Autor | |
Gatunek | poezja |
Forma | wiersz biały |
Data dodania | 2025-01-01 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 32 |
my w otoczeniu płyt wiórowych, uwypuklający się
na biało i czarno, rozrysowywani ogniem na
półkolistym brzuchu olbrzymiej, drapieżnej ryby,
nieco dzicy, wywilczeni (zapomniałem nazwiska
autora sagi fantasy, z której mnie, na siłę
i nieco boleśnie, wydarto), ale i pełni Teleranków,
kreskówek o źle przetłumaczonych listach dialogowych.
w zabawowo-martytologicznym nastroju
obserwujemy, jak chemicznym światłem
iskrzą się baretki na mundurze generała
(nie sposób dociec, w jakim naprawdę są kolorze).
znów ogłosił Stan Podwyższonego Ryzyka,
zbliża się Szum, już nacieka na dwa sąsiednie
kanały. aż drżą kosmate ostańce, jeden obleśnie
owłosiony menhir na Discovery Chanel,
aż przewrócił się parawan w Randce w ciemno, odciął
głowę żałosnemu napaleńcowi i pozostałym fatygantom.
zima, płatki ożywionego śniegu niemrawo
przewalają się pomiędzy krwinkami. część
nadziewa się na pseudo-azbestowe igiełki.
lampy się palą, płoną ulotki w kozach i koksownikach.
dzielimy się prądem, by na trochę odpędzić,
by obronić się. aby choć przez małe teraz
nie dać się zakłóceniom.