Autor | |
Gatunek | obyczajowe |
Forma | proza |
Data dodania | 2024-05-08 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 490 |
Grażyna wróciła z sądu zmęczona i przygnębiona. Przez ostatnie tygodnie musiała wielokrotnie stawiać się w areszcie, by rozpoznawać sprawcę napadu na nią. Był to koszmar, który nie chciał się skończyć. Nie dość, że musiała znosić ból i upokorzenie, to jeszcze nie mogła liczyć na wsparcie męża.
Janusz był alkoholikiem od lat. Codziennie pił piwo i siedział przed telewizorem, nie dbając o nic. Nie interesował się żoną, nie pomagał jej w domu, nie wspierał jej finansowo. Grażyna pracowała jako sprzątaczka w szkole, by utrzymać rodzinę. Janusz był bezrobotny i nie szukał pracy.
Kiedy Grażyna została napadnięta i pobita w windzie w bloku, Janusz nie wykazał żadnego współczucia ani troski. Nie pojechał z nią do szpitala, nie odwiedzał jej, nie zadzwonił nawet raz. Nie zainteresował się sprawą napastnika ani procesem sądowym. Zostawił ją samą z jej cierpieniem.
Grażyna mogła liczyć tylko na ojca - Marka. To on jeździł z nią do sądu i aresztu, to on trzymał ją za rękę i pocieszał. To on zapewniał jej bezpieczeństwo i opiekę. Marek był dobrym człowiekiem, który kochał córkę i chciał jej pomóc.
Kiedy Grażyna wróciła z sądu tego dnia, usłyszała głośne śmiechy z salonu. Zdziwiona poszła sprawdzić, co się dzieje. Ku swojemu przerażeniu zobaczyła Janusza i jej brata Mariana pijących piwo i oglądających mecz. Marian był takim samym alkoholikiem jak Janusz i często przychodził do nich na imprezy.
Grażyna poczuła się zdradzona i obrażona. Jak mogli tak się zachowywać, kiedy ona przeżywała dramat? Jak mogli być tak obojętni i bezwzględni? Jak mogli ją tak lekceważyć?
- Co wy tu robicie? - spytała Grażyna z gniewem w głosie.
- O, witaj kochanie - powiedział Janusz ironicznie. - Wróciłaś z kolejnej wycieczki?
- Z kolejnej wycieczki? - powtórzyła Grażyna z niedowierzaniem. - Ty nazywasz to wycieczką? Ty wiesz, co ja tam przechodzę?
- No co? Rozpoznajesz jakiegoś typa, który cię potraktował niegrzecznie? To nie jest żaden powód, żeby robić z tego wielkie halo.
- Niegrzecznie? - krzyknęła Grażyna. - On mnie napadł! On mnie pobił! On mi połamał zęby i szczękę! On mi zabrał wszystko, co miałam!
- No i co z tego? - wzruszył ramionami Janusz. - To już przeszłość. Nie ma sensu się tym przejmować.
- Jak to nie ma sensu? - zapłakała Grażyna. - To jest moje życie! To jest moja trauma!
- Nie szantażuj mnie tym wypadkiem - powiedział Janusz z pogardą. - Nie nazywaj tego napadem i pobiciem. To była tylko drobna potyczka.
- Drobna potyczka? - powtórzyła Grażyna z niedowierzaniem. - Ty nie masz pojęcia, co to znaczy. Ty nie wiesz, jak to boli.
- A ty nie wiesz, jak to nudzi - powiedział Janusz znużony. - Nie chcę słuchać o tym ciągle. Nie chcę się tym zajmować. Nie chcę ci pomagać.
- Nie chcesz mi pomagać? - spytała Grażyna z żalem. - Po wszystkim, co dla ciebie zrobiłam? Po wszystkim, co dla nas zrobiłam?
- Nie rób ze siebie ofiary - powiedział Janusz z pogardą. - Nie jesteś lepsza ode mnie. Nie jesteś lepsza od nikogo.
- Jak możesz tak mówić? - spytała Grażyna z rozpaczą. - Jak możesz być tak okrutny? Jak możesz być tak bezduszny?
- A jak ty możesz być tak marudna? - spytał Janusz z irytacją. - Jak ty możesz być tak żałosna?
- Żałosna? - powtórzyła Grażyna z oburzeniem. - To ty jesteś żałosny! To ty jesteś nudny!
- No to już wystarczy! - krzyknął Janusz, wstając z kanapy. - Nie mam ochoty na twoje pretensje i wyzwiska. Wypadaj stąd i zostaw mnie w spokoju!
- Wypadaj stąd? - powtórzyła Grażyna z niedowierzaniem. - To mój dom! To ja tu pracuję! To ja tu płacę rachunki!
- A co mnie to obchodzi? - spytał Janusz z obojętnością. - To nie jest twój dom. To jest nasz dom. A skoro jest nasz, to ja też mam prawo tu być.
- Ale nie masz prawa tu pić i imprezować! - powiedziała Grażyna z gniewem. - Nie masz prawa zapraszać tu Mariana! Nie masz prawa mnie ignorować i obrażać!
