Autor | |
Gatunek | biografia / pamiętnik |
Forma | proza |
Data dodania | 2012-01-20 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 2644 |
Kolejny ranek w tym dużym mieszkaniu, a ja ciągle czekam. Od pokoju do pokoju, od okna do okna, z kuchni do toalety i tak bez przerwy… Telefon wciąż męczy ciszą - bezsilność oczekiwania zmorą współczesnego samca. To już trzeci dzień samotności, w trakcie której poznałem życie mojego domu. Wyodrębniam bez trudu każdą najdrobniejszy oznakę jego oddechu – kapanie wody z kranu, praca parkietowych płytek, odgłosy centralnego ogrzewania. Wiem, co dziś gotuje rodzinie sąsiadka z dołu – pieczony kurczak w sosie curry, zresztą pachnący cudownie. Dobrze koduję momenty, kiedy inni mieszkańcy bloku biorą kąpiel, robią pranie, zmywają naczynia i odkurzają. Mimo woli słyszę i czuję wszystko, co się dzieje w promieniu zasięgu moich zmysłów. Nagle dźwięk telefonu wybija mnie z transu i słyszę tak długo oczekiwany głos. Otrzymuję wiadomość i nie zastanawiając się zbytnio, zabierając niezbędne rzeczy, wybiegam z mieszkania. Po drodze próbuję się jeszcze upewnić, że zamknąłem drzwi i wyłączyłem światło. Samochód odpalam automatycznie i pędzę przed siebie z dużą prędkością, co rzadko ma miejsce w moim przypadku. Czuję się niczym żołnierz w trakcie wykonywania swojej misji, mijając kolejne przeszkody w postaci powolnych kierowców i wszędobylskiego, czerwonego światła. Dojeżdżając do celu wchodzę przez wielkie, otwierane automatycznie drzwi olbrzymiego budynku. Wewnątrz panuje ogromny ruch, ludzie poruszają się we wszystkich kierunkach niczym na podmiejskim targu. Kieruję się po schodach na drugie piętro, a serce bije mi niemiłosiernie mocno, bynajmniej nie od wysiłku, lecz od niespotykanych wcześniej emocji. Gdy jestem na miejscu, staję za wielką, szklaną szybą i czekam, próbując dostrzec cokolwiek wewnątrz. Nic nie widzę, ale słyszę krzyczące młode matki i mój umysł próbuj pojąć te męki, porównywalne przez naukowców do amputacji nogi bez znieczulenia. Przyznaję w duchu, że kobiety potrafią wytrzymać więcej bólu od mężczyzn i chyba jakoś mniej mówią o swoich boleściach, nie podkreślają swojego cierpienia na każdym kroku. Stoję sam, a za szybą nie ma żadnego ruchu. Ciągle słyszę te krzyki. Te kobiety, które nie chciały swojej ciąży, z pewnością zaczynają rozumieć w czasie porodu znaczenie narodzin dziecka i to pozwala im docenić ten cud natury. Muszą o swoim maleństwie ciągle pamiętać, jeśli nie z miłości, to choćby z powodu tego piekielnego bólu… Moje zaniepokojenie i poczucie wiecznego oczekiwania zabija postać zza szyby pchająca przed sobą coś w rodzaju wózeczka. Po chwili dostrzegam, że to moja żona idzie z nowonarodzoną córką, pierwszym cudem który dotknął mnie osobiście. Ta chwila niech trwa wiecznie! Już wiem, że to co miało dotychczas jakiekolwiek znaczenie odpływa w siną dal pod wpływem tego małego człowieczka, będącego nieodzowną częścią mnie i mojej kochanej żony. Moje życie zmienia się jak za dotykiem czarodziejskiej różdżki i przenoszę się w inny, cudowny, nieznany wcześniej wymiar świata. Nagle zapomniałem o wykańczającej moją głowę pracy, wiecznym kryzysie, braku podwyżki, a nawet o słabej postawie reprezentacji Polski w piłkę nożną. Nie mam już czasu dla tego świata, pozostawiam go innym, gdzieś daleko za sobą…
oceny: bardzo dobre / znakomite
I musiała byc to kobieta "Herkules" skoro szła, tak szybko, tuż po :)))
Ciepły pamiętnik.
oceny: bezbłędne / znakomite