Autor | |
Gatunek | obyczajowe |
Forma | proza |
Data dodania | 2022-02-11 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 610 |
Nieco później, kiedy zasnął także Pogorszański, drzwi do wagonu otworzyły się, skąd przez moment dobiegał swobodny grochot żelaznych kół po szynach, i do pustego świetnego korytarza pierwszej klasy, rozglądając się, wszedł Ostap Bender. Przez sekundę zawahał się, lecz zaraz sennie machnął na wszystko ręką i otworzył pierwsze z brzegu drzwi do przedziału. W przyćmionym świetle błękitnej lampki nocnej spali jacyś trzej panowie: Gargantua, Pogorszański i fotograf Mieńszow. Czwarte, na górze, miejsce do spania było puste. Wielki Kombinator już się nie namyślał. Czując słabość w nogach po wszystkich ostatnich tułaczkach, bezpowrotnych stratach i dwugodzinnym staniu na stopniach salonki*), wdrapał się na górę. Stamtąd ujrzał cudowny wprost obrazek: przy oknie na stoliku, na zatłuszczonym papierze, zadarłszy udka do góry jak dyszle, leżał smakowicie upieczony kurczak.
- Idę bardzo niepewnymi śladami świętej pamięci Panikowskiego, - wyszeptał Ostap, po czym z tymi słowy zabrał pieczyste do siebie na górę i zjadł je całe w kwadrans. Kosteczki schował pod twardy płócienny wałek i zasnął głęboko szczęśliwy pod akompaniament skrzypienia łóżka, wdychając niepowtarzalny zapach kolejowej farby.
ROZDZIAŁ 27. *PAŃSTWO POZWOLĄ: OTO JA - NAJEMNIK KAPITAŁU.*
W nocy przyśniła mu się smutna przygaszona twarz Zosi, a potem pojawił się Panikowskij. Naruszyciel konwencji był w kapeluszu woźnicy z kogucim piórem, i załamywał ręce, wołając: *Bender! Człowieku! Pan nie wiesz, co to kurczak! To cudny, tłusty ptak - kurczak!* Ostap nic nie rozumiał i się złościł: *Jaki kurczak? Toż wasza specjalność - to gęś!* Panikowskij jednak upierał się przy swoim: *Kurczak, kurczak, kurczak!*
I wtedy się obudził. Tuż nad głową ujrzał zaokrągłony jak pokrywa babcinego kufra sufit, a przed jego nosem kołysała się siatka bagażnika. W przedziale było bardzo jasno. Przez półotwarte okno z szumem wdzierało się gorące powietrze orenburskich stepów.
- Kurczak! - dobiegło Bendera z dołu czyjeś gadanie. - Gdzie mój kurczak? Prócz was w przedziałe nie ma nikogo! Dobrze mówię? Chwileczkę, a czyje to nogi?
Ostap zakrył oczy łokciem i zaraz z niezadowoleniem przypomniał sobie, że tak właśnie robił Panikowskij, kiedy groziło mu nieszczęście. Odsłoniwszy twarz, Wielki Kombinator zobaczył trzy głowy, które ukazały się na wysokości jego łóżka.
- Śpisz pan? No, no! - powiedziała pierwsza z nich.
- Powiedzcie, kochanku, - przyjaźnie odezwała się ta druga, - to pan zjadłeś mojego kurczaka? Prawda, że to prawda? Dobrze mówię?
- Oczywiście, ma się rozumieć, że ja, - odparł ostrożnie pasażer na gapę. - Cieszę się, że mogłem chociaż w ten sposób oddać wam maleńką przysługę.
- Pan jesteś przedstawicielem jakiej gazety? - zapytał fotoreporter, z tęsknym uśmiechem nadal czegoś szukając w swoim worku. - Nie wsiadał pan w Moskwie?
- Pan jest, jak widzę, fotografem, - odrzekł Bender, uchylając się od odpowiedzi wprost. - Znałem kiedyś prowincjonalnego fotografa, który nawet konserwy otwierał wyłącznie przy czerwonym świetle, bojąc się, że inaczej się zepsują.
Mieńszow roześmiał się. Żart nowego pasażera przypadł mu do gustu.
1931
..........................................................................
*) salonka - komfortowo urządzony wagon kolejowy tylko dla wybrańców i wielkich znakomitości