Przejdź do komentarzyRozdział 4. Zwyczajna walizeczka /6
Autor
Gatunekobyczajowe
Formaproza
Data dodania2021-09-24
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń682

W tamtych barbarzyńskich czasach wszystko, co było dziełem rąk człowieka, służyło nam gorzej, niż kiedykolwiek wcześniej: domy nie ratowały przed zimnem, żywność nie syciła, elektryczność włączano jedynie podczas wielkich obław na dezerterów i bandziorów, wodociągi dostarczały wodę wyłącznie na wysokość parteru, a tramwaje w ogóle nie kursowały. Wszelkie moce i żywioły stały się jeszcze bardziej zajadłe i niebezpieczne: zimy były mroźniejsze niż kiedykolwiek, wichury szalały, a zwykły katar, który przedtem kładł do łóżka co najwyżej na trzy dni, teraz w ciągu tych samych trzech dni uśmiercał. I młodzież bez żadnego określonego zajęcia całymi gromadami wałęsała się po ulicach, wyśpiewując bezpardonową pieśń o pieniądzach, którymi możesz sobie tyłek podetrzeć:


Wpadam do bufetu,

Z lufą pistoletu:

Daj mi sto milionów!

Ruszaj się, gamoniu!


Alieksandr Iwanowicz z przerażeniem obserwował, jak jego paczki banknotów - które z takim narażeniem życia sobie organizował! - obracają się w nicość.


Kiedy straszny tyfus kładł ludzi jak te przysłowiowe muchy, nasz przedsiębiorczy Sasza handlował kradzionymi z magazynu medykamentami, i w ten sposób zarobił całe 500 milionów, lecz kurs rubla w ciągu miesiąca sprawił, że forsa ta stopniała do 5 milionów. Potem na cukrze zarobił aż miliard. Inflacja zamieniła to wszystko w ulotny dym.


W tamtym okresie jednym z jego najbardziej udanych przedsiewzięć było porwanie transportu kolejowego z produktami żywnościowymi dla mieszkańców Powołża. Koriejko był komendantem tego pociągu. Pociąg co prawda punktualnie odjechał z Połtawy w kierunku Samary, lecz nigdy tam nie dotarł - a do Połtawy nie wrócił. Zniknął, jakby go wcale nie było. Wraz z nim przepadł także sam jego komendant.





ROZDZIAŁ 5.  C A R S T W O  P O D Z I E M I A




Pomarańczowe buty wynurzyły się z niebytu w Moskwie dopiero w końcu 1922. roku. Nad nimi pyszniła się zielonkawa bekiesza na złotym lisim futrze. Podniesiony, ze skóry baranka kołnierz, podobny pod spodem do pikowanego prześcieradła, chronił przed mrozem zuchowatą gębę z sewastopolskimi półbaczkami. Na głowie Alieksandra Iwanowicza sterczała wspaniała kędzierzawa kaukaska papacha.


A tymczasem po Moskwie już wówczas kręciły się nowe motory z kryształowymi światłami, i szerokimi chodnikami przemieszczali się wszelkiej maści dorobkiewicze w foczych jarmułkach i w kożuszkach, podbitych wzorzystym futerkiem *lira*. W modę wchodziły ostronose gotyckie sztyblety oraz portfele z rzemieniami i rączką jak u walizki. Zwrot *obywatelu* zaczął być używany coraz częściej zamiast poprzedniego *towarzyszu*, i jacyś młodzi ludzie, szybko zrozumiawszy, na czym polega radość życia, wszędzie już tańczyli one-step`a*) *Dixie*, a nawet fokstrota pt. *Kwiatuszek słońca*. Nad miastem rozlegał się krzyk fiakrów i dorożkarzy, i w ogromnym gmachu Ministerstwa Spraw Zagranicznych krawiec Żurkiewicz dzień i noc szył fraki dla wyjeżdżających zagranicę sowieckich dyplomatów.


Alieksandr Iwanowicz ze zdumieniem spostrzegł, że jego ubiór, na prowincji uważany za oznakę wszelkich męskich cnót i bogactwa, tutaj, w Moskwie jest okropnym starożytnym przeżytkiem i stawia go w bardzo śmiesznym i niewygodnym świetle.



1931



...............................................................................




*) one-step - w USA modny w latach 1910-20 taniec towarzyski, szybszy od fokstrota


  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×