Przejdź do komentarzyWołyński prequel
Tekst 8 z 27 ze zbioru: Nie nieprawda
Autor
Gatunekpublicystyka i reportaż
Formaartykuł / esej
Data dodania2020-01-23
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń1382

WOŁYŃSKI PREAQUEL

Jeżeli coś się komuś tu nie będzie zgadzać, niech będzie, że to moje konfabulacje.


Zanim ten krąg śmierci zaczął wirować i porywać kolejne ofiary, sprawców zresztą też, zdarzyło się to i owo. Z mojego subiektywnego punktu widzenia miało to znaczenie dla tego festiwalu śmierci i mordu, jaki rozpętał się w 1943.

Zgodnie z zasadą „dziel i rządź”, a także ze względu na braki kadrowe w 1942 Niemcy wymuszają na komendancie policji polskiej w Warszawie sformowanie batalionu ochrony. Płk. Aleksander Reszczyński niechętnie, wbrew sobie formuje taką jednostkę, a okupant wysyła ją na Wołyń. O, jakie to wygodne i ciekawe socjologicznie, gdy na terenach zamieszkałych przez Ukraińców porządku pilnuje polska jednostka – i zamiennie: tam, gdzie mieszkali Polacy, policja i bataliony ochrony składały się z Ukraińców. Niemców musiało rajcować takie podsycanie antagonizmów narodowościowych i ustawianie się w roli superarbitra. Że polski 202 batalion jest źle wspominany? A ukraińskie przez Polaków są wspominane z czułością? Rozkazy wydaje niemiecki okupant, a w przypadku tego rodzaju formacji jak bataliony ochrony dotyczą one głównie ochrony funkcjonariuszy przy ściąganiu kontyngentów i fizyczne egzekwowanie tego rodzaju działań. To także działania antypartyzanckie, które sprowadzały się do otaczania wsi, porwania dobytku, wyłapaniu ludności i udziału w jej selekcji – co od 1942 i wzmożenia działalności przez RSHu oznaczało także rozdzielanie rodzin: wedle jednej z 4 kategorii, zaklasyfikowanie do dwóch z nich oznaczały wywózkę do rzeszy do niewolniczej pracy, zaś dwie pozostałe to dla uczestniczących w tych działaniach funkcjonariuszy dawały dowolność rozciągającą się od fizycznej likwidacji na miejscu po wysłanie do obozu koncentracyjnego. Ci zabici na miejscu w statystykach byli odnotowywani jako zlikwidowani bandyci.

O działalności 202 Schutzmanschaftbatailonu niewiele się pisze. W końcu to jedyna polska formacja podlegająca SS. To nie byli ochotnicy – ja osobiście tak to sobie konstruuję w głowie, że trafiali tam za karę, dyscyplinarnie. Gdy krąg śmierci na Wołyniu ruszył, a przy okazji Niemcy rozpoczęli odwrót, batalion znika, rozpływa się. Ponoć tworzący go funkcjonariusze zasilają polską samoobronę.

W trakcie jednej z narad u generalnego gubernatora jeden z gubernatorów dystryktów zirytowany nieustającą krytyką, bo nie potrafi zapanować nad podległym sobie terytorium w końcu wybucha, że u niego nie jest jeszcze tak źle, bo w dystrykcie Galicja (obejmującym Wołyń) w ogóle już nie wiadomo czy jest źle, bo tam całkowicie zanikła administracja i służby porządkowe. Ukraińska policja poszła do lasu, do UPA, a ci nieliczni Polacy też uciekli do swoich.

Technologię tę stosują także i sowieci, gdy przejmują kontrole na tych terenach. Tworzą z ludności miejscowej „istriebitielne bataliony”. Te polskie pilnują porządku tam, gdzie mieszkają Ukraińcy, i odwrotnie. Jest krwawiąca rana? – no to powiercimy w niej brudnym paluchem. Antagonizmy? – podsycać.


