko za młodością, która przypadała akurat na okres komuny. Oczywiście wiele w tym prawdy. Ale niech mi nikt nie mówi, że ludzie nie byli wtedy lepsi. Byli biedniejsi, to fakt, ale dla siebie byli lepsi. Na pewno byli też bardziej zdyscyplinowani, mieli wyższe morale... i co tu dużo gadać — byli szczęśliwsi.
Dlaczego teraz jest tak źle? Przecież jest demokracja. Ciężko wywalczona demokracja. Może rzeczywiście już tak być musi, jak mówi przysłowie: „Żeby było dobrze, najpierw musi być źle”. Może i tak. Byleby tylko inne przysłowie: „Nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej” — się nie sprawdziło. Pewnie trzeba jeszcze kilku dekad, aby transformacja ustrojowa (która ciągle jeszcze niestety trwa) wreszcie się w Polsce dokonała i Polacy już tak do końca zrozumieli na czym polega prawdziwa demokracja. I aby, co jeszcze ważniejsze, nauczyli się przestrzegać jej zasad. A także mądrze ją wykorzystywać.
Najbardziej żal mi ludzi „osieroconych” przez Państwo. Przy zmianie ustroju pozostawionych samym sobie. Ludzi, których nie stać teraz na godne życie, a co dopiero wczasy. A takich w Polsce jest wiele. Zwłaszcza na wsiach po byłych PGR-ach. Tym ludziom najtrudniej jest się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Przedtem dbało o nich Państwo. Komuna dawała stabilizację, pracę, chleb. Teraz niestety zdani są tylko na siebie. I jak życie pokazuje — po latach przyzwyczajeń — nie wszystkim udaje się samym stanąć na nogi.
W niektórych rodzinach, i owszem, dzięki 500+ obecnie sytuacja materialna się nieco poprawiła. Częściej też mogą sobie pozwolić na wczasy. Jednak nie wszyscy. Bo jak wskazują statystyki, wzrasta liczba Polaków, którzy, mimo wszystko, z roku na rok coraz bardziej ubożeją.
Oto najnowsze dane GUS, cytuję: „Wzrosła liczba osób żyjących w skrajnym ubóstwie, czyli na poziomie minimum egzystencji. W 2018 r. było to 5,4 proc. mieszkańców Polski - rok wcześniej 4,3 proc.”.
A co się stanie z Polakami, jak do Polski dotrze kryzys finansowy? Bo że w końcu dotrze, to jest pewne. To tylko kwestia czasu... A Polska taka zadłużona. Smutne to, ale niestety prawdziwe.
*Z pełnym tekstem Business Insider Polska — z danymi GUS — można się zapoznać tutaj:
https://businessinsider.com.pl/finanse/makroekonomia/w-polsce-wzroslo-skrajne-ubostwo-najnowsze-dane-gus/pcsqevp)
* Z cyklu: „Temat ciągle aktualny”
oceny: bezbłędne / znakomite
Ci ostatni, przepracowawszy w ojczyźnie połowę statystycznego życia, żyją dzisiaj na krawędzi przetrwania. Ochłapy w postaci 13. emerytury niczego systemowego tutaj nie zmieniają. W unijnym od 15 lat kraju starcy-Polacy mają się równie kiepsko jak przedtem
Śmieszy mnie wielki naczelnik-populista Kaczyński, że już nie do poziomu Węgier Polskę poprowadzi, a do poziomu Niemiec. Co za idiota! Aż przykro patrzeć, jak tylu Rodaków owczym pędem idzie za jego chorymi ideami. Za parę lat zostaną w z ręką w nocniku, jak przyjdzie spłacać wszystkie długi.
Jedno jest pewne, jak tak dalej będzie się działo na Świecie, dojdziemy do przepaści.