Autor | |
Gatunek | publicystyka i reportaż |
Forma | artykuł / esej |
Data dodania | 2022-11-04 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 548 |
CZYTAJĄC O HISTORII 11
Tym razem z muzyką w tle.
Bo muzyka jest istotna. Jako tło do ważnych wydarzeń. Jako istotna przyprawa do życia. W tych dwu pozycjach, o których za chwilę, nawet jeśli nie o nią chodzi przede wszystkim, to odgrywa ona tu drugoplanową rolę.
Obie książki uświadomiły mi jak niewiele w gruncie rzeczy wiedzieliśmy o życiu w „innych barakach” obozu socjalistycznego. I wiemy do dziś.
ZSRR siermiężny? W wielu aspektach tak, ale pod wieloma względami nie odstający od świata zachodniego. Że PRL to forpoczta socjalistycznej kultury? Bo takimi prawdami nas karmiono… Nie pod każdym względem. Mieliśmy musical, skądinąd ciekawy, „Zaczarowaną lokomotywę”. Jeden.
Konstanty Usenko ( the LESZCZERS, 19 WIOSEN, SUPER GILR AND ROMANTIC BOYS) trafia do Kazania, do Samary przy okazji tras koncertowych po Rosji, nawiązuje znajomości i przyjaźnie, rozgląda się tam, czego efektem są „Wykresy fal środkowej Wołgi” ( wyd. Czarne 2021). Zwiedzane przezeń miejsca zamieszkują Tatarzy i Maryjczycy. Poluzowanie pętów za Breżniewa dało szanse dla Tatarów na szkolnictwo i kulturę w ojczystym języku. I oto w latach ’70 XX wieku w Kazaniu powstają musicale po tatarsku! A nawet tatarska rock opera! Tam cały czas buzuje, przez ostatnie pół wieku do tej układanki doszły hip hop i metal, czego efektem są twory, które u nas poza nielicznymi koneserami, jak Usenko, nieznane są wcale. Na tyle na ile znam wytwory stamtąd ( dziś skutecznie zbrzydzone przez Putina), to wiem, że tam bardzo interesujące rzeczy powstają. Doprawione takim lokalnym, specyficznym kolorytem.
W jednej z poprzednich książek ( „ Wspomnienia radzieckiej zabawki”) Usenko wspomina, że druga polowa lat ’80 w Leningradzie i innych dużych sowieckich miastach to squoty i prężne podziemie artystyczne, o skali jakiej Polska do dziś nie osiągnęła. Wtedy, ze zrozumiałych względów o tym się nie mówiło, a dziś mało kto chce o tym pamiętać. To, co Usenko pisze to jedno – zupełnie nieznany, egzotyczny świat – a drugie to to jak to robi. I że robi to po polsku, deklasując wielu takich rdzennie miejscowych.
Pozycja druga traktuje o początku rozpadu Jugosławii. Wiem, byli tacy wybrańcy, którzy tam jeździli, ale dla mnie to równie egzotyczny świat jak Syberia. Że to kraj socjalistyczny, choć nieco inny niż mój wiedziałem od dawna. 82? 83? Do Kielc, w trakcie trasy koncertowej ma trafić jugosłowiańskie PANKRTI – to oficjalna jest impreza, w III programie radia lecą ich płyty (!) – to punk, więc chcę to zobaczyć. Nie kręcili się tu żadni podobni im z Bułgarii, ZSRR, NRD, a nawet jeśli jacyś tacy rockowopodobni się przemazali, to byli uosobieniem kiczu. Jugosłowianie reprezentowali zupełnie inny poziom.
Piotr Żurek „ Słowenia w walce o niepodległość 1980 – 1992. Wyjść z cienia Jugosławii.”, wyd. Universitas, Kraków 2019, to rzecz napisana przez pana o dużej wiedzy na temat tego dziwnego kraju, jego polityki i specyfiki, ale – tu potrafi walnąć bobolem – słabo orientującego się w muzyce rockowej.