Wszystkie organizacje podziemne rozglądają się wokoło. Gdy jesienią 1942 Niemcy podczas bezprecedensowej akcji germanizacyjnej na terenach Zamojszczyzny też mają braki kadrowe ( brak germańskich osadników mających zastąpić wysiedlanych Polaków) sięgają po Ukraińców i ci się zgadzają. Przyjeżdżają. Zamieszkują.

AK nie wie co zrobić. GL, mimo nacisku na akcyjność, jest słaba. Odpór okupantowi w tzw. Powstaniu Zamojskim dają głównie Bataliony Chłopskie. Osadników, którzy zajmują opróżnione chłopskie zabudowania, partyzanci wyganiają, zabudowania palą. Nie ma grymaszenia, wynocha i już. To nasze, a nie wasze, i możemy z tym zrobić co chcemy.

Niemcy chcieli stworzyć pas osadnictwa bez Polaków. Nie ma dość Niemców? Mogą być Ukraińcy – też przecież Polaków nie lubią. Ukraińcy już, już witali się z gąską, mieli nadzieję na poszerzenie swego osadnictwa na terenach, do których zgłaszali pretensje, a tu dupa. Nie udało się.


A plany były taaakie! Daleko ta Ukraina miała sięgać w głąb Polski obecnej. Rościli sobie prawa do takich terenów, które dziś dopiero zasiedlają tu i tam grupy  Ukraińców. Trzeba jednak przyznać komunistom, że odpuścili wcześniej. Stalin nie lubił Chruszczowa i kiedy ten czegoś chciał, to Stalin mówił: nie. W tym samym czasie, niemal miejscu, podobne roszczenia terytorialne formułuje OUN i komunistyczny sekretarz generalny republiki, Nikita Chruszczow. Chłopaki z polskiego PPR –u tylko warunkowo, wyjątkowo dostali zgodę na aktywność we Lwowie. To wszystko miało być ukraińskie, kto by nie wygrał. Tyle, że wariant Chruszczowa  miał w pakiecie jeszcze późniejszą rusyfikację. No i dziś tych rosyjskojęzycznych jest wielu, czyli Nikita z kolegami nieźle się wgryźli w Ukrainę. Na pocieszenie Stalin daje Nikicie Krym zamiast przemyskiego i zamojskiego.

14 października 1942 to data utworzenia UPA. Wychodzą duże oddziały do lasu. Wkrótce nadciągają rajdujące sowieckie oddziały partyzanckie. Jeszcze nieliczne, kilkusetosobowe .  Robi się ciasno. Więc rozmawiają ze sobą. „Kłym Sawur”, jeden z decydentów UPA na Wołyniu,  rozmawia z funkcjonariuszami NKWD na przełomie 1942/43. Oficjalne rozmowy odbyły się w marcu 1943. OUN zażądała opuszczenia Ukrainy przez oddziały radzieckie. Gdy krew już lała się strumieniami, zdarzały się interwencje w obronie polskich wsi dokonywane przez partyzantów sowieckich. – bo nie dało się uciekać aż po własną inicjatywę dowódcy oddziału ( i nadzieję na bogatą aprowizację). Dopiero gdy Wołyń zostanie już przeczesany grzebieniem śmierci naprzód ruszają partyzanckie dywizje Kowpaka i innych, w stronę Karpat. Toczą między sobą ciężkie boje, ale Kowpak zostaje zatrzymany dopiero na terenach, gdzie jeszcze do mordów nie dochodziło, lub dopiero się zaczynały. Tam dopiero UPA miała tyle sił, a przeciwnik tak osłabł.

Wygląda to dla mnie tak, że sowieci poszczuli UPA na Polaków, a potem, jak przyszli, to rozwalili UPA, bo tylko oni się tu ostali znacząco przeciw, choć i Polacy gryźli nieco po tych dobrotliwie wyciągniętych dłoniach. Zainspirowali, by mieć oczyszczone przedpole.

W dobrym tonie dziś u tych, którzy kieszeń mają skierowaną ku Moskwie jest, przy okazji wizyty polskiego oficjela, opaskudzić lansowany przez gospodarzy polski pomnik. Gospodarze się wstydzą, choć pewnie niektórzy o tym wiedzą, a i polska delegacja czuje się nieswojo, jest kwas, a Putin zgina twarz w imitacji uśmiechu.


