Autor | |
Gatunek | obyczajowe |
Forma | proza |
Data dodania | 2021-07-19 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 683 |
I ten błąd sprawił, że pieniądze, które obie latami odkładały na rożne fajne cele, zaczęły teraz w przerażającym tempie znikać. Aż przyszedł dzień, gdy nie miały już ani grosza.
A właśnie wtedy tych prochów zaczęło im najbardziej brakować. I im bardziej starały się o nich nie myśleć, tym ich głód narkotykowy stawał się coraz silniejszy.
Na szczęście, tak, jak zwykle, gdy chciały zarobić nieco gotówki, szły po prostu do jakiegoś supermarketu i pomagając przy rozkładaniu towarów na półki, zarabiały parę groszy. Teraz zrobiły podobnie.
Do końca wakacji zarabiały ciężko pracując, bo wszystkich zarobionych pieniędzy starczało im tylko na trawkę. Brakowało im nawet na lody. Wcześniej myślały nawet o jakimś wspólnym wyjeździe, lecz teraz ich jedyną radością stały się wspólne spacery po parku. Maria, która w okresie letnim nie miała wykładów, często przesiadywała w domu zajmując się rozwojem swojej kariery naukowej, lecz ten jej pobyt w pobliżu swojej córki, nie przekładał się zupełnie na poprawę ich wspólnych kontaktów. Szarpana jednak nieco wyrzutami sumienia, podrzucała córce w każdym miesiącu po trzy stówy i w ten sposób czuła ulgę, że prawidłowo wypełnia obowiązki matki. Gdyby nie ta nadzwyczajna potrzeba, Maja i tych pieniędzy by od niej nie brała, lecz uzależnienie wyhamowało w niej zupełnie poczucie jakiejkolwiek godności i nieomal z wdzięcznością odbierała z rąk matki, ten i tak należny jej szmal. Dzięki temu, obie z Oliwką miały na jedzenie i to właśnie było dla nich w tej chwili najważniejsze.
Początek roku szkolnego. Liceum. Nowe znajomości. Maja i Oliwka są razem. Jedna klasa jedne problemy. Od początku przyzwyczajają swoich belfrów, że chcą się dobrze uczyć. Od samego początku obie też starają się dołożyć do wspólnej kasy pisząc potrzebującym za niewielkie sumy prace z różnych przedmiotów lub wręcz odrabiając za niektórych lekcje. W ten sposób problem z zakupem prochów nie jest już taki uciążliwy. Obie umieją już wypośrodkować. Tyle zioła ile szmalu. To one kierują swoimi potrzebami a nie one nimi. Tylko czasami ta równowaga jest łamana. Ale rzadko. Dzięki nauce, nie mają zbyt wiele czasu na swoje żale. Wolne chwile wykorzystują dla siebie. Kino, teatr i spotkania z nowymi znajomymi przy kawie. Uroda obu już od początku stała się ich przekleństwem. Dziewczyny je nie tolerują a chłopcy widząc jak obie trzymając się za ręce spacerują korytarzami budy, boją się do nich podchodzić. Tylko męska część wykładowców, stara się je poskromić. Belfrowie zawzięcie chcą załamać w nich ten ich pęd do wiedzy i robią wszystko aby wmawiając im tępotę umysłową utrudnić im samodzielne jej przyswajanie. Rzadko przecież trafiały się im tak zdolne uczennice, na dodatek których uroda nie pozwala skupić się im na prowadzonych wykładach. Najbardziej mierzi ich to, że ani Maja, ani Oliwka nie mają kłopotów z zaliczeniami i są przez to dla tego męskiego grona pedagogów zupełnie nietykalne. Część żeńska tego samego ciała pedagogicznego, która takich ciągot nie ma, nie mogąc inaczej wykazać swojej dezaprobaty ich urody, tylko je nie lubi. Na swoją mądrość są przecież zbyt ładne a takich strasznych wad wykładowczynie przebaczyć im nie mogą. I tak Maja i Oliwka, chociaż obie bardzo by chciały jakoś wpasować się w to nowe dla nich środowisko, to i w ogólniaku są skazane na swoją samotność.
