Autor | |
Gatunek | obyczajowe |
Forma | proza |
Data dodania | 2022-01-17 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 602 |
ROZDZIAŁ 23. SERCE SZOFERA
Na ulicy Ostap wziął swojego milionera pod rękę, i obaj kombinatorzy szybkim krokiem skierowali się w stronę dworca.
- Jesteś pan lepszy twardziel, niż myślałem. - przyjaźnie odezwał się Bender. - I prawidłowo. Z pieniędzmi należy się rozstawać łatwo, bez zbędnych jęków.
- Dla dobrego człowieka i miliona nie żal. - odparł urzędnik działu finansowego, czemuś uważnie się przysłuchując.
Kiedy skręcili w ulicę Mehringa, nad miastem rozległo się długie rozkołysane, przeraźliwie smutne wycie portowej syreny. Od podobnego wycia w czasie mglistej nocy najtężsi nawet marynarze tracą ducha i najchętniej natychmiast zażądaliby podwyżki ze względu na niebezpieczną swą pracę. A syrena wciąż rozdzierająco wyła. Już po chwili przyłączyły się do niej inne lądowe alarmy oraz bardziej odległe i jeszcze smutniejsze syreny. Przechodnie natychmiast przyśpieszyli kroku, jakby ich ponaglił raptowny ulewny deszcz, wciąż uśmiechając się i popatrując w niebo. Tłuste staruchy-handlarki pestek słonecznika i dyni, wypiąwszy brzuch, uciekały co sił w nogach, a w ich trzcinowych koszyczkach pośród nasion dzwoniły szklaneczki, którymi mierzyły sprzedawane pestki. Przez ulicę na ukos przebiegł Adolf Nikołajewicz Bomze, który szczęśliwie zdążył wskoczyć w drzwi obrotowe *HERKULESA*. Na różnokolorowych konikach przegalopował szwadron milicji rezerwowej, a za nim karetka z czerwonym krzyżem. Ulica nagle opustoszała. Ostap zauważył, że daleko w ulicznej perspektywie przed byłą kawiarnią *F L O R Y D A* oddzielił się tabunek pikowanych kamizelek. Wymachując gazetami, kapeluszami canotier i panamą, stare dziadki śpiesznie truchtały po miejskim bruku. Tłumek ten nie zdążył jednak dotrzeć do najbliższego rogu, gdy rozległ się ogłuszający wystrzał armatni, pikowane kamizelki pochyliły siwe głowy, stanęły jak wkopane i natychmiast zawróciły z powrotem. W powietrzu tylko fruwały poły ich czesuczowych marynarek.
Ich zachowanie rozśmieszyło Ostapa. W czasie, gdy tak lubował się ich zadziwiającą gestykulacją i cyrkowymi skokami, Koriejko zdołał rozwinąć swój chyłkiem wyniesiony z domu pakiecik.
- Co za żwawe dziadki! Prawdziwi operetkowi komicy! - powiedział Bender, zwracając się do swego kompaniona.
Ale ten zniknął! Zamiast niego na Wielkiego Kombinatora gapiła się przerażająca morda ze szklanymi oczyskami wodołaza i gumową rurką, na końcu której kiwał się blaszny cylinder w kolorze khaki. Ostap tak się zdumiał, że aż podskoczył.
- Co to za sztuczki?! - groźnie powiedział, wyciągając rękę do maski-pe-gaski. - Obywatelu podsądny, przywołuję was do porządku.
W tym jednak momencie nadbiegła grupka ludzi w takich samych identycznych mordziastych maskach przeciwgazowych, że nie sposób było wśród nich rozpoznać kogokolwiek. Przytrzymując swoją żółtą teczkę, Ostap natychmiast zaczął przyglądać się nogom tych potworów, i kiedy już sądził, że rozpoznał wdowie portki Alieksandra Iwanowicza, nagle od tyłu wzięto go pod pachy, i jakiś zuchowaty głos zawołał:
- Obywatelu! Jest pan otruty!
- Kto jest otruty? Ja? - wrzasnął Ostap. - Proszę mnie puścić!
- Towarzyszu! Jesteście otruci gazem! - radośnie powtórzył sanitariusz. - Trafiliście na strefę ataku gazowego! Widzi pan? Tam leży bomba gazowa.
1931
oceny: bezbłędne / znakomite
oceny: bezbłędne / znakomite
Żeby jakoś odpowiedzieć na to pytanie, spójrzmy na mapę basenu Morza Czarnego. Czarnomorsk leży tylko w odległości 20 km /na południe/ od przeszło milionowej
Odessy, czyli to nie jest prowincjonalne, odcięte od wielkiego świata miasteczko