Autor | |
Gatunek | publicystyka i reportaż |
Forma | artykuł / esej |
Data dodania | 2020-03-18 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 1557 |
Historia z kompletnie odciętym od świata wyspiarzem-Erykiem i tymi jego na promie porwanymi pasażerami pięknie obrazuje tezy psychologii podróży.
*Stan wyspy to stan nie zaburzonego żadnym wpływem z zewnątrz pozostawania we własnych granicach; przypomina on swego rodzaju autyzm i narcyzm. (...) Tylko *ja* wydaje się realne; *ty* i *oni* są zaledwie niewyraźnymi fantazmatami.*
Bieguni - to metafora sposobu na życie, i wcale nie musisz się ruszać z domu, żeby podpaść pod tę kategorię; wystarczy, że, świadomie czy nie, jakoś *walczysz*, próbujesz *coś zrobić* i uparcie, do ostatniego tchnienia, z lepszym lub gorszym skutkiem, stawiasz siebie w nieustannej opozycji wobec Zła, które jest wszechobecne tak samo, jak wszechobecne jest Dobro.
Ktoś może się zaśmiać: a co, narkomani i ...cholicy niby tak walczą i próbują coś zrobić?!
Zdziwiłbyś się, bracie, jak bardzo! Twoje wysiłki na trzeźwo - to pryszcz w porównaniu z tym, z czym się zmaga każdy człowiek uzależniony! Nie wspieramy ich wcale. Poza szyderstwem nie mamy dla nich nic, chociaż całe fury tego Dobra mielibyśmy, gdybyśmy tylko zamiast tej dookoła kopanki byli bardziej SOLIDARNI!
Kim są ci wszyscy na haju swoich endorfin alpiniści, uczestnicy lotów w kosmos, rekordziści Guinnessa, wszyscy samotni maratończycy i wyprawiacze na biegun - w tej powieściowej wyliczance następna wariacja biegunów?
*właściwie każda podróż może być traktowana jak wyprawa na biegun, nawet niewielka wycieczka, nawet przejażdżka miejską dorożką.
Dziś - z pewnością nawet podróż metrem.* / *Bieguni*, s. 110/
Zamachy terrorystyczne właśnie w metrze w Madrycie czy w Moskwie albo na londyńskim moście, w biesłańskiej szkole, w moskiewskim Teatrze na Tagance, w Ameryce na WTC w Nowym Jorku i na Pentagon w Waszyngtonie, w Berlinie, w Paryżu etc.,etc. - TAKIE MAMY DZISIAJ METRO - to ta podróż rikszą niewielka... i dla wielu ostatnia.
To, co rzuca się w oczy już przy pierwszym kontakcie z tą prozą - to jej uniwersalizm przekazu, jasny dla wszystkich Ziemian komunikat; każdy z nas rozumie, o kim? o czym? miejscownik tutaj mowa.
*Bieguni* - to pierwsza w Historii Polski polska książka, uhonorowana Międzynarodową Nagrodą Bookera w Wielkiej Brytanii, a tę wręczano zaledwie 49 razy.
Zostawiam Czytelnika w tym miejscu - i dalej, Kochani Bieguni, sami już o własnych siłach musicie przez tę lekturę pobiec.
Moze zmienie o niej zdanie - choć w tych kwestiach zazwyczaj mam rację .
Rozar jeśli przeczyta "Biegunów" powinien zmienić zdanie
i nie słuchać zasłyszanych bzdur.
Pozdrowienia Pani Emilio i czekam na dalszy ciąg.
Uczmy się /wreszcie!/ nie tylko na swoich, ale przede wszystkim na błędach Przodków - tych przegranych biegunów w ich odwiecznej sromotnej ucieczce przed Złem
Kolokwializm "trafić pod strzechy" NIGDY nie dotyczył analfabetów. Bezpłatnie rozdawana "Biblia" jest czytana jest /średnio/ przynajmniej
RAZ W ROKU
przez 20% naszych rodaków. Co z tą księgą robi pozostałe 80%, statystyki miłosiernie milczą
oceny: bezbłędne / znakomite
Dodam do komentarza, że deski ze starych stodół, zniszczone przez czas też są w cenie. Droższe niż siding elewacyjny. Ludzie sobie chaty nimi obkładają. Ale nie chłopi, heh. Koła od starych wozów drabiniastych po pincet, orczyki, stelwagi, dyszle po 200.
Wątpię, żeby Twoje tłumaczenia kolokwializmów trafiły do obrażonych. To raczej trzeba przepraszać; tutaj wypadałoby w imieniu. Przepraszam w imieniu Olgi Tokarczuk - o, tak! To był lapsus. Normalnie lapsus.