Nie minęło nawet pół roku, gdy nagle z powodu niespodziewanej pandemii szkoły zamknięto. Obie dziewczyny które w tym czasie nie zdążyły nawet zapoznać się choćby z częścią swoich rówieśników, teraz prawie bez żalu żegnały te nieco poznane. Pierwsza fala ataku wirusa tak zaniepokoiła świat, że wszystko stanęło na głowie. Nic nie było już takie same. Puste ulice i szkoła online. Dopiero co zawiązane znajomości pękały jak mydlane bańki. Jednak dla Mai i Oliwki ten stan nie był aż taki straszny. Prócz siebie nie miały przecież nikogo. W szkole czy w domu zawsze były same. Tak więc teraz, gdy inni cierpieli prawdziwe katusze, one prawie nie zauważyły swojej nowej samotności. Miały jej nawet nieco mniej. Matka Mai swoje wykłady prowadziła także z domu. Była więc ciągle obecna. Nie znaczyło to jednak, że widziały ją częściej. Wręcz przeciwnie. Ciągle zajęta, swojego pokoju prawie nie opuszczała i to one musiały dbać, aby wszystkie trzy miały co jeść. Okazało się teraz, że tak jak była denną matką, tak teraz stała się także zupełnie nieodpowiedzialną panią domu. To Oliwka, która zamieszkała z Mają dbała bardziej o zaopatrzenie niż Maria. Obie dziewczyny w błyskawiczny nieomal sposób nauczyły się sporządzać różne posiłki. Na szczęście na to wszystko dostawały od Marii nieco kasy. Ale tak, jak Maria nie umiała gotować, tak też nie znała się na cenach. Prawie codziennie Maja musiała pokazywać jej ile co kosztuje. A i tak skąpiła pieniędzy bardzo. Przez to obie dziewczyny nie miały już zupełnie szmalu na prochy.
- Jak kiedyś dawałyście sobie radę w tym domu?
To zdziwiona Oliwka pytała nieraz Maję o jakieś szczegóły codziennego życia dwóch kobiet, które od zawsze tutaj mieszkały. Ta jednak odpowiedzi nie znała. Najprawdopodobniej matka robiła jakieś zakupy w drodze z pracy a obiady Maja jadła zawsze w szkole. Niedziele i święta były pełne pizzy i innego niezdrowego jedzenia. A, że zawsze tak było to Maja nie wnikała w żadne szczegóły tych domowych tajemnic. Dopiero teraz okazuje się sama mało wiedziała jeszcze o życiu. A to, że jest tylko młodszą nastolatką, nie usprawiedliwia ją zupełnie.
Teraz jednak i ona musiała wziąć odpowiedzialność za siebie i Oliwkę. Były razem, więc musiała zadbać o swoją partnerkę. Nie zarabiały już na uczeniu innych i to źródło, które przedtem potrafiło nieco uniezależnić je od konieczności innego podejścia do zdobywania kasy, teraz, gdy już zupełnie wyschło, to ta nagła wizja braku szmalu zaczęła niepokoić je obie. A miały się czym martwić, bo i supermarkety nie chcą na razie pomocy małoletnich pracownic. Tak więc nawet intensywne myślenie zupełnie dziewczynom nie pomogło. Bo o ile z głodem dadzą sobie jakoś radę, to z brakiem prochów już niezupełnie. Okradać swoich matek nie chciały. Innych ludzi także. Pozostało im tylko jedno. Musiały znaleźć sobie jakiś sponsorów. To rozwiązanie było jedynym z którym same sobie poradzą. Tak przynajmniej myślą.
- Będziemy dziwkami.
Oliwka nic nie odpowiada. Kładzie się obok Majki i obie milczą. Wzięły po małej działce i chcą się nieco rozpłynąć. W tym stanie będą mogły łatwiej przekonać się, że ich upadek nie będzie aż tak straszny. Może wmówią sobie, że to chwilo, bez zobowiązań i bez żadnych konsekwencji, chociaż wiedzą dobrze, że będą tylko okłamywać siebie. Zrobią przecież coś strasznego. Są przecież tego zupełnie świadome. Nie są jeszcze dorosłe, a już muszą przestać być dziećmi. I nie zmuszają ich do tego żadni źli ludzie. To one same chcą spróbować bycia złymi. A, że obie, jak bliźniaczki rozumieją się najlepiej, to może usprawiedliwią się przed sobą a to ich poniżenie nie zabije w nich zupełnie ich dotychczasowej niewinności. Ba ta niewinność jest przecież w ich myślach a nie w nic nieznaczących czynach.