Nie przepadamy za sobą zanadto. Od moich pobratymców słyszałem wiele złych słów pod adresem Ukraińców. Oni też nie wypowiadają się o nas z czułością. Nie lubimy się. Ale czy aż na tyle, by nie móc się dogadać i przestać  być rozgrywanym przeciw sobie? Wiem, z tamtej strony nie ma woli ku temu, by zasklepić tą ranę. Gdyby jednak miała zacząć się zabliźniać, to rosyjska ręka podaje solniczkę.




  Spis treści zbioru
Komentarze (23)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Podobał mi się ten tekst.
"Nie lubimy się. Ale czy aż na tyle, by nie móc się dogadać i przestać być rozgrywanym przeciw sobie?"
Nie dogadamy się, bo rządzącym w to graj (i naszym i ich). To oni na tej niecheci budują swoje kariery. Do tego dochodzi jeszcze działanie Koscioła, więc szanse są marne.
A szkoda.
avatar
Różnice i podziały, raczej się utrwalają, a nie niwelują i wydaje się to być trwałym trendem, dlatego znikome sa szanse na porozumienie, a szkoda, gdyż nie służy to naszym narodom, tylko nam nieprzychylnym.Mało jest więc powodów do optymizmu, ale pozostaje nadzieja, że wreszcie pojawią się przychylniejsze trendy.
avatar
Tekst interesujący.UPA mordowała ludność polską i żydowską.Mój teść był naocznym świadkiem.
W Stanisławowie ( Iwano Frankow) było getto. Ukraińcy ich wyłapywali i przekazywali Niemcom. Wsie podpalano, a po
skończonej akcji śpiewano:" cośmy chcieli, to zrobili
i Polaczków podpalili".
avatar
Podziały są. Pozostaje Polaków żal, lecz bez gniewu
trzeba iść dalej.
avatar
Pokażcie mi narody, które po sąsiedzku żyłyby w zgodzie nie dłużej niż przez parę pokoleń :(

Może trzeba - jak pragmatyczni Szwajcarzy - ogłosić neutralność, żeby w pokoju (i świętym spokoju) żyć sobie jak ta znana fioletowa krówka, kiedy dookoła świat cały stoi w ogniu
avatar
Źródłem tego rodzaju konfliktów, w każdej części świata, za każdym razem była koncepcja państwa narodowego, czy religijnego. W momencie ustanawiania bytu państwowego ta idea jednoczy, ale kontynuacja stopniowo odgradza od reszty świata. Gdy taki pomysł odżyje i znajdzie posłuch w kraju przez jakiś czas obywatelskim, rezultatem jest dyktatura, skrajny nacjonalizm i skłócenie z całym światem. Napisano o tym tak dużo, że nie ma sensu powielać.
avatar
Paradoksalnie miłe i przyjazne sąsiedztwo mieliśmy przez kilkaset lat z Niemcami. Właściwie od Krzywoustego do XVIII wieku. Bo krzyżacy to osobny byt.
avatar
A co do Żydów to początkowo Ukraińcy, owszem, ochoczo brali udział w ich mordowaniu i wyłapywaniu, a gdy powstaje UPA też ich wyłapują, ale dla siebie. Zamykają ich w swoich obozach koncentracyjnych, powiększając w ten sposób swe zaplecze logistyczne, zaś żydowskich lekarzy trzymają siłą w swych oddziałach.
Od lat `60 kombatanci UPA i organizacje żydowskie zaczynają się dogadywać. I dochodzi do kuriozalnej sytuacji, że znajdują się żydowskie organizacje mówiące: jacy mili byli dla nas ci panowie z UPA! Jasna kurwa! - wydawałoby się, że nikt rozsądny nie wymyśliłby takiej bzdury, a jednak. UPA chroniąca Żydów przed Niemcami...
avatar
Kiedy Ukraina wejdzie do UE (a taki scenariusz nie za górami i nie za morzami) - i z automatu w struktury NATO - to wszystkie te pordzewiałe topory wojenne przyjdzie nam na amen i definitywnie zakopać.

