Autor | |
Gatunek | popularnonaukowe |
Forma | proza |
Data dodania | 2022-10-11 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 553 |
- A może jacyś gówniarze podpalili to dla hecy?
- Jak mówię samozapłon, to chyba wiem co mówię? - Dowódca odwrócił się żeby odpowiedzieć jakiemuś mądralińskiemu w hełmie.
- Ta rudera się zaraz zawali - Zaskrzeczała krótkofalówka. Chłopcy na piętrze zwijali sprzęt, nie było tam wiele do roboty. Można było odroczyć agonię tej ruiny, która kiedyś była kamienicą, tylko po co?
- Spierdalamy stąd!
- Bez wulgaryzmów w eterze - Przypomniał dowódca.
Na ścianie wisiał portret. W. I. Lenin. Portret pęczniał, ramki zaczęły się tlić. Przestali polewać wodą.
- Wielowiejski! Co ty tam jeszcze robisz? - Zrugał strażaka, który stał jak niemota i zdawał się nad czymś zastanawiać. Czyli robił coś, czego strażak nie powinien robić.
Robiło się coraz bardziej gorąco. Ogień mógł wybuchnąć z nową siłą. Gdy okazało się że w środku nie ma ofiar można było pozwolić, by mury, które i tak były przeznaczone do zawalenia, pożarł zgliszcz.
Ewakuowali się przez schody. Parkiety strzelały jak petardy na Świętego Marcina. Ale schody były marmurowe. Tyle zdążyli zauważyć, zanim wszystko owiał dym.
Strażak Adam Wielowiejski wyszedł jako jeden z ostatnich. Wciąż miał przed oczyma kartę z książki, którą zabrał ze sobą. Ocalił od zapomnienia.