Przecież nawet teraz, gdy postanowiły zostać lesbijkami, nie zatraciły w sobie niczego pięknego. Może więc i jako dziwki zachowają swoją niewinność. Pieprzą się codziennie a nie czują aby stały się gorsze niż były przedtem. I chociaż nie urodziły się takie pokręcone, to ta ich miłość jest wspaniała i niczego w sobie zmieniać nie zamierzają. Wolą być uzależnione od siebie, niż od jakiś niedoświadczonych chłopaków, z którymi są zawsze tylko problemy. Dla forsy staną się chwilowymi kochankami dojrzałych mężczyzn. Nic je z nimi łączyć nie będzie. Zawsze będą ze sobą, nawet jeśli czasami znajdą się w jakimś hotelu, lub łóżku jakiegoś nieznajomego faceta, to ich miłość z tego powodu ucierpieć nie może. Tym doświadczonym wystarczy przecież tylko krótki seks i po zabawie, więc ani im ani dziewczynom do szczęścia więcej nie trzeba. Gotówka i wypad z życia. One im rozbijać rodzin nie chcą a oni też tego nie pragną. Taki układ gwarantuje obu stronom tego układu brak dodatkowych problemów.
Obie chcą przecież tylko kasy, a facetom chodzi tylko o ich dupy. Jeśli więc jeszcze w tym pieprzeniu będą dobrzy, to już dziewczynom wystarczy. Na stale związki obie się nie zgodzą, bo z tego nic dobrego dla dziewczyn nie wynika. Zwykle kończy się to i tak pieluchami i pustą chatą. I będzie już po balu. Wszystko posprzątane i tylko złudzeń brak. Na taki chłam, niech polecą inne utracjuszki. One, jeszcze bardziej swojego życia zagmatwać nie chcą.
- Ale z ciebie cipa. – Śmieje się Oliwka.
- A, co tak cię bawi?
- My sobie nie płacimy a się bzykamy.
- Ale im na to pozwolić nie możemy. Ich musi to nieźle kosztować. Dla nich nasze ciała mają być luksusowymi smakołykami, które nigdy nie będą w promocji. A ty, jak masz za dużo forsy, to dawaj. Wezmę. Na dom i wspólne cele.
- Niby jakie?
- Trawka i te różne. No wiesz, najważniejsze do życia.
- I na tym chcesz budować nasz związek. Ale z ciebie cipa.
Obie chichoczą się na dobre. Zioło działa. Wracają kolory. I czują, jak bardzo są w sobie zakochane. Dlatego leżą trzymając za ręce i patrząc w swoje oczy. I jest im fajnie, jak na jakiejś ukwieconej łące. Wszystko wokół pachnie i cudnie wygląda. Oby to tylko nigdy nie mijało. Ale tak się nie da. Minie jakiś czas i znowu będą musiały wracać do rzeczywistości. Ale, że na razie jeszcze nie muszą. Ta chwila ich jara i dla niej właśnie żyją. Dopiero później ogarną resztę życia a że i tak całego świata zrozumieć się nie da, będą żyły sobie, jakby nic poza nimi obiema nie istniało. A, że są z nich niezłe szprychy, to dadzą sobie radę. Za swój wygląd spoko niuń, wdzięczne są losowi. Będą miały niezłe branie i nigdy nie będą musiały się wstydzić, gdy spadną z nich wszystkie ciuchy. Nawet, jak już przestaną być lolitkami, to i tak ich towar znajdzie zawsze nabywców. Żeby tylko chciało im się dawać dupy tak często, ilu będzie na nią chętnych.
Ale na razie ich wspólne życie rajcuje je jeszcze bardziej niż cokolwiek innego, więc teraz w łóżeczku wolą być same i tylko we dwie. Bo, przecież tamten zewnętrzny świat jest do bani, to, one mają swój piękniejszy, prawdziwszy i nawet nie szkodzi, że pojawia się on, tylko wtedy, gdy są na haju. Bo, chociaż, obudzą się z niego z bólem głowy, to i tak wolą przebywać w nim, niż tarzać się w tym rzeczywistym, pełnym konkurencji, wyścigów szczurów i ciągłej walki o nieistotne cele. To w nim, rozczarowanie goni przegraną. A w ich świecie są tylko pachnące róże i dwie super dziewczyny. Dlatego z zewnętrznymi formami życia komunikują się tylko w razie potrzeby. Nigdy z chęci. Aby nie cierpieć. Po co im takie doświadczenia. Ból jest dla maso a one są takie słabe i niewinne. Piękne i tylko dla siebie.
