Autor | |
Gatunek | poezja |
Forma | wiersz biały |
Data dodania | 2021-05-26 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 802 |
rozwalił się na polanie, z plecakiem.
jednoosobowe obozowisko.
chleb, nóż. rozciera przepaskudne ślamazarstwo.
drugi, trzeci kęs. memła w myślach, jaki to
jest nieszczęśliwy, mało udolny.
w zasadzie jedynie porażki mu wychodzą,
dorodne, soczyste, jedna za drugą.
na sam koniec, żeby ostatecznie upokorzyć
— przeczucie graniczące z pewnością —
przyjdzie po niego cudaczna żniwiara:
laska w wieku ciut pomaturalnym.
szczupła, smukluśka, ładnie ubrana.
niestety — będzie też mieć twarz
Krzysztofa Kononowicza. i jego głos, rechot
je hje hje hje hje
dłoń pod bluzę. serce bije jakoś tak kwadratowo.
krople potu na czole, skapujące z różków
(to w zasadzie wiersz o miłości,
więc tu się zdradza na potęgę).
las kwitnie na fioletowo, zwidywańce (dziwnie
niemgielne, przyociężałe) wychodzą z nor, dziupli.
pięćsetkilowe driady, nimfy-staruchy
próbują wziąć go w objęcia.
jedna śpiewa słodko, że diadem na dnie płytkiej
studni, że cierniowy wianek (kicz, jak u Mickiewicza)
wyrywa się. won. i nagle - przestrzeń nad głową
—niczym zatrzaśnięta szkatułka.
ziemia. coraz niżej.
żyje, czeka. istotki wymieniają się symbolami.
wciekanie w siebie dwóch gęstych cieczy.
w nocy zlezą się drapieżniki. na żer.
idę, nie będę przeszkadzać.
oceny: bezbłędne / znakomite