Oby jak najprędzej! Krwawa przeszłość nie może rodzić przyszłości w ogniu, bo wnuki nie są winne temu, co zgotowali sobie nawzajem ich dziadowie
avatar
O jakim komendancie polskiej policji pułkowniku A. Reszczyńskim, o jakim sformowanym przez niego oddziale (wysłanym następnie na Wołyń) - może być mowa w 1942 r. w okupowanej Warszawie?!
avatar
No cóż, nie mówi się o tym - na terenie Wołynia operowały 3 bataliony polskie policji ochronnej, Schutzmanschaftpolizei, podległe głównemu dowódcy policji i SS. To byli funkcjonariusze SS, a nie członkowie SS.
Były to 202 batalion sformowany z funkcjonariuszy warszawskiej policji i przeniesiony tam, 107 batalion sformowany na miejscu, i jeszcze jeden, którego numeru nie znam, też sformowany na miejscu. Schutzmani nosili czarne mundury i takie ciekawe spiczaste rogatywki.
avatar
Po kapitulacji Warszawy 28. września 1939 r. wszystkie struktury władz polskich - w tym polska policja - zostały zdelegalizowane. Rząd przedwojennej Polski przeniósł się do Londynu. Na terenie Generalnej Guberni nigdy nie było żadnej administracji polskiej kolaborującej z Niemcami.
avatar
Policja granatowa w GG, sam gubernator i jego podwładni byli albo Niemcami albo volksdojczami, którzy w pełni utożsamiali się z okupantem i podpisali lojalki. Nazywanie ich Polakami i polską policją jest grubym nadużyciem.
avatar
Nie, polska policja, tak zwana granatowa, nie składała się z volksdeutschów. Lojalki, owszem, podpisywali, ale za nieprzystąpienie do służby po X 1939 groziła im surowa kara - z kaesem włącznie.
Policja polska nie miała już w GG komendy głównej i była zdecentralizowana. Jej jednostki podlegały lokalnym głównym dowódcom policji i SS. Polscy funkcjonariusze nie pracowali jedynie w policji porządkowej. W służbie pozostali też liczni policjanci kryminalni, włączeni do Kripo.
W Warszawie mieli na czapkach syrenkę, nie orzełka.
Ciekawostką jest to, że po 1945 ok. 80 % funkcjonariuszy zostało pozytywnie zweryfikowanych przez nowe władze.
202 batalion to nie byli milusie - praktyka stosowana w takich sytuacjach niezależnie od kontekstu jest taka, że skoro Aleksander Reszczyński musiał oddelegować do tej jednostki funkcjonariuszy, to w ten sposób pozbył sie "podpadziochów" - pijaków, przemocowców, a że współpracował z AK, to pewnie i szmalcowników. Oddelegowani z kolei nie byli zachwyceni takim wyjazdem. Złość i frustracja to u takich funkcjonariuszy nie owocuje przyjaznym nastawieniem do ludności cywilnej na miejscu.
avatar
Dobrze wiemy, że przed wojną Polacy na Ukrainie byli zdecydowaną mniejszością; ich odsetek w latach 1926-39 oscylował w granicach 1,6% - 1,2%. Po wkroczeniu Armii Czerwonej we wrześniu 1939 na tereny polskich Kresów /dzisiejszej Ukrainy/ i po masowych wywózkach Kresowiaków na Syberię ten odsetek spadł do wartości krytycznych
avatar
To nie Polacy, nie Rosjanie, nie Niemcy, lecz Ukraińcy są odwiecznymi gospodarzami na swojej /z dziada-pradziada ukraińskiej/ ziemi. Po wkroczeniu do Kijowa we wrześniu 1941 r. w Babim Jarze pod Kijowem Niemcy tylko w ciągu 3 dni rozstrzelali 34 tysiące ludzi!
avatar
Warszawscy policjanci w czasach okupacji podlegali rozkazom HITLEROWCÓW i nazywali się nie Polska Policja,

a

Schutzmanschaftbatalion
avatar
Czy się z Niemcami my kochamy?
A czy się kochamy z Ukraińcami?
To może kochamy się z Ruskami?

