Autor | |
Gatunek | publicystyka i reportaż |
Forma | artykuł / esej |
Data dodania | 2020-03-17 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 1305 |
Czy my - współcześni mamy coś wspólnego z tymi po dalekiej Rosji wieki temu w proch rozsypanymi ludźmi? I co mogą nas tacy obchodzić dzisiaj, kiedy cały świat szykuje się do skoku na Marsa?
A jednak!
Bieguni - to bardzo pojemny worek pojęciowy, u Olgi Tokarczuk mieszczący wiele - zdawałoby się bardzo różnych - kategorii. Wymieńmy je po kolei, tak jak one nam się objawiają w trakcie lektury:
- typ reprezentatywny, sama narratorka, kobieta lat może 30 - 40, wolny strzelec, spakowany do torby podróżnej ze szczoteczką do zębów, dobrowolny tułacz po Ziemi naszej świętej;
- gabinety osobliwości z ludźmi (oraz ich pokawałkowanymi narządami i członkami) w formalinie w słoikach lub w postaci zasuszonej w gablotach; ten typ bieguna podróżuje już nie w przestrzeni, a w CZASIE; zakonserwowano ich sto i dwieście lat temu z kawałem, i teraz grawitują sobie między nami jako eksponaty muzealne;
- ludzie w wiecznej delegacji, w podróży służbowej, trwającej całe ich rozbiegane życie zawodowe;
- ci wszyscy nasi bliscy z programu interwencyjnego pt. *Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie...*, których zrządzeniem Opatrzności gdzieś tak z kretesem wcięło czy zassało, że do dzisiaj NIKT nie ma pojęcia, jak i gdzie ich szukać?!
- wszyscy pasażerowie statków rzecznych i morskich, promów, dalekobieżnych pociągów, samolotów transkontynentalnych (z podkategorią zdeklarowanych tchórzy, co to wszelkie środki transportu traktują jako przenośną sypialnię i świetny patent na ucieczkę od życia);
- ludzie z wrodzonym filozoficznym zacięciem, żyjący bardziej w świecie własnych rozważań, niż w realu - są najczęściej wszędzie i nigdzie zarazem: poeci, wizjonerzy, zbawcy świata, jogini, artyści dłuta, pędzla czy batuty;
- z daleka rozpoznawalni we wszystkich częściach Ziemi z przewodnikami i kamerami w ręku turyści - Japończycy, turyści - Niemcy, turyści - Eskimosi, turyści - turyści;
- wszelkiej postaci obdarzone zdolnością przemieszczania się fantazmaty, opisywane np. u nas w Polsce w XVIII w. przez osiadłego dożywotnio (jak w naszym Drohobyczu par exemple Bruno Schulz) ks. Benedykta Chmielowskiego, takie jak np. Naród Blemij = Cynocephale, czyli ludzie Psiogłowcy, Anacephale = jeźdźcy bez głowy, *y o innych dziwnych formach będący*. To odległe echo mitów greckich, z Minotaurem, Pegazem, Cyklopem i innymi okropnymi stworami gdzieś tam z tyłu naszej na łacinie i w grece kształconej zakręconej głowy; myśl, że istnieją hen! gdzieś tam daleko-daleko inne jakieś ludy, bardziej od nas ułomne, może stanowić jakąś pociechę w tym naszym dnia powszedniego strapieniu;
- wykładowcy na lotniskach, ten *kwiat nauki* nacelowany na darmowe kagankiem wiedzy oświecanie wiecznie w ruchu migrującej masy ludzkiej podróżnej; oni również mieszczą się w worku pt. bieguni...
ale to jeszcze nie koniec, bo jesteśmy właśnie dopiero na stronie 85., a przed nami, podliczmy: 451 minus 85 = 366 (dobrze rachuję??). Kto nie jest biegunem, na tego bęc!
oceny: bezbłędne / znakomite
oceny: bezbłędne / znakomite