Autor | |
Gatunek | obyczajowe |
Forma | proza |
Data dodania | 2022-01-27 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 969 |
W ciągu tego nieledwie półgodzinnego dobrowolnego kłusu tam i z powrotem Bender zdołał zaznajomić się z całym wrażliwym położeniem spraw, związanych z Pierwszą Czarnomorską Fabryką Snów. Ich szczególna wrażliwość polegała na tym, że nieme kino już nie działało właśnie dlatego, że nastała era kina dźwiękowego, kino zaś dźwiękowe nie mogło zaistnieć z powodu problemów organizacyjnych, związanych z likwidacją struktur filmu niemego.
W szczytowym punkcie dnia pracy, kiedy bieganina asystentów, konsultantów, wszelkich ekspertów, pionu administracyjnego, reżyserów, ich sekretarek, oświetleniowców, scenarzystów i dysponentów wielkiej żeliwnej pieczęci osiągnęła punkt kulminacyjny, rozeszły się raptem słuchy, że gdzieś w którymś z pokojów siedzi ktoś, kto pilnie tworzy nowe zręby kina dźwiękowego. Nasz Ostap z rozpędu wpadł do jego wielkiego gabinetu i stanął jak wkopany z powodu ciszy, jaka tam królowała. Za biurkiem bokiem do niego siedział malutki ludzik z beduińską brodą i złotym pince-nez*) na nosie ze sznurkiem. Zgięty w pasie z wysiłkiem próbował ściągnąć z nogi swój but.
- Dzień dobry, towarzyszu! - głośno przywitał się Wielki Kombinator.
Człowiek jednak nie odpowiedział. W końcu zdjął swoje obuwie i zaczął z niego wysypywać piasek.
- Dzień dobry! - powtórzył Ostap. - Przyniosłem swój scenariusz!
Tamten nieśpiesznie wzuł z powrotem but i w milczeniu zaczął go sznurować. Skończywszy z tym, zwrócił się do biurka w stronę swoich na nim papierów i, zmrużywszy jedno oko, począł stawiać swoje krągłe jak te perełki bazgroły.
- Cóż pan tak milczy? - wrzasnął Bender z taką parą w płucach, że na biurku aż podskoczyła słuchawka telefonu.
Dopiero wówczas działacz kina podniósł głowę, spojrzał na swego gościa i powiedział:
- Proszę mówić głośniej. Ja nie słyszę.
- Niech mu pan pisze na karteczkach. On jest głuchy. - poradził konsultant w pstrej kamizelce, który wpadł biegiem do gabinetu i szybko zawrócił.
Ostap przysiadł do biurka i napisał na skrawku papieru: *Czy jest pan dźwiękowcem?*
- Tak, - odparł głuchy maleńki.
*Przyniosłem scenariusz filmu dźwiękowego. Jego tytuł to ``Szyja`` - tragedia narodowa w 6 aktach.* - szybko napisał komandor.
Głuchy człowieczek spojrzał na tę notatkę przez złote binokle i rzekł:
- Znakomicie! Natychmiast angażujemy pana do roboty. Potrzebujemy świeżych ludzi.
*Cieszę się, że mogę pomóc. Co z awansem?*
- *Szyja* to właśnie to, czego potrzebowaliśmy! - zawołał głuchy. - Pan tu posiedzi, ja zaraz wrócę. Proszę nigdzie nie chodzić. Wrócę dokładnie za minutkę.
Po czym złapał pod pachę scenariusz filmu długometrażowego *Szyja* i wyślizgnął z gabinetu.
- Wciągniemy pana do grupy dźwiękowej! - krzyknął już za drzwiami. - Za chwileczkę będę.
Ostap tym sposobem przesiedział tam bite półtorej godziny, lecz człowieczek nie wracał. Dopiero wyszedłszy na schody i włączywszy się w nerwową ludzką bieganinę, dowiedział się, że głuchy specjalista ds. filmu dźwiękowego już dawno temu wyjechał automobilem i dzisiaj już nie wróci. I w ogóle nigdy już tutaj nie wróci, ponieważ w trybie nagłym został przerzucony na Humań**) z zadaniem poprowadzenia działalności kulturalno-oświatowej wśród tamtejszych woźniców ciężkich wozów konnych. Najstraszniejsze jednak było to, że człowieczek ten zabrał ze sobą także scenariusz *Szyi*.
1931
...............................................................................
*) pince-nez - binokle, prototyp naszych okularów; sznureczek /lub łańcuszek/ przytwierdzony do guzika chronił przed ich zgubieniem;
**) Humań - miasto na Ukrainie
oceny: bezbłędne / znakomite
Czyż to nie nieśmiertelna metafora totalnego absurdu, równie obrazowa jak "nagi król w królewskich szatach", "raj na Ziemi", "prawda i sprawiedliwość" czy "nieomylny papież"?!
Czy może w tamtych odlecianych czasach nowa eksperymentalna technologia dźwiękowa wymagała szefowstwa kogoś równie starego i głuchego jak von Beethoven??