Autor | |
Gatunek | publicystyka i reportaż |
Forma | artykuł / esej |
Data dodania | 2021-09-19 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 919 |
SPACEREM DO LITERATURY
Może to ja jestem „specyficzny”, ale to kolejna książka z tego gatunku, po którą sięgnąłem i było fajnie. Bo chodzenie, spacer, flaneur to formy aktywności, które są – jak to się dziś mówi – dedykowane dla takich jak ja. Napotkany okazjonalnie i oswojony Koreańczyk Park, któremu postawiliśmy piwo, ocenił tą naszą aktywność, mylnie oczywiście, powierzchownie, mówiąc o mnie i koledze, że my jesteśmy „łaziki’. Nie. To takie z grubsza medialne nic, nie dotykające istoty rzeczy. Lekarze mówią, że pół godziny spaceru dziennie załatwia nam wymaganą ilość aktywności fizycznej. Ja mam tej aktywności nieco więcej. Grubo więcej. W pracy? 6 na 8 godzin pracy to przemieszczanie się per pedes. A potem trzeba dojść do przystanku autobusowego. I, gdy wysiądę, z niego dojść do domu. I w tym czasie między pracą a snem ( pamiętacie Lenina?) też łażę tu i tam. Ktoś to zauważył, że takie aktywności to duża część naszego życia i zaczął to opisywać. I zrobił to w fajny sposób. Tak trafiłem na Erlinga Kagge „Idź krok po kroku”, wydawnictwo Muza, Warszawa 2020.
Ja dostrzegam i odczuwam to, że ta forma aktywności robi dobrze mnie. I znalazłem drugiego do siebie – sąsiada – i od roku uskuteczniamy coniedzielne spacery, wspólne. A od kilku miesięcy także te nieco brutalniejsze, bardziej wyraziste, cosobotnie. Kagge zauważa, że łażenie wpływa na procesy myślowe, odczuwanie i wyraża to w taki fajnie literacki sposób. Ja bym tak nie potrafił. Kagge zauważa to, że tempo spaceru też jest istotne. Gdyby nie był Norwegiem, ale kimkolwiek, uznałbym, ze zetknąłem się z literaturą buddyjską, takie to jest w wymowie. Nie aż tak, że spacer jest formą medytacji, ale bez uciekania się do tak wyrazistych resetów rzeczywistości da się poprawić sobie komfort istnienia. Dzięki chodzeniu.
( Może za chwilę doczekamy się jakiejś medytacyjnej instrukcji na temat: jak sobie naprawić życie dzięki unikaniu chodzenia, a skupieniu się na jeżdżeniu samochodem.)
Ja jednak łażę. I mimo, że kupiłem sobie „sieciówkę”, czyli mam bilet na wszystkie autobusy w mieście, to i tak sporo łażę. Erling Kagge zalety chodzenia – zalety! – bardzo fajnie wylicza. I opisuje. Chodzić! Chodzić! Chodzenie jest fajne, ale nie jest uniwersalnym lekarstwem i wielu przykrościom nie zaradzi. Jednak Kagge w swych refleksjach na temat chodzenia robi kolosalną robotę, czyli udatnie – mnie to przekonuje – zachęca do łażenia, aktywności ruchowo towarzyskiej . Tak, jestem za, a nawet …. Dwa, trzy lata temu proponowałem znajomym spacer niedzielny, ze zwiedzaniem tych nieoczywistych, z opcją spożycia bez darcia mordy – różni ludzie, wspólny trud, czyli spacer. Jeden kolega się stawił, ale nie zamierzał nigdzie wyruszać i chciał ze mną, tu, pić piwo, gdy ja chciałem startować. Czyli ja nieco odstaję.
Kagge opisuje odczucia, Szymon Augustyniak w „Mimochodem o chodzeniu” z 2019 więcej mówi o zastanowieniu ludzkim nad chodzeniem, usprawnianiu go. Bucięta! Bucięta! I jakież to bucięta, z czegóż to a z czegóż je wykonywano. Zmiany technologii, cały ten rozwój. No i – jeśli dobrze pamiętam – to i zarys historii chodzenia. Opakowane w obfity materiał faktograficzny – wynotowałem sobie z tej książki historię Davida Kunsta, który przeszedł kulę ziemską, w cztery lata, między 1970 a 1974, przemierzając ponad 23 tysiące kilometrów. A bo tak, czy pokuta, czy jakiś inny szczytny cel, ale uparciuch z niego był. 4 lata. Od takiego stylu życia ciężko się odzwyczaić i nagle gdzieś osiąść.
Chodzenie skłania do myślenia. Kagge mówi, że „ rządom i korporacjom łatwiej nas kontrolować, gdy siedzimy”.
Zauważając pisanie o chodzeniu, widziałem też eseje o innych aktywnościach ruchowych. Davida Byrna ( Talking Heads) „Dzienniki rowerowe” przypomniały mi się ostatnio – bo opisywał filipińską modę na rażenie muzyką z rowera. Bo zostałem zaatakowany disko fonicznie na ulicy z rowera. Bo niby czemu czerpać mody z Francji, Anglii czy USA, a nie z Filipin?
To nas określa: czy będziesz siedział na przystanku i czekał 20 minut na autobus, by potem przejechać 3 przystanki, czy ruszysz per pedes i za 10 minut będziesz tam, gdzie chciałeś dotrzeć? Spotykając ludzi i urokliwe widoczki po drodze? Czy sobotę spędzisz na ławce przed blokiem albo przed zombijaszczykiem, czy wyruszysz spotkać ludzi i ich pokręcone narracje? Ja po drodze jeszcze sprawdzę dokąd prowadzą odchodzące w zarośla ścieżki.
oceny: bezbłędne / znakomite
Problem otyłości dotyczy już co trzeciego ośmiolatka w Polsce!
Brak jakiegokolwiek wysiłku fizycznego się kłania
Stare przedwojenne harcerskie hasło brzmi:
"Ruszaj się, bo zardzewiejesz!"
oceny: bezbłędne / znakomite
W weekendy też chętnie długie spacery, najczęściej w towarzystwie osób z podobnym upodobaniem do wędrowania.
Aktualnie mam zapalenie płuc, już dostaję świra w domu. Gdy rozmawiam przez tel, nakładam ciepły szlafrok i drepcę z jednego kąta mieszkania w drugi :)
Bez chodzenia stanowczo mi czegoś brak. :)
Dzięki:)
Jako p i e r w s z a na świecie kobieta
w wieku 40 lat
/w latach 1976-78/
Krystyna Chojnowska-Liskiewicz samotnie opłynęła Ziemię na swoim maluśkim 10-metrowym "Mazurku"/"Pazurku".
Jej żegluga trwałaby dużo krócej, gdyby nie kolejne awarie samosteru, kuchenki, silnika, konieczność uzupełniania wody pitnej, paliwa oraz żywności -
i gdyby nie straszliwe wyczerpanie, bo jesteś do wszystkiego jak ten kołek sam jak palec,
i pośród wszelkich możliwych zagrożeń żeglugi zasnąć też kiedyś przecież musisz.
Polecam lekturę Jej świetnej książki "Pierwsza dookoła świata" Gdańsk 1979
KTO NIE CHODZI, TO JUŻ LEŻY!
U W A G A
co drugi Polak