Autor | |
Gatunek | publicystyka i reportaż |
Forma | proza |
Data dodania | 2020-08-30 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 1145 |
Moja grupa sierot - jako się już rzekło - również liczyła 15 chłopaków. Były to i maluchy przedszkolne, i uczniowie pobliskiej wiejskiej podstawówki, i nastolatkowie, kontynuujący trudną naukę w szczecińskich 3-letnich wówczas tzw. zawodówkach, oraz jeden dwudziestoparolatek, żołnierz Wojsk Ochrony Pogranicza (prestiżowa służba np. w czerwonych beretach, w marynarce czy w jednostce lotniczej trwała wówczas nawet 3 lata jak nie dłużej).
Ten *mój* wojak dla mnie był kompletnym odkryciem, ponieważ nikt mi o jego istnieniu zwyczajnie... nic nie powiedział. Któregoś tuż przed Wigilią dnia weszłam do sypialni moich dzieciaków (wszystkie one mieszkały *jak w rodzinie* na jednej wielkiej sali), a tam w mundurze moro stoi chłopak jak ta lala i wesoło gada sobie ze starszakami, które go obstąpiły ciasnym wianuszkiem. Myślałam, że to może jakiś cudem wigilijnym sprowadzony tutaj starszy brat któregoś z wychowanków, ale nie; żołnierz grzecznie mi się ukłonił, przedstawił z imienia i nazwiska i powiada:
- Jestem pani dzieckiem.
..........................................................................................................................................................................
W ten sposób zostałam matką po raz drugi.
oceny: bezbłędne / znakomite