Autor | |
Gatunek | fantasy / SF |
Forma | proza |
Data dodania | 2020-07-17 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 1135 |
Sezon ogórkowy czas zacząć?
W znaczeniu dosłownym pewnie tak, ale w niedosłownym nie. Tego lata lepiej nie używać takiego akurat określenia, bo przez koronawirusa jego miły wydźwięk gdzieś uleciał. I nie tylko wydźwięk... Artyści czują to dobitnie. Politycy mniej. Tym to w zasadzie krzywda nigdy się nie dzieje. Zwłaszcza finansowa... Pieniądze im się po prostu należą. Kropka!
No dobrze, żeby nie drażnić nikogo, odniosę się tylko do sezonu ogórkowego w pełnym tych słów znaczeniu, o którym przypomniał mi ten śliczny, zielony jak ogóreczek pasikonik.
Zobaczyłyśmy go z córką jednocześnie, kiedy wieczorem żegnałyśmy się przy furtce ogrodzeniowej jej domu. Siedział sobie spokojnie na kulkowej ozdobie furtki na wysokości naszych twarzy i obserwował nas swoimi małymi, magicznymi oczkami. Na jego widok obie buchnęłyśmy śmiechem. Skojarzył nam się z wakacjami, z urlopem, ale i z sezonem ogórkowym. Szybko zakończyłyśmy więc wcześniej omawiany temat i zaczęłyśmy omawiać plany związane z kiszeniem ogórków. Wspólnie zastanawiałyśmy się która z nas pojedzie na targ, gdzie i kiedy, ile kilogramów ogórków należy kupić i dodatkowych składników oraz ile słoików tym razem będziemy kisić na trzy domy (bo i syna także), no i kiedy zaczynamy tę jakże chwalebną pracę. Kiszone ogórki w naszych domach to rzecz nieodzowna. Kiszone koniecznie po polsku. Temat ogórkowy pochłonął nas tak bardzo, że dopiero nie mogłyśmy się od siebie oderwać. Od furtki z pasikonikiem także... Może dlatego, że czułyśmy na sobie jego hipnotyzujący wzrok?
W końcu jakoś od furtki się oderwałyśmy i pobiegłyśmy do piwnicy zliczyć słoiki. Zanim wsiadłam do auta z koszem pełnym słoików do ponownego wymycia i przygotowania do kiszenia, ściągnęłam z furtki ciągle w tym samym miejscu siedzącego pasikonika i włożyłam do jednego ze słoików. Zawiozłam go do swojego ogrodu. Na szczęście... Aby sezon ogórkowy był dla nas pomyślny i by ogórki się tak jak trzeba zakisiły.
No i myślę, że nie może być inaczej, skoro na drugi dzień znalazłam u siebie w sypialni kolejnego pasikonika z magicznym spojrzeniem... A może to ten sam wpadł z ogrodu z wizytą? Kto wie? Magia rządzi się własnymi prawami.
Dodatkowo, tak na wszelki wypadek, córka miała jeszcze sprawdzić w Internecie kiedy księżyca zacznie przybywać. Wszak to ogólnie wiadoma rzecz, że najlepiej ogórki kisić między nowiem a pełnią... Ech, co ta magia robi z ogórkami. E tam, nie tylko z ogórkami... z całym sezonem ogórkowym.