Autor | |
Gatunek | publicystyka i reportaż |
Forma | artykuł / esej |
Data dodania | 2023-02-03 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 479 |
MAMUSIA CI NIGDY NIE MÓWIŁA?
…. Że to niebezpieczne zaczepiać obcych? Bo mnie mówiła, ale to zignorowałem. I chęć, by to robić cały czas siedzi mi w głowie. Nie każdego, nie kiedykolwiek, ale czasem, w określonych sytuacjach.
Przypomniał mi o tym kolega ostatnio. Tak, szliśmy kiedyś razem, gdy radiowóz Straży Miejskiej jechał chodnikiem, bez włączonych sygnałów świetlnych i dźwiękowych. Stanąłem przed nim, więc się zatrzymał. Panowie wysiedli, a ja wtedy zapytałem, czy nie wiedzą, że po chodnikach się nie jeździ? Jeden z nich uderzył mnie w brzuch, aż się zwinąłem na chodniku, po czym strażnicy wsiedli i odjechali.
Mnie cały czas wydaje się, że Straż Miejska i policja nie stoją ponad prawem, a jeśli je naruszają, łamią to należy im to wytykać. Rozważam też obywatelskie zatrzymanie w drastyczniejszych przypadkach, ale nie sam, bez wsparcia. Bo: mamy w Kielcach deptak, ul. Sienkiewicza, a także park miejski tuż obok. Obie te przestrzenie wyłączone są z ruchu kołowego. Wiem, że w razie interwencji – uruchomione sygnały świetlne i dźwiękowe – wszystko jest ok, mają do tego prawo. Ale tak jeździć sobie w czasie patrolowania tych przestrzeni? Oznakowanie poziome wyraźnie mówi, że z zakazu tego wyłączone są pewne grupy. Są to mieszkańcy, zaopatrzenie, służby miejskie i osoby posiadające upoważnienie prezydenta miasta. Straż Miejska jest służbą miejską jak najbardziej i proszę bardzo, mogą się wozić tam i z powrotem. Ale policja? No chyba, że mają pozwolenie – te jednak wydawane są albo imiennie, albo na konkretne pojazdy i to nie jest tak, ze każdy radiowóz może tam wjechać. Mogą pieszo, na rowerze. A nawet mogą w parku wynająć po kucyku i patrolować na kucyku. Ale nie wjechać, bo im się tak ubździło. A oni właśnie bazują na tym, że są policją, stoją ponad. Bo kto ukara policję za popełnione wykroczenia? Prawda, że to trudna kwestia? Już próbowałem, ale mnie omijali i jechali dalej. I liczę się z tym, że może nie skończyć się na ciosie w brzuch – oni wyglądają na bardziej wyrafinowanych.
Ja, kiedy zaczynam taką mroczna podróż, liczę się z konsekwencjami i w głowie układam sobie to tak, że mam rację. Podobnie pewnie myślą kanary w autobusach, ale do nich straciłem już cierpliwość, bo prymitywne jest ich podejście do tematu. Nie podoba mi się to, ale świat się rozwinął, pomknął do przodu, a kanary zatrzymały się ileś tam lat temu. Są karty miejskie, elektroniczne, które – między innymi służą do opłacania przejazdów komunikacją miejską, choć nie tylko. Są aplikacje na telefon – w Kielcach działają 4 – które również umożliwiają opłacenie przejazdu. Można być opiekunem osoby niepełnosprawnej. Ale zagajenie: bilet do kontroli, jest jak oddech wymarłych światów. No i rusza w takiej sytuacji stały fragment gry. Nie mam biletu. To będzie kara. Nie będzie. Ale pan nie ma biletu. No nie mam. To będzie mandat. Nie będzie. Ani razu jeszcze nie spotkałem się z pytaniem rozszerzającym, naprowadzającym. Nie. Nic. Zwykle to ja proponuję: ale gdyby pan chciał sprawdzić kartę miejską, to mogę ją pokazać. Dla mnie to jak bilet. A dla mnie nie. Że się drażnię, znęcam? To nie ja zaczynam tą rozmowę. Bo mamusia mówiła, żeby nie zaczepiać obcych na ulicy, bo to niebezpieczne. Ja o tym pamiętam i liczę się z konsekwencjami.
oceny: bezbłędne / znakomite
ono jest przede wszystkim skrajnie niebezpieczne dla wychowującego
- i tu mądra kochana mamusia
- oby nam żyła w szczęściu, zdrowiu i powodzeniu sto lat - i 200!
- miała 200% racji
- zamiast się skupić na pragmatycznych i osiągalnych celach -
od stuleci pracowicie zawracamy Wisłę
patykiem.
Ten ból ;(