Autor | |
Gatunek | poezja |
Forma | wiersz biały |
Data dodania | 2022-12-09 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 437 |
przeklęta wieńcóweczka. od tygodnia w moim
koślawym sercu rosną wieżowce, katedry
o ślepych, bo pozbawionych barwionego szkła
rozetach, strzeliste butle. niektóre są pełne zawiesiny.
wskakuję do jednej, jak do basenu.
prostopadłościenna. nurkuję w mętnocie.
tfu, cierpkie to i pali w skórę. w dodatku – pełne
fuzli. wyrywam się z mordą ku słońcu, niczym delfin
celuję nosem prosto w niebo. dłuższą chwilę
zawisam w powietrzu. i siuup - w inną szyjkę.
tym razem: perfumy, aż idzie się udusić od ich
ciężkiego zapachu!
znowu uciekam pod chmury. trzecie podejście.
butla, do której napluli wiecznie kłócący się fani
logomachii (czerwona gwiazda na czubku choinki
jest bardziej radziecka czy sowiecka?). co za syf!
ostatnia próba. trafiam do wnętrza roztrzaskanego
parę dni temu wazonu (nie chciałem, by koty
dobrały się do pełnej miednicy mięcha, ale
zamiast wynieść ją do pokoju – postawiłem
wysoko na szafce kuchennej, niestety,
przez nieuwagę strącając gliniucha. rozpadł się
w drzazgi, bo nawet nie skorupy,
jakby zdetonowany od środka).
i lecę w niedalekiej przeszłości. wiem, że finał nie
będzie tak tragiczny, jak mogłoby się wydawać.
któregoś dnia obudzę się i stwierdzę, że w moim
sercu jest pełno dziur: sale lekcyjne, mieszkania
do wynajęcia, pokoje na godziny. wieżowce wchłoną się,
rozpuszczą we krwi. po drogach utwardzonych gruzem
ze zburzonych katedr będą kursować samosterujące
samochody. mało ważne, skąd i dokąd.