Na suficie znowu niczego nie widać. Obie odwracają się do siebie. Może w swoich oczach ujrzą coś pocieszającego.
- Zawsze będziesz ze mną?
- Nie da się inaczej. Chyba, że pójdę po szmal.
Uspokojone całują się, bo to jest im teraz bardziej potrzebne niż prochy. Póki jarają się sobą, jest im wspaniale. Wierzą, że przecież sobą nie znudzą się nigdy. Bo jak mogą nie patrzeć na swoje ciała i nie podziwiać ich. Kochają to swoje piękno i wiedzą, że póki się nie zestarzeją tych widoków sobie nie odpuszczą. Ale nim dopadnie ich ta brzydota, to wtedy, może ich już nie będzie.
Obie zauważyły, że faceci, ich piękna nie widzą należycie. Początkowo, podziwiają je, cieszą ich widokiem, ale później, już tylko taksują je wzrokiem, lubieżnie oceniając ich gotówkową wartość. Po czym przez chwilę jeszcze pocmokają nad ich krągłościami i już chcą się zabrać do rzeczy. I dobrze. Mają być tylko atrakcyjnym towarem i marzeniem. A już zupełnie nigdy, zwykłymi kobietami do wzdychania. Do tego mają siebie. Znają każdy swój zakamarek i jest im obojętne, czy ktokolwiek inny, tym będzie mógł się także pochwalić. Żadnej dziewczynie, ani chłopakowi na to nie pozwolą. Nikt im nie powie, że są łatwe. Bo nie są. Z innymi, będą się rżnęły się z powodu prochów a z sobą, bo to lubią. I chociaż, nawet sobie, wielkich uczuć nie przyrzekają, to jednak, kto wie? Może to ich wzajemne przywiązanie, przerodzi się kiedyś w nieustającą miłość. Na razie, w tych swoich nadziejach aż tak daleko nie wybiegają, ale nadejdzie kiedyś taka chwila, po upływie której będą już wiedziały, że już dalej swojego szczęścia szukać nie muszą. Po chwili pieszczot, obie wstały prawie równocześnie i natychmiast znalazły się pod prysznicem. Nie to, że chciały tak nagle zmyć z siebie ślady swoich dotyków, czy pocałunków. Robiły tak zawsze, aby być przygotowanymi na każdą ewentualność. Teraz, gdy w czasach pandemii, wszystkie kluby są raz zamykane a raz otwierane a nawet kina przestały istnieć, to w walce o szmal, będą musiały wykorzystać każdą nadarzającą okazję. Są bardzo wybredne i nie z każdym dupkiem znajdą się we wyrku, więc nieraz stracą sporo czasu na swój wybór. A zawsze to lepiej, gdy wtedy będą kuszące i pachnące. Stąd te ich częste kąpiele. Na razie są to jednak ich rozważania teoretyczne i jeszcze przedwczesne przygotowania, bo przecież ten ich pierwszy raz jeszcze nie nastąpił, ale wolą znać każdą ewentualność i być gotowe na wszystko.
A poza tym, w tej grze o szmal, byle ździra odpada. A takie, jak one, zadbane dziewczyny o niewinnych twarzyczkach i szczupłych figurach, nabywcę znajdą zawsze. A, że nie lubią się zbyt długo wietrzyć, to gdy już dokonają wyboru, zdecydują się szybko na wypad z facetem. Kurwami wolą być jak najkrócej a na dłużej wolą czuć się niewinne i słodkie. To przecież, tylko konieczność zapewnienia sobie odrobiny narkotycznej przyjemności zmusi je za niedługo do tego puszczania się za hajc i będą to robiły tylko dla tylko dla prochów. A nie jakiejkolwiek przyjemności z tego pieprzenia wynikającej. Bo mimo tego co zamierzają ze swoimi ciałami robić, to ich waginy pozostaną nadal świątyniami, do których wpuszczani będą tylko wybrańcy a i tak kapłanami tych ich tajemnych miejsc pozostaną tylko one same. Tak postanowiły. Bo nawet, gdy w czasie pieprzenia się z którymś z kolejnych facetów poczują coś przyjemnego, to one do prawdziwego spełnienia potrzebują tylko siebie i swoich pieszczot. Nic innego tych ich wspólnych chwil im nie zastąpi. Tak obie myślą.