Są tu naprawdę zadziwiające detale i lokalne dziwności. To rzecz głównie o tym jak najlepiej funkcjonujący kraj federacyjny odkleja się od Jugosławii. Dla nas to rzeczy niepojęte, te wszystkie niuanse ich wzajemnych relacji w jednym państwie. I w szczególe, i w ogóle. Coś niecoś już do mnie trafiało: dlaczego Miodrag Bulatovic nie dostał głównej nagrody literackiej Jugosławii? – bo był Serbem, więc żeby nie drażnić innych, to damy ją komuś innemu…
To tragiczne, że kiedy już uruchomiły się ruchy odśrodkowe ( Słoweńcy i Serbowie v/s Chorwaci i Bośniacy) to działania te były blokowane przez EWG, MFW i USA. Bo kredyty, stabilność regionu, itd. W efekcie, gdy już pokrywka nad tym wrzącym garnkiem się podniosła, to gorąca zupa rozlała się po całości. Dusili, dusili, aż wybuchło. Milosevic, gdy Słowenia postanowiła się odłączyć, wspierał ich. I mówił, że narody mają prawo decydować o sobie ( Słowenia była raczej jednorodna narodowościowo), mając na myśli to, że Serbowie w Chorwacji i Bośni też mają prawo decydować o sobie, co było już inną jakością i stanowiło zaczątek przyszłego konfliktu. Kryzys początku lat ’80 rozpoczął ten krwawy rozwód, bo zaczęto zwracać uwagę na pieniądze, biorąc w nawias ideologię. Nagle ważne stało się to, który z krajów federacyjnych ile dokłada do wspólnej kasy. Kto ile PKB generuje.
Dla mnie to szokujące detale: w 1980 bezrobocie w socjalistycznej Jugosławii wyniosło 13,8%. Bezrobocie w socjalizmie? W Słowenii wyniosło ono wtedy 1,4%. PKB w Słowenii wtedy 198,32 dolara na osobę, a w Kosowie 28,22. Bogata północ, biedne południe.
Iskrą zapalną, która wywołała wojnę wyzwoleńczą było zatrzymanie przez Słowenię ceł u siebie. A uzbrojone formacje paramilitarne powstawały od jakiegoś czasu przy słabej reakcji władz centralnych , więc gdy tylko Słowenia zatrzymała wojska jugosłowiańskie, Chorwaci i Serbowie uznali, ze i oni powinni wykorzystać tą chwilę.
Jest w tej książce wiele zaskakujących wątków. Dla nas, Polaków, ciekawa jest reakcja tam na wydarzenia tu. Punk – i tu zaskakująca tożsamość reakcji – jest zwalczany metodami administracyjnymi. Tak było tu – te grupy jednoznacznie oceniono jako bandycko chuligańskie, spisywano, rejestrowano i po każdym incydencie typu włam do kiosku, podpalenie śmietnika wzywano spisanych na komendę. Mimo wszystko jednak tam bez większych trudności zespoły punk mogły nagrywać płyty, co nie było tak łatwe tutaj – ABADDON pojechał tam zagrać i nagrał płytę! U nas się takich rzeczy zrobić nie dało. Tak jak i tu organizacje młodzieżowe były socjalistyczne. I kiedy w Polsce wprowadzono stan wojenny, to w Lubljanie w proteście te młodzieżowe organizacje zorganizowały koncert punk – bo ta muzyka zajebiście się do tego nadaje, w lutym 1982. W socjalistycznym kraju protestują przeciw stanowi wojennemu w Polsce? Nie solidaryzują się?
