Autor | |
Gatunek | obyczajowe |
Forma | proza |
Data dodania | 2022-08-04 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 613 |
Byłem wtedy młody i jeździłem dużo po świecie. Naprawiałem dachy. Zawód może banalny, w Polsce dość popularny i mało popłatny, ale w niektórych krajach można było zarobić. Dekarz.
Duże wysokości, duże stawki.
Akurat podpisałem większy kontrakt, stawiałem dach, w ogóle dochodziło tam do totalnego remontu, u profesora Szopenhauera, który miał dobre układy z profesorem Ciurlakiem. Większa afera. Bo, żeby postawić dach, trzeba mieć przypory, no wiecie państwo, takie mury dookoła których wlecze się front. A ja musiałęm wszystko rozwalić.
Trudno było winić Szopenhauera że zakupił taki szrot, nie był przecież architektem. Musiałem się sporo nabiegać i to bez zabezpieczenia. Ale dzięki temu ominęły mnie inne przygody, na przykład Stan Wojenny.
Wreszcie wróciłem do kraju.
Najpierw odwiedziłem rodziców. W windzie spuściłem łomot jednemu powiedzmy znajomemu, pseudonim Flaszka, który był nahalny, niemiły, z resztą- mniejsza o szczegóły. Drzwi były zamknięte. Miałem swoje klucze, wszedłem, w środku nie było nikogo. Włączyłem telewizor i obejrzałem program. Prowadziła go moja siostra. O seksie i o muzyce. O dziwo nie występowała nawet w mundurze.
Zadzwoniłem do profesora Ciurlaka. Wcześniej wymieniliśmy się żonami. Jego dwie za moją miłą, co ją poznałem gdy wymieniałem parkiety za kołem podbiegunowym.
Poskarżyłem się na starszą z zon. Że nie potrafiła nigdzie znaleść orzechów.
- Wie pan, kłopoty są przejściowe - przekonywał.
Może to i prawda - pomyślałem. Postanowiłem dać jej jeszcze szansę. Wiedziałem że Ciurlak bardzo nie chce żeby do niego wróciła. A ja przecież musiałem wrócić do pracy. Ciurlak miał niezłe chody w biurze paszportowym. Taka to wymiana, na różnych poziomach.
oceny: bardzo dobre / znakomite
i ich żonami,
to czego chcieć więcej
??
ZA PAN BRAT
oceny: bezbłędne / znakomite