- Zostań tutaj ze mną na stałe.
- Ani mi się śni, tak ułatwiać starym życie. Jak się dowiedzą, że nie będą musieli mnie znosić, to oboje sobie odpuszczą. A tak, są zdołowani i boją się o swoje tyłki. I to mi pasuje. Niech cierpią. Ta wiedza, że któreś z nich będzie mnie musiało wziąć do siebie jest zabójcza dla ich dobrego samopoczucia
- Mściwa jesteś.
- Ani trochę. Ale przyznasz, że to zabawne patrzeć na ich udręki. Ale, gdy już będzie po wszystkim, to mnie pizdusiu mieć będziesz aż do znudzenia.
Nastał w końcu ten dzień w czasie którego zdecydowały zrobić pierwszy krok i przekonać się, czy dadzą radę zostać kurwami. Wieczorem chociaż wyszły z domu osobno, obie znalazły się w parku. To w okresie pandemii była teraz ich strefa bezpieczeństwa. Testowały ją wielokrotnie sprawdzając, czy znajdą chętnych facetów. Znajdowały. Tam na szczęście obowiązywał nadal luz i niekonieczne noszenie covidówki. Odkąd trwa szlaban na kluby i knajpy, właśnie te alejki zaczęły być pełne spacerowiczów i stały się dla dziewczyn najlepszym miejscem do pokazania swoich uroków. Gdy niby przypadkowo zsuwały maseczki ukazując swoje słodkie buzie to już po chwili roiło się wokół nich wielu amatorów przygód z małolatami. Faceci, widząc w całej krasie obie dziewczyny od razu pokazywali, o co im najbardziej chodzi i że gotowi są za odpowiednią opłatę na coś więcej niż tylko podziwianie ich wdzięków. Od razu mogły więc one zawołać więcej hajcu. A i rozmowa po takiej prezentacji stawała się o wiele prostsza i wdzięczniejsza.
Maja nie błąkała się długo. Wynosiła się już po kilku minutach z tego terenu w objęciach jakiegoś przystojniaka po czterdziestce. Po drodze do samochodu milczeli. Do jego mercedesa wsiadła z przodu, aby mógł trzymać swoją rękę na jej kolanach. Zauważyła, że jej miniówka w tej pozycji stała się jeszcze krótsza i odsłaniała teraz majteczki. Facet trzymał na jej udzie swoją rękę i w czasie całej jazdy do woli i obmacywał jej krocze. Widocznie to na niego nieźle zadziałało, bo bez żadnych oporów zapłacił od razu. Bez targów i upewniania się czy go nie wykiwa. Takiego numeru Maja zresztą nie planowała. Uczciwa praca za uczciwą płacę. Wolała się trzymać tej dewizy niż później ukrywać się przed poszukiwaczem swojej gotówki. Tym bardziej, że odtąd przecież gdzieś musi się pokazywać. A istniała szansa, że właśnie ten dupek może za nią jeszcze zatęskni i Maja będzie mogła się jeszcze raz na niego załapać.
W hotelu od razu zrobiło się przyjemnie. Sam miał jakąś trawkę i to nie najgorszą. Popijając szampana i wciągając prochy, poczuła się nagle lekka i szczęśliwa.
- Fajna jesteś. – Usłyszała i już rzucił ją na łóżko.
Przymknęła oczy i pozwalała aby sam ją rozebrał. Czuła, że, gdy będzie mu się przyglądała zbyt nachalnie, to facet straci koncept i później coś sknoci, przez co może się do niej zrazić. A po co. Od stresowania go, ma przecież swoją żonę. Przy niej miał być tylko wspaniałym jednorazowym kochankiem. A właśnie ten akurat, w tym co właśnie robił był całkiem dobry. Nawet za bardzo. Bo przez chwilę zaczynało jej się to podobać. Na szczęście dla niej, na koniec, spieprzył wszystko.
- Nie żal ci dziecko tak się poniżać? Jesteś taka młoda i ładna. Możesz w życiu zajść daleko. A tak niszczysz siebie. A szkoda. Sam mam syna i chcę dla niego jak najlepiej. On jest taki samotny. Jak przyrzekniesz, że z tym skończysz, mogę cię z nim umówić.