Trudno to przeoczyć. Tam gra zespół LAIBACH. Żurek pisze, że to zespół punk. No cóż, nie zna się najwidoczniej na muzyce. LAIBACH kontrowersyjny wtedy, kontrowersyjny teraz – to już 4 dekady działalności z okładem, wtedy najbardziej znany zespół z krajów socjalistycznych. W sieci dostępne jest ( a na pewno jakiś czas temu było) nagranie z koncertu z 2019 w Korei Płn. Takie rzeczy tam się wtedy wylęgały – Bregovic też wtedy zaczynał, czyli było podglebie, możliwości dla takich aktywności. Ciekawych, nietuzinkowych. Koncert u Kima? Czegoś chyba nie wiemy o Korei Północnej. Mając w pamięci życie w PRL-u można założyć, że działa to tak, że na koncert LAIBACH wpuszczono tylko zasłużonych, pewnych, w nagrodę – nie damy ci podwyżki, kartek na mięso, ale posłuchasz „zachodniej muzyki”. Jesteś wyróżniony.
Każda władza zamyla, mataczy, koloryzuje. Socjalistyczne władze z wrodzonego debilizmu usiłowały tuszować to, czym mogłyby się pochwalić. A chwaliły się tym, co powinno się pomijać milczeniem. Dzięki temu dopiero teraz możemy się dowiedzieć, że gdzieś byliśmy ciekawsi, bardziej twórczy. A ta siermiężna rzeczywistość owocowała niebanalnymi tworami.
Charlie Harper z U. K. Subs był pod wrażeniem PRL i komuny: ja to mogę zaśpiewać „jebać premiera” i nic się nie dzieje. A wy też to śpiewacie, tylko musicie wspiąć się na wyżyny interpretacji, by to wyartykułować, przekazać. Ale już wtedy, mimo sztucznych barier, przepływ idei, trendów był globalny. Ale zarazem – nic nie wiem na ten temat i mogę się mylić w tym temacie – w USA ignorowano tatarskie musicale z Kazania, a dziś tatarski hip hop też jest tabu. Bo nie znany, nie rozpoznany, zauważony.
W tych nowszych historiach o muzyce się mówi, z nazwy i tytułu. I jest kontekst. Muzyka staje się elementem historii.
A obie książki fajne.
oceny: bezbłędne / znakomite
nad tym, jak się ten obywatel nosi, szminkuje i czesze, w co wierzy, dokąd chodzi, z kim sypia, do kogo - i co - pisze i szeptem na stronie mówi, jaką muzykę tworzy i jakiej słucha?
Czym jest uniformizacja, odcięcie, zamknięcie na 7 spustów - i chów wsobny
??
W końcówce lat 70-tych byłam na praktykach językowych w Leningradzie, a potem w Moskwie i w Kazaniu w Tatarstanie. W odróżnieniu od zawsze dużo biedniejszej szaroburej i siermiężnej Polski na ulicach TAM widziałam bajecznie kolorową mozaikę wszelkich możliwych narodów, a na uczelniach studiowało - i nadal studiuje - tam mnóstwo ludzi dosłownie ZEWSZĄD.
Czy był tam - nad potężną Wołgą - jakiś punk? Nie mam zielonego pojęcia. Pewnie był, skoro szefem kazańskiej Kliniki Kardiologicznej był wtedy Marijec, światowej sławy kardiochirurg, ojciec mojej psiapsółki z tamtych lat, Ani Andriejewoj.
Piszę o tym /tutaj na publixo/ w swoich wspomnieniach m.in. w "Kazań nad Wołgą via Moskwa latem 1979"
co widzimy także na przykładzie Szkocji, Irlandii i Korony Brytyjskiej, Indii i Pakistanu, Jugosławii, ZSRR itd., itd.
i tylko patrzeć, jak rozlecą się Stany Zjednoczone z ich Hawajami na Pacyfiku i Eskimosami za kołem podbiegunowym, jakby wszystkiego tego było /im/ niemało
Kto czyta
i przy okazji DZIELI SIĘ swoimi refleksjami nt. własnych /bardzo interesujących poznawczo/ lektur,
poszerza również horyzonty nas-Odbiorców
A punk w ZSRR zaczął się w latach `80, przy czym tam stawiali na przekaz - ich legenda, grupa KINO, znany w Polsce ze split kasety z DEZERTEREM ( "Izolacja"), dla nie znających języka, a więc tekstów nie kojarzył się z punk, ale z jakimś minimal art.