Przejdź do komentarzyKonstantin Simonow - Przypadek Połynina /16
Tekst 255 z 252 ze zbioru: Tłumaczenia na nasze
Autor
Gatunekobyczajowe
Formaproza
Data dodania2020-01-26
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń1388

Potem posadził ją na jej taborecie, i, już po tym pocałunku, nie wiedząc, co powiedzieć, nie patrząc na nią i utykając na ranną nogę, zaczął chodzić tam i z powrotem.


- Niech pan przestanie! Proszę usiąść! Słyszy pan?


Jeszcze raz przeciął ziemiankę na ukos i usiadł, pomyślawszy, że ją obraził. Lecz ona wyciągnęła przez stół obie ręce, wzięła w nie jego dłoń i pocałowała ją tak nieoczekiwanie, że nie zdążył jej cofnąć i cały oblał się warem z zaskoczenia i wstydu.


- Ma pan. - powiedziała - I proszę mnie dzisiaj więcej nie całować. Dobrze?


Kiwnął potakująco, wciąż jeszcze nie w stanie, by coś mówić.


- I nie chodźcie więcej z kąta w kąt. Pan kuleje.

- Proszę nie obrazić się za pytanie: nie jest pani mężatką? - w końcu z siebie wydusił.

- Teraz nie, - odpowiedziała po chwili, - wcześniej tak. - Ponownie zamilkła i dodała: - Dwa razy. Nie rozśmieszyła pana moja fotografia?

- Dlaczego?

- No, to... zdziwiła? Nie podarł jej pan?


Milcząc, podał jej wymacane z górnej kieszeni wojskowej bluzy zdjęcie i położył przed nią na stół.


- Byłoby mi żal, gdyby pan je zniszczył, - powiedziała. - To moja najulubieńsza fotografia, dlatego ją panu właśnie zostawiłam. To ona jest początkiem wszystkiego: i tego, co było potem, i tego, czego jednak wcale nie było, a tylko myślałam, że będzie... Nie zapytałby pan wtedy, czy wyszłam za mąż.

- Ile lat wtedy pani miała?

- Tyle, co i pan - osiemnaście.

- Nawet nie zwróciłaby pani na mnie wtedy uwagi, - odparł Połynin. - Jeszcze wówczas nie byłem w szkole lotniczej, pracowałem jako maszynista i uczyłem się w zawodówce.

- Chyba tak, nie zauważyłabym, - zgodziła się. - Sama wtedy...


I zaczęła opowiadać o sobie w tamtych czasach, kiedy tylko co przyjechała do Moskwy - ona, zagubiona 18-letnia panienka z dalekiej prowincji. Jak jednocześnie i uczyła się w studium teatralnym, i pracowała - i jakie maleńkie chytre sztuczki musiała wtedy wyczyniać, żeby wyglądać na dobrze ubraną, mając jedną tylko sukienkę i dwie bluzki - i to jak, wybłagawszy jedną wejściówkę na MHAT*) wraz z koleżankami po dwie-trzy osoby *na gapę* z tym biletem przekradały się na tamtejsze zajęcia, i to, jak sama sobie własnoręcznie przefarbowywała na różny kolor swoje stare zdeptane pantofelki, i to, jak kiedyś, zgubiwszy talony stołówkowe, przez pół miesiąca mówiła potem koleżankom, że się odchudza do roli...



..................................................



*) MHAT - Moskowskaja Hudożestwiennaja Akadiemija Tieatralnaja - słynna na całym świecie szkoła sztuki aktorskiej

  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×