Nie skomentowała tego. Facio chyba ma coś z głową. Chce własnemu synowi oddać ją, tylko dlatego, że się przy nim sprawdziła. Zbok jeden. Nawet jej nie spytał czy i ona tego chce. Ot tak. Sam chciał zdecydować o jej losie, syna, swoim i Bóg raczy wiedzieć kogo jeszcze. Może pomyślał sobie, że na konto tego swojego syna niedorajdy będzie ją miał zawsze przy sobie i żeby sobie popieprzyć nie musi już nawet wychodzić z domu. Nie zrobił jej nic złego. A jednak ją zranił. Miała zawsze przy sobie gaz i paralizator, ale na takie psychiczne tortury nie była przygotowana. Uszedł jej bezkarnie.
Przed wyjściem patrzyła z obrzydzeniem, jak bezceremonialnie ze swojego fiuta zdejmuje gumkę i rzuca ją obok kosza na śmieci.
Gdyby to jej nie dotyczyło, nawet by go nie osądzała. Ale, że on zrobił to pierwszy, na odchodne krzyknęła
- Nigdy już mnie nie szukaj.
Nie powiedział nic. Nawet coś w stylu. A po co. Już cię miałem. Lub: - A co myślisz dziwko że jesteś taka wspaniała.
Milczał. I pewnie się zastanawiał, czym ją obraził. A może tego nie robił a tylko żałował, że mu się wymknęła z rąk. I pluł sobie w gębę, że niepotrzebnie mlaskał ozorem.
Oliwka, w przeciwieństwie do Mai pozostała nadal niewinną dziewczynką, która przypadkiem znalazła się w miejscu zakazanym. I tej sytuacji nie spowodował brak zainteresowania nią lecz przypadek. Gdy już prawie czuła na sobie ciężar jednego faceta, gdy nagle jej smartfon rozdzwonił się. To zaryczana matka chciała ją nagle zobaczyć. Oliwka musiała odłożyć więc na inny dzień tę swoją dorosłą inicjację seksualną i poszła sprawdzić, co tak ostatecznie jej rodzicielce doskwiera. W domu okazało się, że matka nie mogła znaleźć forsy na wódę i chciała, aby córka odpaliła jej ze swoich zapasów parę groszy. Wściekła Oliwka wysupłała z kieszeni skromny zwitek banknotów i prawie natychmiast chciała opuścić ten swój dom rodzinny w którym jej matka ciągle pijana, właśnie alkoholem leczyła doła i uspokajała stres. Postała jednak chwilę, aby popatrzyć na ten urządzany przez jej łkającą i roniącą łzy rodzicielkę teatrzyk. A ta bez żadnych oporów poniżała się przed córką, grając z pasją tę swoją rolę nieszczęśnicy, bo chociaż sama wywaliła chłopa z domu, to jednak teraz miała najwspanialszą okazję aby upijać się ze smutku po nim.
A on, chociaż miał kochankę, to w swoich zamierzeniach opuszczać domu nie zamierzał. Ze zdziwieniem przyjął więc decyzję żony i jak niepyszny opuścił swoje pielesze aby przenieść się do swojej małolaty, dla której od niedawna wynajmował mieszkanie. Ślubu przecież tej pindzi nie obiecywał i liczył, że po orgiach z nią dokona drastycznego rozstania z nią, lecz w tej nowej sytuacji mieszkaniowej musiał te swoje plany nieco skorygować. I tak znalazł się pod jednym dachem ze swoją małolatą i to do niej będzie zawsze wracał w domowe pielesze. Niechcący wpadł w niezły kanał. Tym bardziej że jego Michalina tą jego ciągłą obecnością przy sobie też się nie pasjonuje. Obojgu przez to zaczęło być źle i nieciekawie. Ona chciała znaleźć przecież tylko sponsora a trafił jej się natrętny kochanek który teraz kontroluje nieomal każdą jej wolną chwilę. Poczuła, że jest za młoda jest na takie życie. A i jemu ten już prawie stały ich związek zaczął mocno ciążyć. Ale, że właściwie sam nie ma gdzie się podziać, to chcąc nie chcąc musi robić dobre miny do złej gry.