- A ty nie masz prawa mi niczego zabraniać! - powiedział Janusz z wyzwaniem. - Nie masz prawa mi narzucać swoich problemów! Nie masz prawa mi psuć humoru i zabawy!
- Zabawy? - powtórzyła Grażyna z pogardą. - To ty nazywasz to zabawą? To ty nazywasz to życiem? To ty nazywasz to małżeństwem?
- Tak, nazywam - powiedział Janusz z dumą. - I nie pozwolę ci tego zmienić. Nie pozwolę ci mi wmawiać, że jest źle. Nie pozwolę ci mi narzucać swojej wersji rzeczywistości.
- Twoja wersja rzeczywistości jest fałszywa i szkodliwa! - powiedziała Grażyna z pasją. - Twoja wersja rzeczywistości jest pełna kłamstw i iluzji! Twoja wersja rzeczywistości jest bez sensu i bez wartości!
- A twoja wersja rzeczywistości jest pełna smutku i cierpienia! - powiedział Janusz z pogardą. - Twoja wersja rzeczywistości jest pełna skarg i pretensji! Twoja wersja rzeczywistości jest bez radości i bez nadziei!
- Nie ma radości i nadziei tam, gdzie ty jesteś! - powiedziała Grażyna z żalem. - Nie ma radości i nadziei tam, gdzie ty pijesz!
- A ja nie chcę żyć tam, gdzie ty jesteś! - powiedział Janusz z nienawiścią.
- To może powinieneś się stąd wynieść! - powiedziała Grażyna z wyzwaniem.
- Może i powinienem! - powiedział Janusz z złością.
- No to co na to czekasz? - spytała Grażyna z pogardą.
- Nic nie czekam! - powiedział Janusz z decyzją.
- No to idź! - powiedziała Grażyna z ulgą.
- Idę! - powiedział Janusz z dumą.
I tak oto Janusz wziął swoją torbę, w której miał kilka ubrań i butelkę wódki, i wyszedł z domu. Nie spojrzał nawet na Grażynę, nie pożegnał się z nią, nie wyraził żadnego żalu ani skruchy. Po prostu odszedł, zostawiając ją samą z jej bólem i smutkiem.
Grażyna poczuła się oszołomiona i samotna. Nie wiedziała, co ma robić. Nie wiedziała, czy się cieszyć, czy płakać. Nie wiedziała, czy to koniec, czy początek. Nie wiedziała, czy to wyzwolenie, czy porażka.
Zerknęła na Mariana, który nadal siedział na kanapie i pił piwo. Nie zwracał na nią uwagi, nie reagował na ich kłótnię, nie próbował ich pogodzić. Był tak samo obojętny i bezwzględny jak Janusz.
Grażyna poczuła się zniesmaczona i znieważona. Jak mogła mieć takiego brata? Jak mogła mieć takiego męża? Jak mogła mieć takie życie?
Postanowiła, że nie będzie już dłużej znosić tego upokorzenia. Postanowiła, że nie będzie już dłużej cierpieć w milczeniu. Postanowiła, że nie będzie już dłużej ofiarą.
Wstała z podłogi, na której leżała po tym, jak Janusz ją popchnął. Podeszła do Mariana i złapała go za kołnierz. Spojrzała mu prosto w oczy i powiedziała:
- Wypadaj stąd! Wypadaj stąd i nie wracaj więcej! Nie chcę cię tu widzieć! Nie chcę cię tu słyszeć! Nie chcę cię tu znać!
Marian był zaskoczony i przestraszony. Nie spodziewał się takiej reakcji ze strony siostry. Nie spodziewał się takiej siły i determinacji. Nie spodziewał się takiej odwagi i godności.
- Co ty robisz? - spytał Marian z obawą.
- Robię to, co powinnam była zrobić dawno temu - powiedziała Grażyna z pewnością. - Robię to, co muszę zrobić dla siebie - dodała Grażyna z nadzieją.
I tak oto Grażyna wyrzuciła Mariana z domu. Nie dała mu szansy na tłumaczenia ani przeprosiny. Nie dała mu szansy na poprawę ani zmianę. Po prostu go odesłała, nie chcąc mieć z nim nic wspólnego.
Grażyna poczuła się dumna i silna. Zrobiła coś, co wydawało się niemożliwe. Zrobiła coś, co zmieniło jej życie. Zrobiła coś, co dało jej szansę na nowy początek.
Spojrzała na swój dom i pomyślała o swojej przyszłości. Wiedziała, że nie będzie łatwo. Wiedziała, że będzie musiała zmierzyć się z wieloma problemami i wyzwaniami. Wiedziała, że będzie musiała znaleźć sposób na poradzenie sobie z traumą i bólem.
Ale wiedziała też, że nie jest sama. Wiedziała, że ma ojca, który ją kocha i wspiera. Wiedziała, że ma przyjaciół, którzy ją szanują i pomagają. Wiedziała, że ma siebie.
Grażyna poczuła się spokojna i szczęśliwa. Uśmiechnęła się i wyszła z domu. Nie spojrzała nawet za siebie, nie żałowała niczego, nie obawiała się niczego. Po prostu poszła, szukając nowego życia.