Autor | |
Gatunek | historyczne |
Forma | proza |
Data dodania | 2020-10-29 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 1090 |
Zatrzymujemy się przed jednym z trzech miłych, piętrowych, z białej cegły domów. To nasze nowe mieszkania. Na jak długo?
Sierżant Jeff zabrał się solidnie do swego dzieła, i dzięki jego energii już przed wieczorem marynarze byli rozlokowani i należycie wyposażeni we wszystko, co niezbędne.
Mieszkaliśmy blisko siebie pośród wysokich sosen. Nocami wcale nie mogliśmy zasnąć. Ciągnęło nas jak dzikie gęsi do domu, a tu taki przestój... Ale to nic, minie jeszcze kilka dni, i już będziemy u naszych w Berlinie.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Amerykański obóz przejściowy Wildflecken zajmował ogromne, otoczone kolczastymi drutami terytorium. Wewnątrz tego wielkiego okręgu, porośniętego sosnami, z szachownicą wyasfaltowanych dróżek, z zielonymi postrzyżonymi trawami mniejszych i większych polanek, stały dziesiątki wygodnych domów mieszkalnych w typie koszar, większe bloki administracyjne, a także warsztaty, garaże, stołówki i kluby. Jeszcze całkiem niedawno mieściła się tutaj szkoła czołgistów oddziałów specjalnych SS. Na bramie wciąż widniały emblematy III Rzeszy - podziurawiony kulami *hakenkreuz* z obszarpaną gapą na górze. Widocznie jakiś Amerykaniec posłał kilka serii z automatu w tę stronę, i połowa swastyki odleciała, a orzeł stracił łeb. Niestety, reszta pozostała... Może jako ponure memento.
Mijał trzeci tydzień naszego pobytu w Wildflecken. Każdego dnia do obozu wjeżdżały dziesiątki *studebakerów*, najczęściej kierowanych przez czarnych z US Army. Samochody podjeżdżały przed budynek komendantury na centralnym placu. Z biura wychodził wówczas amerykański oficer, wsiadał do pierwszego z nich, i ciężarówki jechały dalej już według jego wskazówek.
Ludzi wywożono z obozu według ich narodowości. Najpierw Francuzów, potem Holendrów, Belgów, Bułgarów, Czechów, Polaków i jako ostatnich Rosjan. Na burtach wszystkich pojazdów widniał wielkimi literami napis: *D I S P L A C E D * P E O P L E*. Było w tym coś uwłaczającego dla nas-obcokrajowców, lecz nikt nie przydawał temu większego znaczenia: toż ludzie ci wracali z niewoli do ojczyzny! Wszyscy oni byli gotowi jechać na czym popadło, iść nawet pieszo, byleby tylko jak najszybciej wrócić do domu.