A czy się kochamy z Polakami?
avatar
Trzy bataliony polskiej policji, sformowane przez Niemców do działań na Wołyniu to łącznie trzy tysiące l
Polaków. Ciekawość, w jakim języku porozumiewali się oni ze swoim hitlerowskim dowództwem? Trzy tysiące polskich policjantów z syrenką zamiast orzełka i z aktywnym językiem niemieckim to nie igła w stogu siana!
avatar
Raczej półtora tysiąca funkcjonariuszy. Syrenkę mieli przybyli z Warszawy, a co mieli ci ze 107 i tego trzeciego nie wiem. Nie wiem też co mieli na czapkach granatowi policjanci z Krakowa i Radomia.
Ale w 1943 nagle to wszystko znika w lesie. Ukraińskie bataliony uciekają do lasu i ich członkowie stają się członkami UPA albo bulbowcami, a ci z polskich zostają zmobilizowani do lokalnych samoobron, a potem 27 wołyńskiej dywizji AK. I stają naprzeciw siebie z bronią w ręku.
Na jednej z narad gubernator dystryktu radomskiego rugany przez Franka za brak panowania nad podległym sobie terenem mówi ( mniej - więcej coś takiego): tu jeszcze nad tym panujemy, bo na terenie dystryktu Galicja w ogóle administracja i wszystko znikło, więc nie krzycz na mnie, bo w porównaniu z tamtymi u nas jest spokój.
avatar
Wołyń to region wielkości naszego Mazowsza. Największe jego 2 miasta RÓWNE oraz ŁUCK /dzisiaj/ liczą nieco ponad 200 tysięcy mieszkańców. Większość tamtejszych miast i miasteczek to tzw. dziury wielkości Gryfina.

Kogo? czego? /dopełniacz/ w czasie okupacji miałaby tam pilnować polska /w tym warszawska/ policja w liczbie 1.500 polskojęzycznych w służbie hitlerowskiej ludzi

??

SKĄD Autor czerpie wszystkie te rewelacje?
avatar
Mówimy o wojnie i o okupacji, o zdarzeniach z okresu bezpardonowej eksterminacji wszystkich Słowian

Polaków
Białorusinów
Ukaińców
Rosjan
Czechów
Słowaków
Bułgarów
Słoweńców

et cetera, et cetera

od linii Wisły na /umowny/ wschód
avatar
Nie warszawska - z Warszawy przybył tylko 1 batalion, dwa pozostałe zostały sformowane na miejscu. Czego mieli pilnować? Na przykład ściągania kontyngentów - co nie było miłe dla miejscowych. Bo przychodzą i zabierają ci ziarno, kury, świnie i krowy. Albo szlaków komunikacyjnych. Tory kolejowe, drogi, skrzyżowania. Magazyny. Skrzyżowania - kto tamtędy się przemieszcza. Czy ma dokumenty, albo czy na przykład jest "turystą", czyli kurierem konspiracyjnym, który sprowadzi na ten rejon zamieszanie, czyli kłopoty dla administracji.
Konwojowanie zatrzymanych, pilnowanie ich w aresztach.
Towarzyszenie funkcjonariuszom RSHA w czynnościach śledczych. Pilnowanie, by nikt nie niszczył istniejącej infrastruktury łącznościowej, drogowej, kolejowej. Nie naklejał jątrzących plakatów. Nie poniewierał się pijany na drogach i ulicach. Nie awanturyzował sie publicznie.
A informacje? - trochę z sieci, trochę z książki o zamachu na Aleksandra Reszczyńskiego dokonanym przez bojówkę GL. I mimochodem wspominane przez innych wspominkarzy, bo To marginesy ich głównych narracji.
ALE CZY TE INFORMACJE SĄ NIEPRAWDZIWE CZY TYLKO POMIJANE W DOMINUJĄCEJ NARRACJI?
© 2010-2016 by Creative Media
×