Autor | |
Gatunek | proza poetycka |
Forma | proza |
Data dodania | 2019-08-01 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 1075 |
W pewnym momencie powiodła swój jeszcze niczego nieświadomy wzrok delikatnie w górę. Wiedziała, że zdarzy się to w momencie, którego nie będzie się spodziewać, a mimo to ciągle wydawało jej się, że sprowadzi to na siebie przychodzącymi do niej od czasu do czasu wyobrażeniami możliwej przyszłości. W tamtej sekundzie ich oczy spotkały się i chociaż w obojgu widać było natychmiastowe zdziwienie, jedne z nich uśmiechnęły się przekornie, kiedy drugie spłoszyły się, natychmiast uciekając z powrotem w dół. A potem czas jakby nagle stanął w miejscu, jednocześnie wirując wraz z nią i wymykając się gwałtownie spod kontroli kiedy wszystko zaczęło dziać się tak szybko. Głosy dochodziły jakby z innego wymiaru. Nie, to jakby ona sama trafiła do innego wymiaru gdzie miejsca, głosy i zdarzenia przebiegały głośno tupiąc po jej głowie, a serce dławiło się swoim nierównym rytmem. Nie wiedziała kto pierwszy się złamie, nie wiedziała czy którekolwiek z nich to zrobi. W jej głowie układały się scenariusze już tak dobrze znanych chwil. Chęć i niechęć mieszały się w jej środku, radość i ból, strach i ekscytacja. Nie chciała się tak czuć. Nie miała prawa. A jednak wszystko to miało miejsce i nabierało tempa, spowalniając. Burza, nadeszła burza, mącąc spokój. Wiadomość, a jednak, dwie, tak znajome. Odłączysz się? Odłączę…Znów trzeba się rozstać, tym razem tak aby już znowu tego nie robić. Gorąca dłoń delikatnie podtrzymująca podbródek, druga ściskająca delikatnie jej dłoń, oddech. Kolejny raz wszystko zostało powiedziane. Kolejny raz tak wiele można by jeszcze dodać. Ale teraz już milczeli. Cichy bunt akompaniował dramatycznej rezygnacji. Odezwała się. Muszę już iść. O ile los nie postanowi raz jeszcze spleść naszych zdziwionych spojrzeń, musimy się chyba pożegnać. Wiesz czego Ci życzę. Jej ręce powędrowały nagle do góry kiedy objął ją w mocnym i przedłużonym uścisku, charakterystycznym dla utraty czegoś po raz kolejny, kiedy wciąż nie chcemy wypuścić tego z rąk ale już czujemy jak wyślizguje nam się z palców. Dziś się nie odwrócę - powiedziała. Ty też tego nie rób. Już nigdy nie oglądajmy się za sobą w tył. Mrugnął oczami i przytaknął, nie odpowiadając. Stali tak jeszcze kilka chwil patrząc sobie w oczy i doszukując się sensu wszystkiego co się wydarzyło. Potem odwróciła się nagle, zanim byłoby za późno i odeszła nigdy nie dowiedziawszy się czy i tym razem odprowadził ją wzrokiem.
Natomiast z przykrością muszę stwierdzić, ze interpunkcja nie jest Twoją silną stroną, a przynajmniej w tym tekście. Brakuje przecinków przed: kiedy, gdzie, głośno tupiąc, , kto pierwszy, czy którekolwiek, aby, czego, kiedy objął, ale, jak wślizguje, patrząc, co się, nigdy nie, czy tym.
Nie widzę też uzasadnienia, by zaimek "Ci" pisać wielką literą.
Nie podoba mi się zwrot "nie oglądajmy się za sobą w tył". Aż nasuwa się pytanie, czy można oglądać się za sobą w przód? W moim odczuciu zwrot "w tył" jest tutaj zbędny.
Sporo tych zastrzeżeń poprawnościowych, ale całość fajna.