Przejdź do komentarzyJamnik
Tekst 55 z 56 ze zbioru: Bywanie w akapitach
Autor
Gatunekobyczajowe
Formaproza
Data dodania2024-03-13
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń272

Drewniany stelaż łóżka dźwigał kołdry i poduszki. Kapa elegancko zwieńczała efekt pieczołowitego ugładzania i wyrównywania piernatów. Haftowane poduszki opierały się o tkaną ścienną makatę. Pomiędzy poduszkami rozsiadała się, co rano, lalka. Kusiła białymi włosami i szklanymi oczami, które mrugały, kiedy brało się ją w ręce - rzadko. Była droga, więc należało szanować i uważać na te oczy, włosy i różową sukienkę. 


Bawić się było więc można małym szmacianym jamnikiem (nieważne, że się zniszczy) - mały, brzydki, welwetowy i właściwie bez wartości. W dodatku prezent za wyrecytowany wierszyk w zakładzie produkującym pluszaki na eksport. 


Piesek był na wyłączność i bez ograniczeń - na każde zawołanie, na wyciągnięcie dłoni. Można było głaskać go w nieskończoność, przytulać miękki welwet. Można było wyruszać na długie spacery w wyobraźnię - do lasu, do parku, nad rzekę... Opowiadać najbardziej niewiarygodne spośród niewiarygodnych, historie. Przeżywać przygody, odbywać podróże, kupować w sklepie setki drogich lalek i razem rozdawać je dzieciom. 


A lalka? Lalka opierała się o poduszkę. Wciąż jak nowa. Wciąż droga i niedostępna. 


A potem łóżko powędrowało na szmelc. A lalka? Utraciła z czasem majestat, w obliczu długonogich i wyemancypowamych Barbie, z kompletami ubrań na zmianę. Na okoliczności wszelkich wypraw - na bal, do lasu, w podróż dokoła świata, na plażę... Albo do zakładu produkującego przytulne pluszaki.






_______

* Wrzesień 2015


  Spis treści zbioru
Komentarze (4)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
O tego rodzaju akcesorium opowiedziałam Ci już przez telefon :)
avatar
Żywego, nie pluszowego jamnika trzeba by było niewirtualnie "do lasu, do parku, nad rzekę...`, a później patrzeć, jak umiera, bo jego czas się liczy inaczej. Rozparta między poduszkami lalka, która kusiła białymi włosami, gdyby nie była z celuloidu miałaby ludzkie potrzeby, także i zagubienia. Tak mi się ten tekst skojarzył z nieżyjącą już ciotką, która przeżyła tzw. warszawską rzeź Woli. Gdy bywałem, na zawsze zasłanym łóżku, między poduszkami godnie rozkraczała się przedwojenna lalka z dziurą w głowie.
Wychowałem się wśród domowych kotów i psów, każde ich imię coś dla mnie znaczy, Nie zamieniłbym na żadną Barbie.
avatar
Tak, Befano. Dzięki, że podzieliłaś się swoim odniesieniem. :)
avatar
Leo, miałam wtedy coś 4-5 lat, więc decyzyjność była ograniczona, jak i moje ówczesne moce sprawcze. Pamiętam jednak dobrze, jak lubiłam od czasu do czasu powędrować w świat wyobraźni. A lalki do oglądania, usadzane między podmuchami, szczęśliwie są już baardzo passe. :)
© 2010-2016 by Creative Media
×